Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Crossowcy ukarani przez sąd za jazdę po lesie

Małgorzata Moczulska
Lasy w Sudetach są masowo odwiedzane przez crossowców. Ci przyjeżdżają tu w weekendy większymi grupami, ścigają się i stwarzają zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale i ludzi
Lasy w Sudetach są masowo odwiedzane przez crossowców. Ci przyjeżdżają tu w weekendy większymi grupami, ścigają się i stwarzają zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale i ludzi Dariusz Gdesz
Leśnicy walczą z plagą dzikich wyścigów na crossach. Stawiają fotopułapki i oglądają filmiki w sieci. Na ich wniosek sąd zajmował się czwórką leśnych wandali i ukarał ich. To pierwszy taki wyrok w Świdnicy.

Grzywnami po 300 złotych oraz nakazem pokrycia kosztów sądowych zostali ukarani czterej młodzi mężczyźni, którzy na motocyklach crossowych i quadzie urządzili sobie latem 2014 roku wyścigi w lesie w gminie Świdnica.

Wniosek o ukaranie złożyło Nadleśnictwo Świdnica po tym, jak leśnikom udało się zidentyfikować sprawców. - Nagrała ich jedna z kilku ukrytych przez nas w lesie kamer, a zidentyfikował inny crossowiec, którego zatrzymaliśmy kilka dni później. Dobrze znał całą czwórkę, głównie z powodu wspólnej pasji - opowiada Jan Dzięcielski, nadleśniczy.

Sprawcy upierali się jednak, że to nie oni są na nagraniu i nie chcieli przyjąć mandatu. Mieli ukryte w kaskach twarze, zasłonięte tablice rejestracyjne i byli całkowicie pewni, że pozostaną bezkarni. - Na szczęście stało się inaczej - dodaje nadleśniczy. Przyznaje, że lasy w Sudetach są masowo odwiedzane przez crossowców. Przyjeżdżają tu w weekendy większymi grupami, ścigają się i stwarzają zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale i ludzi. - Nie ma tygodnia, bym nie odebrał w tej sprawie telefonu od turysty - mówi Dzięcielski.

Potwierdza to Marta Jabłońska. Mieszka w gminie Pieszyce i często na spacerze po górskich ścieżkach spotyka takich zmotoryzowanych "turystów". - Ci ludzie są nieodpowiedzialni. Pędzą lasem, nic sobie nie robiąc z tego, że nie są tam sami. Straszą też zwierzęta, bo robią taki hałas, że własnych myśli się nie słyszy - wylicza zdenerwowana kobieta.

Leśnicy zapowiadają kolejne wnioski do sądu. Zamierzają być konsekwentni i walczyć różnymi metodami: patrolując lasy, ustawiając w miejscach ich tras ukryte kamery i śledząc internet. Wielu nagrywa bowiem filmy ze swoich leśnych wyścigów i publikuje je w sieci.

Nie pomoże ani kask, ani brak tablic

Jak pokazał wyrok sądu w Świdnicy crossowcy, wbrew temu co im się wydaje, nie są anonimowi, nawet kiedy bardzo się o to starają. W każdej gminie jest leśniczy, który dobrze zna mieszkańców i wie, kto ma crossa, a kto quada. - Liczymy, że sobie poradzimy, bo nie chcielibyśmy dopuścić do sytuacji z innych regionów, gdzie mieszkańcy w niebezpieczny sposób pokazują crossowcom, że las nie jest dla zmotoryzowanych - mówi Dzięcielski.

Chodzi o linki mocowane między drzewami, których nie widać, kiedy jedzie się z dużą szybkością, a które mogą spowodować wypadek. Do lasu nie wolno wjeżdżać żadnym pojazdem silnikowym (motocyklem, quadem, samochodem) z wyjątkiem sytuacji, gdy przez las prowadzi droga publiczna, ale wtedy są tam odpowiednie znaki. Za nieuprawniony wjazd do lasu grozi 500 zł mandatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska