Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krupnicza i okolice ciągle zakorkowane. Lepiej było, jak była zamknięta (ZDJĘCIA)

Weronika Skupin
Zamknięcie ulicy Krupniczej było sporym utrudnieniem dla kierowców. Gdy ją w końcu otwarto, okazało się, że jest... znacznie gorzej niż w czasie remontu. W godzinach szczytu tworzą się tutaj ogromne korki. Nie tylko na Krupniczej, ale także na Kazimierza Wielkiego, Nowym Świecie czy Ruskiej.

Nowe światła na ul. Krupniczej przepuszczają kilkanaście aut w kierunku pl. Legionów. Jeszcze kilka dni temu zielone w tym miejscu świeciło się dosłownie przez kilka sekund. Zaapelowaliśmy więc do urzędników o jego wydłużenie. Zrobiono to, ale i tak niewiele to pomogło.

Za skrzyżowaniem, na ul. Sądowej, niemal nigdy nie ma korków. Ulica jest pusta, a na Krupniczej i Kazimierza Wielkiego (na lewoskręcie w Krupniczą) ciągnie się sznur aut. Nie da się wjechać w św. Antoniego, bo kierowcy stoją na Włodkowica i nie mogą wjechać w Ruską - kółko się zamyka. Bywa tak, że nawet gdy świeci się zielone światło dla skręcających w prawo z Kazimierza Wielkiego w Krupniczą, auta stoją w miejscu. Największym problemem okazała się bowiem nie długość cyklu na Krupniczej, a zwężenie tej ulicy do jednego pasa w każdym kierunku.

Problemem są też tramwaje, które skutecznie utrudniają życie kierowcom. – Sama pani widzi, tramwaje jadą jeden za drugim. Dla kierowców zostaje tylko jeden pas, ale muszą się zatrzymać, gdy tramwaj wysadza pasażerów. W dodatku niektórzy kierowcy boją się przejeżdżać przez przystanek wiedeński, nawet jeśli pojazd ma już zamknięte drzwi. Są też tacy, którzy nie potrafią wyprzedzić tramwaju nawet jeśli nie jest on jeszcze na przystanku. To wszystko spowalnia ruch – denerwuje się Paweł Janik z zielonego audi.

Urzędnicy z Wydziału Inżynierii Miejskiej przyznają, że przepustowość skrzyżowania Podwale/Krupnicza do ul. Sądowej jest zależna od ilości tramwajów poruszających się w danej chwili po ul. Krupniczej. Kiedyś nie było tam przystanku i to on najwidoczniej stał się teraz powodem utrudnień. Cieszą się z niego pasażerowie, bo tramwaje skręcające z Kazimierza Wielkiego w Krupniczą zatrzymywały się przy Przejściu Świdnickim a potem dopiero na pl. Legionów i przystanku na Krupniczej bardzo brakowało. Narzekają jednak kierowcy. – Jak był remont i ulic była zamknięta, było lepiej – dodaje Paweł Janik.

Korków na pasie dla skręcających w Krupniczą podczas remontu być nie mogło, bo był on wyłączony z ruchu. Zatory tworzyły się jednak na objazdach Krupniczej, więc idealnych rozwiązań nie ma. Czy można wprowadzić jakieś ułatwienia i np. zmienić cykl świateł? Zaproponowaliśmy urzędnikom, by wydłużyli zielone światło dla jadących Krupniczą w kierunku pl. Legionów. Zrobili to. Odpowiedzieli nam, że zrobili to w ostatni weekend. Jak deklarują, dalej obserwują pracę sygnalizacji i na bieżąco wprowadzają korekty.

Okazuje się jednak, że bardziej nie da się wydłużyć zielonego dla jadących Krupniczą kosztem tych jadących Podwalem. Chodzi o to, że zaburzyłaby się praca świateł sygnalizacji dla pieszych, a oni też muszą mieć odpowiedni czas na pokonanie długich przejść przez ulicę Krupniczą i Sądową , które mają światło zielone wspólnie z otwarciem światła zielonego dla Podwala.

Wygląda więc na to, że niewiele da się już zrobić. Pozostaje jechać objazdem lub uzbroić się w cierpliwość. Nic się na Krupniczej nie zmieni. Nawet jeśli urzędnicy pozwoliliby jechać samochodom po wydzielonym torowisku, tramwaje stojące na przystanku i tak skutecznie zablokowałyby oba pasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krupnicza i okolice ciągle zakorkowane. Lepiej było, jak była zamknięta (ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska