Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje zabobony

Krzysztof Kucharski
Marek Grotowski
Każdy ma swoje zabobony i relikwie. I to jest normalne. Dziewczynki i chłopcy w drodze do snu i lepszego jutra zabierają swoje lalki szmacianki, misie oraz jaśki. Większe młodzieżowe sztuki na egzaminy taszczą fotki, maskotki, zaczarowane długopisy i wkładają przezroczyste majtki, z nadzieją, że może ktoś rzuci okiem i to pomoże. To jest oczywiście poziom epok kamienia łupanego albo łupanej muzyki, w których mentalnie żyjemy.

Człowiek ryzyka szczególnie wyjątkowego, czyli Robert Kubica, dostał od kardynała Stanisława Dziwisza kroplę krwi i strzęp szaty papieża Polaka, przyjaciela obdarowującego. Myślę, że Jego Eminencja tych kropli i strzępów ma jakiś zapas. Kubicę to bardzo ucieszy i doda mu sił. Zresztą temu służą zabobony i relikwie. Poseł Girzyński chyba - w każdym razie duże "parcie na szkło na G" - niemalże oszalał ze wzruszenia, gdy się o tym dowiedział tydzień temu.

Relikwie mnie fascynują, tak jak religie globu naszego całego. Są symbolem łagodniejszego w wierze fanatyzmu. Na przykład, ze wszystkich gwoździ-relikwii na świecie, którymi przybito Chrystusa do krzyża, można by dziś odlać czołg. Okazuje się, że teoretycznie były to tylko trzy gwoździe. Cwane cepry już zbierają kamienie w Tatrach, po których chodził nasz Papa bez mobile.

Ja też mam swoje relikwie. Wiem, że bezmiernie nieporównywalne. Ale moje. To jest mały pukielek włosów córki Ani, która obchodziła jakiś czas średnio odległy temu swoje pierwsze urodziny. To było wtedy, kiedy kaszkę dla niemowlaków nazywającą się Milupa można było kupić tylko w Peweksie, gdzie towary sprzedawano za dolary albo bony dolarowe, które były wybitnym państwowym przekrętem. Druga relikwia mojego życia też jest bardzo prozaiczna. To jest nigdy nieużyta prezerwatywa. Dziś opakowanie nie wygląda zbyt efektownie. Jest jednak zabezpieczone profesjonalnie przez zaprzyjaźnionych konserwatorów zabytków.

Dalej też jest, jak w średniowieczu, żeby ktoś był świętym, musi być autorem cudu. Na podstawie cudu świętym zostanie nasz papież, kuglarz, żartowniś, komediant, bo aktor i przez to Wielki Człowiek. Gdyby tak się zdarzyło, że byłbym Panem Bogiem, tobym z Karola Wojtyły zrobił świętego za jego narciarskie szusy, kajakowe wyprawy, aktorskie próby w teatrze Kotlarczyka i otwartość wobec innych ludzi. I po pierwsze, zrobiłbym to już za jego życia. Żeby mógł dawać przykład innym. Bo to jest najwspanialsze. Ile jest człowieka wrażliwego w człowieku. Tak samo jak cukru w cukrze. Naprawdę, nie modlitwy. Jak się patrzy na świat, to JP II przykładu ludzkości nie daje. Gdybyśmy policzyli wszystkich świętych i wzory życia, które nam ofiarowali w wierze, to glob cały powinien być idealny, a my aniołami.

Najgorszy jest ostatni przykład, który dziś dowodzi, że można mieć święte prawo do okrucieństwa w zgodzie z Innym Panem Bogiem. Na World Press Photo nagrodę dostała makabryczna fotografia Jodi Biebier pokazująca tylko twarz osiemnastoletniej (!) Afganki Bibi Aishe oszpeconej przez męża, któremu plemienne prawo pozwoliło odciąć jej nos i uszy.

Chciałbym, żeby to zdjęcie obejrzały także takie polityczne typki, jak wspomniany wyżej mój dzisiejszy poseł-symbol religijnej ekstazy na G. W przypadku rzucenia okiem na twarz Bibi może coś jednak w nim drgnie i zmusi do myślenia.

Właśnie dlatego wszelkie religie świata podniecają mnie jako zboczeńca. Normalnego człowieka ta "religijność" kompletnie już nie interesuje i jej poselska demonstracja także. We wszystkich swoich odmianach.

Krzysztof Kucharski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Moje zabobony - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska