Przyznaję, że facet miał rację. Objawiła się w moim życiu, choć na krótko, dama, która nie dość, że dosłownie wlazła mi na głowę, ale w dodatku wpędziła mnie w kompleksy.
Luiza (wypożyczona od dalszej rodziny) ma 6 lat, choć sama z uporem twierdzi, że prawie siedem. Byłem przerażony: jak tu gościć takiego pętaka płci damskiej, skoro w telewizorze nie opłaciłem żadnego kanału z bajkami, a dziecięce książeczki mojej córki dawno trafiły na makulaturę?
Ale gość zagospodarował mi czas według swoich priorytetów. Przepytała mnie na dzień dobry, czy Barbie istnieje naprawdę, czy tylko bajecznie, i czy lubię Shakirę oraz zupę pomidorową. Moje odpowiedzi jej nie zadowoliły, bo powtarzała, że to, co myślę jest - niefel. Po prostu nie wymawia "r", czyli moje opinie były nie fair.
Nieco się pocieszyła, gdy złapałem w tivi kilka programów muzycznych. Wyśpiewywała razem z Dodą i Shakirą, a tańczyła, że niech się schowają celebrytki. Później wzięła się za rysowanie i choć jej księżniczki w kreacjach balowych są nieco skażone manierą Picassowską, widzę duży talent. Zupełnie poprawnie wypisała mi na rysunku dedykację, później czytała na głos wierszyki. Oprócz zajęć intelektualnych nalegała na pościgi i bijatyki między piękną królewną a złym czarownikiem, który (jak już nie miałem zdrowia) zamykał ją w szafie, ale tak, aby z tego więzienia łatwo się uciekało.
Krytyczny moment nadszedł, gdy odmówiłem (bo i tak bym nie potrafił) wyszukania jej w komputerze ulubionych gier. Muszę coś napisać do gazety i proszę o spokój.
Zadała ze sto pytań uzupełniających a po co, a dlacego, a o cym? Idea felietonu najwyraźniej przypadła jej do gustu, bo zaczęła podpowiadać tematy. - Napisz, ze banki nas okradają! A ty skąd to wiesz? Wszyscy mówią. - I napisz ze w trójkącie bermudzkim giną statki i tysiąąące ludzi! I napisz, ze w Egipcie są lekiny i lewolucja! I podpisz, ze to drukuje Luiza P., lat 7.
Przepytała mnie na dzień dobry, czy Barbie istnieje naprawdę, czy tylko bajecznie, i czy lubię Shakirę oraz zupę pomidorową
Obiecałem, za co zostałem poczęstowany batonikiem. Musiałem tłumaczyć, że pan doktor mi zabronił z powodu cukrzycy, ale po kolejnym dlaczego, rzekłem krótko: - Bo cukier to biała śmierć! Luiza zripostowała: Ale za to jaka słodka!
Po czym wskoczyła mi na kark i kazała się zawieźć do pałacu, gdzie czeka na nią książę piękny jak di Caprio.
Jeszcze jej świat baśniowy miesza się z rzeczywistym, ale, jeśli tylko nie przedawkuje MTV i głosik jej przestanie przypominać skrzeki pani Senyszyn, wyrośnie z niej całkiem dorzeczna kobietka. Już teraz ma większą wiedzę niż niejeden uczestnik "Milionerów".
Aby ją nieco oswoić z brutalną rzeczywistością, próbowałem wprowadzić do zabaw nowe postacie. Takie np. jak Mały Nadęty Budda albo Wujaszek Misio Ciężki Gaffa. Ale w politykę nie chciała się bawić, bo "wszyscy mówią", że to brudny biznes.
Przywróciła mi nieco wiary w przyszłość narodu. Z takim narybkiem kraj rzeczywiście nie musi jeszcze ginąć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?