Martwego mężczyznę ukrytego w wersalce znaleziono 15 stycznia. Bezdomny przyznał się do winy, wziął też udział w wizji lokalnej, która miała na celu zweryfikować jego zeznania z faktami, do tej poty ustalonymi przez policję. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa i został aresztowany.
Na chwilę obecną pewne jest to, że zwłoki denat znaleźli w jego otwartym mieszkaniu sąsiedzi. To oni powiadomili policję o zbrodni. - Bardzo szybko ustalono, że zamordowany zamieszkiwał wcześniej od około 3 lat wraz z 41-letnim bezdomnym - powiedziała Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury okręgowej z Legnicy. - Obaj mężczyźni nadużywali alkoholu, po którym często dochodziło między nimi do awantur i rękoczynów - dodaje.
Do morderstwa doszło podczas jednej z pijackich kłótni. Powodowany emocjami i alkoholem Grzegorz D. chwycił w porywie złości za kuchenny nóż i ugodził kompana od kielicha. - Jeden z ciosów przebił płuco doprowadzając do masywnego krwotoku wewnętrznego i zewnętrznego - o wynikach sekcji mówiła rzeczniczka. - Co w krótkim czasie doprowadziło do śmierci pokrzywdzonego.
Przerażony tym, co się stało, współlokator denata ukrył ciało w wersalce, przykrywając je workami na śmieci. Po czym uciekł. Od tamtej pory codziennie pił, bo wyrzuty sumienia nie pozwalały mu zapomnieć o tragedii. Całymi dniami błąkał się po okolicy, do mieszkania 62-latka wracał tylko na nocleg. Sąsiadom zaś mówił, że kolega wyjechał z miasta, by złożyć wizytę bratu.
Podczas dochodzenia prokurator musi jeszcze ustalić dokładną datę zgonu. - Grzegorz D. twierdził bowiem, że do zabójstwa miało dojść tuż przed sylwestrem, którego spędził już sam - usłyszeliśmy od Liliany Łukasiewicz. Poza tym, awanturę rzekomo wywołał denat, rozjuszony tym, że jego lokator nie przyniósł alkoholu. 62-latek miał go bić drewnianą laską, którą zazwyczaj się podpierał z uwagi na swoje kalectwo - wynika z zeznań Grzegorza D.
Czy faktycznie zabójstwo miało miejsce przed nowym rokiem? Podobno denat był widziany jeszcze po sylwestrze. Czas zgonu ustali biegły medyk sądowy. Możliwe jest, że zgon nastąpił jeszcze w starym roku, ponieważ mieszkanie nie było ogrzewano i panowała tam niska temperatura, co spowalnia rozkład ciała.
Za zabójstwo w zamiarze bezpośrednim grozi kara od 8 lat nawet do dożywocia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?