Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Waglewski: Zachwycam się życiem

Katarzyna Kaczorowska
Wojciech Waglewski
Wojciech Waglewski Tomasz Hołod
Z Wojciechem Waglewskim, gitarzystą, kompozytorem, poetą, wokalistą i socjologiem, rozmawia Katarzyna Kaczorowska.

Męskie granie" - brzmi trochę szowinistycznie, bo muzyka jest albo dobra, albo zła, a nie męska czy kobieca.
Ten projekt mam już za sobą.

A następnym krokiem było odkrycie, że "wszyscy muzycy to wojownicy"...
O męskie granie byłem pytany wielokrotnie. Cóż, jesteśmy nagle bardzo wyczuleni - o dziwo, po tylu latach prania niewinnych kobiet po twarzach za przesoloną zupę - na szowinizmy męskie. Jesteśmy krajem, który jest, delikatnie mówiąc, tradycyjnie podzielony i nagle takie sformułowanie budzi niepokój. Może dobrze, ale odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze, męska muzyka, bo nie było kobiet na tej płycie. Po drugie, męskie granie, bo sponsor doszedł do wniosku, że proponuje trunek, który najchętniej spożywają mężczyźni. Jednakowoż jestem góralem niskopiennym, czyli z Nowego Sącza, i muzyka źródłowa w tym rejonie, a sądzę, że i w innych też, była formą zalecania się do kobiety.
Męskie granie jest więc opowieścią, hołdem złożonym kobiecie. Jeśli to jest szowinizm, to już nie wiem, co sądzić o innych jego przejawach. Jestem człowiekiem starej daty, bo uwielbiam kobiety.

I "spotkałem się z kolegą, bo kolega jest od tego".
To jest projekt, który nagrałem z Maleńczukiem.

Z tekstami o kobietach.
Wszystkie moje płyty są poświęcone kobiecie.

Kobiecie konkretnej?
Tak.

Żonie?
Tak.

Kilka lat temu dziwił się Pan modzie na seks dla rozrywki.
Jestem człowiekiem tradycyjnym, który się zakochał raz a dobrze.

Miał Pan szczęście?
Na szczęście można zapracować, jeśli znajdzie się pomysł na życie. Prędzej czy później każdy dochodzi do wniosku, że najważniejsze to spotkać bratnią duszę. To jest tak banalne, że aż przykro to wyziewać z ust, ale taka jest prawda. Ja miałem to szczęście i znam dużo ludzi, którzy podobne szczęście dzielą ze mną, bo też spotkali kobiety swojego życia. Hm, trochę się to kłóci ze stereotypem rockmana. Sama pani powiedziała, że to stereotyp. Z waszego miasta pochodzi Leszek Janerka, od lat szczęśliwy mąż Bożenki.

I szczęśliwy dziadek.
No właśnie, ten obraz rockmana to zaadaptowany mit. Jest prawdą, że muzyk wyjeżdżający poza obręb własnego miasta nabywa natychmiast alkohol do autobusu, a potem w barze zaczepia dziewczęta, co robi każdy inżynier wyjeżdżający w delegację. Myślę jednak, że ten problem dotyczy bardziej gwiazd światowego wymiaru, które wyjeżdżają na cztery lata w trasę, a nie w środę jak większość naszych zespołów. Tak więc mówienie, że muzyk, jak marynarz, ma kobietę w każdym porcie, to stereotyp wymyślony - może i przez samych muzyków? Bzdura totalna i na szczęście ta przypadłość mnie nigdy nie dopadła.

Naprawdę wierzy Pan w miłość po grób, jedyną, prawdziwą? Wydaje się, że małżeństwo przestało być wartością.
Wierszy, wierszyków i skeczy na temat małżeństwa i tego, jak uśmierca miłość, nasłuchałem się od wieku przedszkolnego.
Dlatego nie znoszę mówienia o żonie "moja stara", a o mężu "mój chłop".
Chce mnie pani wpuścić w rozległy temat dotyczący szacunku dla samego siebie, bo to nawet nie dotyczy "mojej starej", ale mojej roboty, kolegów, tego, że jesteśmy społeczeństwem, w którym kolega jest ważniejszy niż ta "stara".

Albo głupio się przyznać, że "stara" jednak jest ważna.
Tak, bo to jest takie fajne, męskie właśnie, więc ja zrobię teraz pętlę - to moje męskie granie jest hołdem wobec kobiety. W naszym bogoojczyźnianym rozumieniu związku kobiety i mężczyzny jestem troszkę w poprzek, bo - mówiłem to wielokrotnie - zacząłem uprawiać zawód, który uprawiam, żeby poderwać kobietę mojego życia, i myślę sobie, że zaczynamy rozmawiać, jak o tekście posła Węgrzyna, że ta "moja stara"...

Tekst posła Węgrzyna nie nadaje się do analizy.
Więc "moja stara" też właściwie nie nadaje się do analizy. To jest taka Polska, z którą nie chcę mieć nic wspólnego, której nie akceptuję.

"Waglewski jest jak wino" - piszą fani pod Pana utworami na YouTube.
I co ja mam na to odpowiedzieć?

Jak się Panu udaje wyrazić siebie?
To jest mało popularne i nie-zbyt nośne, co teraz powiem, ale stworzenie takiego klimatu wokół tego, co się robi, jest efektem ciężkiej pracy. Ostatnio Piotrek Najsztub powiedział mi, że piszę najwspanialsze wiersze o starzeniu się mężczyzny, o akceptacji tego stanu. Nie czułem tak tego, nie do końca zdaję sobie sprawę z tego, co piszę, bo piszę bardzo emocjonalnie.

Ale przecież to są bardzo świadome teksty.
Bo czytam, chodzę do kina, wyjeżdżam w świat. Moim synom, a teraz wnukom, starałem i staram się zaszczepić credo - człowiek po to przychodzi na świat, by się o nim dowiedzieć jak najwięcej. To jest jego psim obowiązkiem. Zawód artysty czy muzyka jest do pewnego stopnia elitarny - trzeba się napracować, by wyjść na scenę. Ja idę jednak krok dalej i domagam się też elitarności od publiczności. Chciałbym, by ludzie, którzy przychodzą na moje koncerty, kupują płyty, słuchają moich tekstów, byli świadomi, o czym piszę, tego, w czym uczestniczą.

Każdy?
Każdy może mieć świadomość, że czasu nie ma zbyt dużo, i ten, który mu został dany, może spożytkować sensownie. Co z tą świadomością zrobi, to jego prywatna sprawa, ja jednak apeluję gorąco, by myśleć.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że im więcej ma się lat, tym bardziej człowiek oswaja się ze śmiercią.
Podobno po to kupuje się dzieciom zwierzęta, ale ja nie wierzę ludziom pogodzonym ze śmiercią. Bardziej się jej bałem, gdy miałem lat 30, teraz jednak boję się tego, że opuszczają mnie przyjaciele. Moi rodzice są już osobami dosyć dojrzałymi i przy każdym spotkaniu dają mi do zrozumienia, że pewnie za tydzień się nie zobaczymy, a jednocześnie uświadamiają mi, jak każdy dzień czy tydzień jest ważny. Radość życia jest ważniejsza niż myślenie o śmierci.
Maciek Maleńczuk mówi, że jest Pan po jasnej stronie mocy.
To są najfajniejsze rzeczy, jakie usłyszałem, bo ja się zachwycam cały czas tym, że żyję.

I zawsze Pan to miał, czy przyszło z wiekiem?
Oczywiście, że miałem okres kontestacji. Przecież pierwsza płyta Voo Voo była mroczna, choć dla mnie pełna czarnego humoru. Teraz jednak widzimy szczególnie mocno, jak można żerować na nieszczęściu, nienawiści, jak można z tego budować kapitał i jakie to jest brzydkie. To zjawisko nie dotyczy tylko polityki. Jestem socjologiem i muzykiem, więc wiem, jak łatwo jest budować napięcie na przekazie "kobieta mnie rzuciła, wszystko mnie nudzi i odbiorę sobie życie".

W latach 80. popularna była piosenka ze słowami "dorosłe dzieci mają żal, że ktoś im tyle życia skradł", czysta depresja.
No bo my nie lubimy osób, które promienieją, są szczęśliwe, robią coś dobrego. Słyniemy z tego, że je skreślamy. Balcerowicz musi odejść, Wałęsa Bolek i tak dalej. Zakochałem się we Włoszech, mam swoją miejscówkę w Toskanii, ale nad morzem, pojadę tam szósty rok z rzędu. Ta miłość wzięła się stąd, że tam ludzie są od rana szczęśliwi, bo się obudzili. I okazało się, że ja też jestem szczęśliwy, bo udało mi się obudzić i mam jeszcze cały dzień i wiele rzeczy do zrobienia. Wydaje mi się, że my jako naród, z różnych powodów, ale i na własne życzenie, jesteśmy tej codziennej radości pozbawieni. Dlatego tak fantastycznie budują się ugrupowania w rodzaju Prawa i Sprawiedliwości, które swoją potęgę opierają na wykluczonych. To jest obrzydliwe, bo jak wiadomo, wszelkie systemy totalitarne opierały się właśnie na wykluczonych. Nie ma nic gorszego, nic bardziej parszywego niż budowanie tożsamości na nienawiści. Człowiek powinien budzić się z wiarą w to, że coś zrobi, a nie z poczuciem, że to kolejny dzień, kiedy dostanie po pysku. Ja się z tym nie godzę. Gdybym miał sobie życie przedłużać nienawiścią, tobym sobie je odebrał.

Niech Pan się nie zabija.
Przecież powiedziałem, że nie godzę się na sączenie jadu.

Rok temu Piotrowi Najsztubowi mówił Pan, że czuje się tak, jakby nieustannie ktoś go kopał w krocze. Trzy miesiące później wydarzyła się katastrofa smoleńska. Dalej się Pan czuje kopany?
Katastrofa umocniła podziały. Nie mam słowa, by to nazwać, i nie jestem w stanie zrozumieć, jak można dojść w swoim własnym egoizmie do takiego manipulowania emocjami i śmiercią bliskich.

A nie sądzi Pan, że obie strony manipulują?
Odnoszę wrażenie, że na odpowiedź o tragedię smoleńską trzeba poczekać, w związku z tym wydawanie wyroków - a to pochodzi z jednej strony - jest już manipulacją. Po drugie, nie akceptuję organizowania w moim mieście niesmacznych przemarszów każdego 10. dnia miesiąca. Po trzecie, myślę sobie, że gdybym ja stracił brata, tobym jeździł na jego grób, a nie manifestował. Nie chcę się jawić jako zwolennik jednej strony, ale odnoszę wrażenie, że ta druga strona jest troszkę przyzwoitsza.

Marcin Meller napisał jednak niedawno, że nie będzie już głosował na Platformę.
Niech sobie pisze, redaktor naczelny pisma kulturotwórczego pod tytułem "Playboy" nie jest wyrocznią w moim życiu. Proszę jednak tych Mellerów i im podobnych, jeśli mają dzieci, niech pomyślą o dzieciach, jeśli mają kobiety, to o kobietach, a jeśli wnuki - o wnukach, i odpowiedzą sobie na pytanie, jaka jest alternatywa. Bo mimo wszelkich zastrzeżeń w stosunku do Platformy nie ma wyboru. Mam nadzieję, że SLD już nigdy nie pojawi się u władzy.

W sondażach rosną.
Dzięki Mellerom, ale też i dzięki posłowi Węgrzynowi. Ja alternatywy nie mam. Świetnie o tym pisze Cezary Michalski, który zaczynał od tego, że był wielbicielem PiS-u. Potem zrobił jego dekonstrukcję, a teraz mówi w kategoriach mieszczaństwa - Platforma jest partią mieszczańską, proeuropejską, a PiS jest partią, która chce koniecznie zdekonstruować nasz układ europejski, więc powtórzę, nie ma alternatywy. SLD w ogóle nie biorę pod uwagę, bo to jest niemożliwe, żeby jakikolwiek inteligentny, przytomny człowiek brał go pod uwagę z Napieralskim na czele. A do tego wszystkie pomysły pisowskie wyartykułowane ostatnio to jest pełna PZPR. I jako człowiek starszy mógłbym przestrzec Mellerów przed tym, że grozi nam koalicja SLD z PiS-em. Jeśli do niej dojdzie, wybiorę wolność w Rumunii.

KAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska