Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rauchen verboten w schronie pod pl. Solnym

Marcin Torz
W schronie pod placem Solnym wciąż zachowały się niemieckie napisy. Tu widać napis "strażnica"
W schronie pod placem Solnym wciąż zachowały się niemieckie napisy. Tu widać napis "strażnica" Janusz Wójtowicz
We Wrocławiu jest czterysta pięć schronów. Do tego trzeba dodać około stu bunkrów. Zdecydowana większość obiektów pochodzi z ubiegłego wieku. W dwóch planowane są muzea, dwa niebawem przestaną istnieć, a jeden istnieje, ale najwyraźniej tylko w głowach tropicieli tajemnic i zagadek.

Wrocław fortyfikacjami stoi. Gdzie się nie obejrzymy, tam widać resztki średniowiecznych umocnień (tych jest oczywiście najmniej), XVI- i XVII-wiecznych bastionów czy w końcu schronów i bunkrów z wieku XX. Jedną z najstarszych zachowanych fortyfikacji jest mur, który niedawno odkopano na placu Wolności w czasie prac przy budowie Narodowego Forum Muzyki. Najmłodszym obiektem jest schron cywilny na terenie przedsiębiorstwa Fortum, który powstał w latach 60. ubiegłego wieku, na fali obsesji ataku nuklearnego.

Wrocław miastem schronów i bunkrów

Czterysta pięć schronów - to oficjalna liczba. Niewykluczone, że w rzeczywistości jest ona większa, bo część wciąż może skrywać ziemia. Kilka lat temu nieopodal Teatru Lalek odkryto świetnie zachowany schron. W środku była broń z czasów Festung Breslau, czyli desperackiej obrony miasta w 1945 roku, zdecydowano jednak o zburzeniu obiektu.

To właśnie w czasie II wojny światowej powstało we Wrocławiu najwięcej schronów i bunkrów. W tych pierwszych mieszkańcy mieli się kryć przed nalotami bombowymi. Dzięki tym drugim Niemcy chcieli powstrzymać napierających Rosjan. Większości z nich nigdy nie wykorzystano. Niemcy spodziewali się ataku ze wschodu, Rosjanie - nie chcąc forsować rzek i kanałów - uderzyli z innej strony.

Niemcy zaciekle bronili się np. w potężnym schronie na pl. Strzegomskim (będzie tam muzeum sztuki współczesnej). W obiekcie działał szpital polowy, który w ostatnich tygodniach wojny zamieniono na bunkier. "W pewnej chwili coś jakby zachwiało posadami naszego bunkra. Zbliżający się wał ogniowy ciężkiej artylerii ogarnął betonowy schron. Naliczyliśmy osiem potężnych detonacji na szczycie i ścianach, dziewiąta detonacja rozległa się już gdzieś we wnętrzu. Rozbite zostały akumulatory i zapanowała ciemność. Przestały działać wentylatory, swąd groził uduszeniem. Padł rozkaz otwarcia bramy i opuszczenia bunkra. Niełatwe to było zadanie, gdyż w pobliżu wejścia zapaliło się rozlane paliwo. Podoficer wyskakujący pierwszy potknął się, może też trafiony kulą, upadł i spłonął. Desperackim susem przeskoczyłem płonącą część korytarza. Ogarnęły mnie płomienie, ale wydostałem się. Co sił biegłem, przez plac na wprost siebie. Spalił mi się częściowo mundur i włosy, na razie jednak byłem uratowany. Koledzy, którzy ze mną wybiegli w prawo i lewo, wpadli od razu w ręce żołnierzy radzieckich otaczających bunkier" - wspominał niemiecki żołnierz, uczestnik walk o miasto. (Fragment z książki K. Joncy, A. Koniecznego "Upadek Festung Breslau").

Schrony przerobią na parkingi

Kolos na pl. Strzegomskim to najbardziej znany obiekt tego typu we Wrocławiu. Ale istnieją też inne, równie ciekawe. Kojarzymy wielkie budowle przy ul. Stalowej, Ołbińskiej czy Ładnej, ale już niewiele osób wie, że wielki schron przeciwlotniczy rozciąga się pod pl. Solnym. Udało nam się do niego wejść. W środku zachowały się niemieckie napisy, m.in. zakaz palenia i zakaz wstępu osobom chorym. Widać też resztki toalet, a ściany pomalowane są fosforem, dzięki czemu w środku było jasno.

Dni schronu wydają się policzone. Powstanie w nim muzeum lalek teatralnych, ale wśród miłośników historii nie brak głosów, że powinno się tu znaleźć muzeum Festung Breslau, a w nim niemieckie i rosyjskie eksponaty z II wojny światowej oraz świadectwa dotyczące przebywających tu przymusowo Polaków.

Znane są jeszcze dwa duże podziemne schrony we Wrocławiu. A raczej znane były. Pierwszy, przed Dworcem Głównym PKP, przestaje istnieć, sukcesywnie niszczony przez pirotechników. W jego miejsce powstanie podziemny parking. W wielki garaż zostanie też zamieniony schron pod Nowym Targiem.

Wciąż nieodkryty pozostaje legendarny już, tzw. bunkier Karla Hankego, zbrodniarza wojennego, gauleitera Śląska. Tropiciele tajemnic, w jakie obfitował końcowy okres III Rzeszy, twierdzą, że gauleiter ukrył w nim skarby: sztaby złota i drogocenne dzieła sztuki. I spekulują, że ów obiekt powinien mieścić się gdzieś w okolicy pl. Jana Pawła II. Do tej pory nikt nie trafił na jego ślad.

Schron pod kamienicą

Wielu wrocławian, którzy mieszkają w przedwojennych budynkach, może nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że ich piwnice to również schrony. Na przykład piwnice na Księżu Małym (budynki powstałe pod koniec lat 20. XX w.) do niedawna miały oryginalne, zaskakująco grube drzwi, a w środku do tej pory są krany z bieżącą wodą. Obok wybudowano dodatkowe schrony, ale po wojnie wejścia do nich zostały zasypane.

W budynkach starszych piwnice w czasie wojny także były wykorzystywane jako miejsca schronienia, a broniący się Niemcy wybijali nawet przejścia między nimi. Stąd też wzięła się legenda o podziemnym Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska