- Zwolnili nas, bo zapisaliśmy się do związku zawodowego - zauważa Ewa Łuksin, była szefowa Solidarności w LG Chem. Pracownicy opowiadali nam, jak tuż przed świętami byli wzywani do kadr, a potem w eskorcie - niczym bandyci - wyprowadzani z firmy i odwożeni taksówkami do domów.
- Koreańczycy stworzyli tu taki sam reżim jak u siebie - mówi Mariola Gaba, jedna z kilkunastu osób, którym nie przedłużono umów.
Kazimierz Kimso, szef dolnośląskiej Solidarności, podkreśla, że wcześniej do tych pracowników nie było żadnych zastrzeżeń. Wielu z nich nagradzano premiami. - Tymczasem umowy przedłużono tym, którzy przychodzili do pracy pod wpływem alkoholu albo mieli nieusprawiedliwione nieobecności - dodaje Kimso.
Wiwiana Ziółkowska, senior HR manager w LG Chem, twierdzi, że przynależność do związku zawodowego nie miała wpływu na decyzję kierownictwa firmy. Oceniane były jedynie wyniki pracy. - Związkowcy przedstawili nam listę osób, które mamy przywrócić do pracy, ale na to nie możemy się zgodzić - dodaje Ziółkowska.
We wtorkowej Gazecie Wrocławskiej rozmowa z Józefem Czyczerskim, przewodniczącym Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność, który uważa, że polskie prawo pracy coraz bardziej zaczyna przypominać to, jakie obowiązuje w Azji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?