Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowa batalia o wał

Kacper Chudzik
Takiego procesu nie powstydziliby się Kargule i Pawlaki ze słynnej komedii "Sami swoi". Oni sądzili się o kota, a gmina Jerzmanowa sądzi się z Klubem Sportowym "Dragon" z Jaczowa o... wał. Ale to nie byle jaki wał! Chodzi o kilkutonowy, ręcznie robiony sprzęt do ubijania ziemi! Dodajmy, że sprzęt niemalże zabytkowy, bo liczący sobie ponad 30 lat. Ale od początku. Sprawa o wał trafiła do sądu z powództwa gminy Jerzmanowa.

- Chodzi przede wszystkim o ustalenie, kto jest właścicielem tego wału - powiedziała nam Bernadetta Kulisz, prawniczka reprezentująca gminę w sądzie. - Z zapisów w dokumentach gminy wynika, że od 2004 roku wał jest własnością gminy, za którą gmina zapłaciła Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej "Świt" 1200 złotych.

- Nie przypuszczałem, że sprawa trafi aż do sądu - odpowiada prezes klubu sportowego Dragon z Jaczowa Aleksander Makara. - Przecież tu chodzi o wał, który ma już za sobą jakieś 30 lat służenia klubom. To ewenement w kraju, by wójt skarżył w sądzie mieszkańców.

Jak się okazuje, poza suchym wpisem do ewidencji, gmina nie ma dowodów na to, że wał należy do niej. Natomiast mieszkańcy gminy mają dokumenty i świadectwo ludzi, że wał jest od 2007 roku własnością klubu. Wszystko to przedstawili we wtorek w sądzie.

- Wał był własnością "Świtu", stał na podwórku i każdy w gminie mógł z niego korzystać. Urządzenie było jednak w kiepskim stanie - mówił Tadeusz Gniewosz, który był prezesem spółdzielni tuż przed jej upadkiem. - Prezes Dragona zwrócił się do mnie, że naprawią go po raz kolejny, ale pod warunkiem, że zostanie on formalnie przekazany klubowi. No i tak się stało, są na to stosowne dokumenty.

Jak wynika z zeznań innych świadków, wał stał się własnością Dragona, ale nadal mogli z niego wszyscy korzystać i ubijać swoje boiska sportowe we wsiach gminy. Jednak tylko do czasu.

- Dwa lata temu pożyczyliśmy wał klubowi sportowemu z Jerzmanowej - zeznawał Henryk Woźniak. - Ale ten nie chciał nam go oddać, twierdząc, że to własność gminy.

Dragon jednak swoje odebrał, i po małym zamieszaniu wał wrócił do Jaczowa.

- Za to wójt skierował przeciwko mnie sprawę do prokuratury, o przywłaszczenie mienia - dodaje Woźniak. - Sprawa została umorzona, ze względu na brak znamion przestępstwa. Jak się wójtowi tam nie udało, to teraz próbuje w sądzie z powództwa cywilnego. Z wału zrobiła się sprawa polityczna. Proponowałem wójtowi jako radny, by kupić nowy wał dla gminy i rozwiązać sprawę polubownie, między nami, a nie po sądach ludzi ciągać - dodaje.

Na tym sprawa się nie kończy. Kolejna rozprawa o stary wał oraz zeznania kolejnych świadków zaplanowane są na marzec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska