Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Nie każda pleśń musi dyskwalifikować

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu sport
Wojciech Koerber, szef działu sport Janusz Wójtowicz
Święta, święta i po świętach. Znów się zmarnowało sporo jedzenia, bo przecież na święta zabraknąć nie może. Więc się marnuje. Chociaż...

Wchodzi facet do sklepu na wsi i pyta grzecznie, czy dostanie serek Valbon, na co ekspedient krótko i treściwie: "Nie ma". Klient grzecznie zatem dziękuje i mówi do widzenia. Wtedy ekspedient próbuje jednak o klienta zawalczyć: "Panie, poczekaj pan. Nie mamy sera Valbon, ale mamy żółty ser i biały ser". Gość jednak dziękuje raz jeszcze i wychodzi, zaznaczając, że chciał serek Valbon. Ekspedient, skoro już gościa napoczął, nie daje jednak za wygraną i pyta: "Panie, poczekaj pan. A co to jest ten ser Valbon?". Klient odpowiada, że to taki mięciutki serek pokryty cieniutką warstwą jadalnej pleśni. Ekspedient przyznaje, że czegoś takiego to nie ma, na co klient grzecznie, że nic nie szkodzi, żegnając się po raz kolejny. Interes musi się jednak kręcić, więc ekspedient podejmuje ostatnią próbę: "Panie, poczekaj pan. Sera Valbon to my nie mamy, ale są za to pomidory Valbon i szynka Valbon".

No więc, zaglądając po świętach do lodówki, przyjrzyjcie się. Przyjrzyjcie się dobrze i poszukajcie wyrobów Valbon. Podobne zjawisko występuje też w sporcie. Sądzimy, że pewne gwiazdy zaczynają się pokrywać już pleśnią, skreślamy je, aż tu nagle drugą młodość przeżywają. Lub trzecią. Okazuje się, że to zjadliwa pleśń. Pamiętacie, ile razy odradzał się Małysz? Albo Kasai, lat niespełna 43, ostatnio zwycięzca w konkursie Pucharu Świata? Hancock, Amerykanin broniący tytułu mistrza świata na żużlu, skończy niebawem lat 45. Był nawet teraz bliski powrotu do Sparty, lecz honorowy prezes WTS-u pamięta mu sezon 2004. Hancock nie dojechał wówczas na kluczowy mecz do Tarnowa i są ponoć dowody, że nie dojechał celowo. Było, minęło.
W Polsce mamy skłonność skreślać przedwcześnie. Ostatnio pewna znana pracownica Ministerstwa Sportu i Turystyki sądziła, że karierę skończył już w zasadzie nasz dyskobol Małachowski. Bo gdy gwiazda kończy mistrzostwa Europy tuż za podium, to tak jakby już się skończyła. I nawet zwycięstwo w cyklu Diamentowej Ligi nie jest w stanie zmienić tego obrazu.

Zatem - nie skreślajmy! Golloba dla przykładu, choć w tym akurat przypadku nie o tłumiki przelotowe chodzi, a o głowę. Mylę się? Chciałbym. Robert Kubica? Przy okazji każdego kolejnego rajdu wciąż się będę zastanawiał, jak wypadnie... Ale to talent do motosportu przeogromny.

Już za kilka dni mamy zacząć odpleśniać i odgrzybiać wrocławski Skansen Olimpijski. Pobliska Hala Ludowa? Nie wiem, czy wiecie, ale przed tygodniem odbyły się tam mistrzostwa Europy w szachach błyskawicznych. Dlaczego w błyskawicznych? A wyguglajcie sobie ceny sąsiadującego z obiektem parkingu.

Z drugiej strony miasta Stadionem Wrocław rządzi Robert Pietryszyn. Chyba nie najgorzej. Dopiero ostatnio natknąłem się na jego wywiad dla weszlo.com. I rozbawiła mnie ta historyjka o Arboledzie, z którym Pietryszyn miał do czynienia, gdy sięgał z Zagłębiem Lubin po mistrzostwo Polski. Otóż Arboleda chciał kupić dom dla mamy. Pietryszyn: Zażądał ode mnie - ot tak - 30 000 dolarów. Mówię, że nie, a on na to: "Mojej mamy nie szanujesz!". Później piłkarz udzielił wywiadu i nazwał Pietryszyna rasistą. Ten zarzut zaprowadził obu panów przed sąd. Arboleda przeprosił na papierze i w papierach musiał też zapłacić. 60 tys. zł. A miałby na dom dla mamy.

Idzie Nowy Rok, znów będziemy starsi. Może nawet pokryjemy się pleśnią. Na szczęście pleśń bywa też szlachetna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska