Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego pigułka "dzień po" jest nadzieją dla opozycji, którą premier wpycha w depresję

Janusz Michalczyk
Rozczarowanie, zniechęcenie, depresja... Tak, nawiązuję do pogody, która jak na połowę stycznia jest co najmniej dziwaczna. Ale nie tylko z pogodą coś jest nie tak. Żal mi się zrobiło naszej opozycji, bo premier Ewa Kopacz z uporem maniaka dogaduje się ze wszystkimi, zamiast rzucić na kolana w grudniu lekarzy, a w styczniu górników. A już tak pięknie rozwijała się sytuacja, były pierwsze zadymy na ulicach Śląska, szef Solidarności Piotr Duda zagroził strajkami w całym kraju, gdy nagle wszystko zdechło.

Ledwie PiS zaczął snuć czarne wizje, że rządząca Platforma chce wyniszczyć zdrowotnie naród i unicestwić prężny przemysł, a już nie ma o czym gadać. W tej sytuacji nie może dziwić, że kandydat Andrzej Duda pojechał na wieś, gdzie straszy rolników wykupem ziemi przez cudzoziemców, choć wciskanie ludziom takich głodnych kawałków 10 lat po tym, jak wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, wygląda bardziej na kabaret niż na poważną politykę.

Niewiele lepiej radzi sobie SLD. Jego kandydatka ogłosiła właśnie program wyborczy, z którego wynika, że całe prawo jest w naszym kraju do niczego i należy je napisać od nowa. Nie zdradziła, czy konsultowała się w tej sprawie z jakimś przytomnym prawnikiem, w każdym razie postulat brzmi świeżo i rewolucyjnie. Marks z Engelsem i Leninem biliby jej zapewne gromkie brawa, gdyby wywołać ich duchy na konwencji lewicy. Ponadto Magdalena Ogórek ogłosiła, że polska młodzież jest w koszmarnym położeniu.

Z niewiadomych powodów nawet słówkiem nie wspomniała o dalekiej od cudowności sytuacji młodych w innych krajach, np. w Grecji czy Hiszpanii, co może sugerować, że kandydatka nie ma zbyt szerokich horyzontów. W dodatku zaskoczyła pomysłem, by obniżyć podatki przedsiębiorcom, co jest w równym stopniu lewicowym postulatem, jak lata temu wysunięta propozycja Leszka Millera, by wprowadzić podatek liniowy, jednakowy dla bogatych i biednych. Zdegustowany tym wszystkim Włodzimierz Cimoszewicz snuje przypuszczenia, że po jesiennych wyborach z SLD zostaną strzępy. Byłoby interesujące, gdyby tak się stało, bo może wtedy młodzi ludzie o lewicowej wrażliwości przestaliby narzekać na leśnych dziadków o rodowodzie z PRL--u i spróbowaliby stworzyć coś nowego, mniej poronionego od Twojego Ruchu Janusza Palikota.

Kołem ratunkowym dla PiS i SLD może się okazać pigułka "dzień po", zresztą z różnych powodów. Ludzie z PiS-u powinni ogłosić, że PO doprowadzi do rozprzężenia moralnego i katastrofy, bo zaopatrzone w pigułki bez recepty Polki w ogóle przestaną rodzić dzieci. Z kolei SLD mógłby ustawić pikiety pod aptekami, których właściciele odmówią sprzedawania pigułek. Lewica udowodni, że jest gotowa na kompromis, gdy zgodzi się, by aptekarze nie sprzedawali pigułek katoliczkom. Akcja ma szanse powodzenia, gdy rząd da dotację na projekt, dzięki któremu każda apteka byłaby podłączona do komputerów w parafiach. Podobnie jak system NFZ wyłapuje osoby bez uprawnień do świadczeń zdrowotnych, na monitorze w aptece na czerwono wyświetlałyby się nazwiska kobiet, które przyszły po pigułkę bez wiedzy proboszcza.

Na usprawiedliwienie tych posępnych rozważań mam tylko jeden fakt - wczoraj przypadał "blue monday", czyli - zdaniem niektórych psychologów - najbardziej depresyjny dzień w roku. Dziś wszyscy znów będą optymistami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska