Stachowiak-Różecka wybija się na niepodległość. Chce rządzić PiS?

Kiedy Prawo i Sprawiedliwość wystawiło w wyborach na prezydenta Wrocławia Mirosławę Stachowiak-Różecką mało kto wierzył, że będzie w stanie osiągnąć przyzwoity wynik. Stachowiak-Różecka pokazała charakter i to, że potrafi walczyć. Niewiele zabrakło, by Rafał Dutkiewicz przegrał z nią wybory. Stachowiak-Różecka punktowała prezydenta, gdzie tylko mogła, nie szczędząc mu słów krytyki.

Dla wszystkich w partii stało się jasne, że kariera Stachowiak-Różeckiej nabiera tempa. Szefowa klubu w radzie miejskiej Wrocławia miała nawet zostać szefową kampanii Andrzeja Dudy, kandydata PiS na prezydenta Polski. Ostatecznie została szefową rady programowej. W partii mówi się, że obecność Stachowiak-Różeckiej w sztabie miała być zagrywką wizerunkową. Ona jednak chciała pokazać, kto tu rządzi. To nie spodobało się prominentnym działaczom z Warszawy, którzy postanowili odsunąć ją na boczny tor.

We Wrocławiu, choć oficjalnie żadnego konfliktu w partii nie ma, członkowie PiS nieoficjalnie przyznają, że pojawiły się spory. - Mirka po wyborach zaczęła nosić głowę bardzo wysoko. Chce pokazać, kto tu rządzi. Uważa, że ma we wszystkim racje. Jest przekonana, że będzie "jedynką" do sejmu. Marzy jej się władza na Dolnym Śląsku – słyszymy.

Inni dodają, że to może nie być na rękę europosłowi Dawidowi Jackiewiczowi, który ją forsował. - Sam, jako europoseł, nie może już rządzić partią we Wrocławiu, a Mirosława Stachowiak-Różecka na pewno nie da sobą sterować. To się może nie podobać Dawidowi - słyszymy od ważnego działacza.

Sama zainteresowana ucina informacje o konflikcie. - To są tylko plotki, którymi nie będę się zajmować - mówi.

Radna nie chce odpowiedzieć, dlaczego nie została szefową sztabu Dudy. - To, że mam swoje zdanie i jestem konsekwentna, to zaleta w polityce, a nie wada - mówi. I powtarza jak mantrę, że dla niej liczy się gra zespołowa i rozmowa o programie, a nie o plotkach.