Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosne święta po rozwodzie? To możliwe, ale wymaga determinacji i dobrej woli

Maciej Sas
Mariusz Kapała/zdjęcie ilustracyjne
Mama i tata się rozwiedli. Mają już nowe rodziny. Teraz święta będą do kitu! Tak często bywa w "rodzinach po przejściach". Ale mamy dowody na to, że Boże Narodzenie wcale nie musi być dla dzieci w takiej sytuacji traumatycznym przeżyciem.

Pierwsze święto z mamą i jej nowym mężem, drugie - u taty i jego dziewczyny. Z ich małym synkiem. Nuda nie grozi nikomu. Pewnie nie, pod jednym warunkiem - że wszyscy aktorzy spektaklu, a szczególnie byli małżonkowie, potrafią utrzymać emocje na wodzy. A to proste nie jest, więc dla wielu dzieci z tzw. rodzin patchworkowych to najgorsza chwila roku. Jasne - będą prezenty, nawet lepsze niż wtedy, gdy "starzy" byli razem. Dziadkowie (których teraz jest dwa razy więcej) też dadzą coś ładnego. Ale dlaczego tato mówi źle o mamie? Dlaczego, mimo upływu czasu, mama nie kryje nienawiści do ojca? Dlaczego mówimy o tym w czasie świąt? Bo w Polsce rozpada się już co trzecie małżeństwo, więc tych, którzy muszą poradzić sobie z takimi "bolesnymi świętami", jest coraz więcej. Na szczęście wiele jest też przykładów, że świętowanie w rodzinie patchworkowej wcale nie muszą być traumatycznym przeżyciem.

Wigilia u trzeciej babci
Gdy się poznali, Tomasz nie ukrywał, że jest rozwodnikiem i ma 8-letniego syna. Ale Marta* uznała, że skoro pokochała ojca i chce z nim być, musi sobie z tym mądrze poradzić. - Nie zawsze było słodko, ale staraliśmy się mocno - i ja, i mój mąż - mówi. - Marcin, syn mojego męża z pierwszego małżeństwa, od początku bywał u nas, a gdy jechaliśmy na święta do moich rodziców czy babci, jechał z nami.

Jak dodaje, zawsze pytali chłopca, czy chce jechać z nimi, czy woli wrócić do swojej mamy (mieszka na stałe z nią i jej nową rodziną) albo zostać u babci, matki ojca, która mieszka w pobliżu. - Zawsze decydował się jechać z nami. Pewnie też dlatego, że u mojej rodziny też czekał na niego prezent - śmieje się kobieta. - Moi bliscy traktowali Marcina od początku tak, jakby był moim rodzonym synem. Nigdy od nikogo nie usłyszałam złego słowa. Dla wszystkich to było oczywiste.

Dziś Marcin jest dorosłym, młodym mężczyzną, ale nadal w święta wsiada do samochodu z ojcem i jego żoną, gdy jadą świętować z jej rodziną. Marta podkreśla, że nigdy nie próbowała zastąpić chłopakowi matki. Przeciwnie - zawsze przypomina, by pamiętał o Dniu Matki, imieninach mamy czy urodzinach. - Tak się składa, że jego mama ma urodziny dzień po mnie, więc mu przypominam, by kupił jej kwiatki czy prezent na święta - dodaje z uśmiechem. - Moim zdaniem to normalne. Nie widzę w tym czegoś nadzwyczajnego - podkreśla.

Święta u byłej żony taty
Rodzina pani Krystyny* zawsze była nietypowa, choć o "rodzinie patchworkowej" kiedyś się nie mówiło - był pierwszy mąż, był drugi, dziecko z pierwszego małżeństwa, dziecko z drugiego, były dzieci pierwszego męża z dwóch kolejnych małżeństw... Pani Krystyna nie kryje, że gdy się rozwodziła z pierwszym mężem, nie było rozkosznie. Mieli małą córeczkę, były bardzo trudne chwile. Potem wyszła za mąż drugi raz, a na świat przyszła druga córka. Jej drugi mąż obie dziewczynki traktował jednakowo. Ale pani Krystyna robiła wszystko, by jej starsza córka miała dobre kontakty z rodzonym ojcem. - To było trudne, bo chwilami źle ją traktował. W końcu tak go zjechałam, że się otrząsnął - mówi. Wszystko zaczęło się układać.

Bywało i tak, że gdy eksmąż szedł z nową żoną na tańce, zostawiał swoje nowe dzieci pod opieką eksżony i jej nowego męża! Z czasem starsza córka Krystyny i jej przyrodnia siostra, Anna (córka pierwszego męża Krystyny i jego nowej żony) zaprzyjaźniły się. Efekt? - Jakiś czas temu mama dziewczyny zmarła. To Boże Narodzenie Anna z narzeczonym spędzi u mnie, a nie u ojca. Tak wybrała - mówi z filozoficznym spokojem pani Krystyna. - Dlaczego się temu dziwisz? - pyta. Mówi, że właśnie takie podejście do rzeczy jest normalne. Że to właśnie ciągłe rozpatrywanie starych krzywd i szukanie odwetu to kompletna głupota. - Każdy ma prawo do błędów. My też takie popełniliśmy z moim pierwszym mężem. Ale to nie znaczy, że mamy się ciągle nienawidzić. Tak naprawdę, to są rzeczy bez znaczenia. Trzeba się przyznać do błędów i je naprawiać - tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ: Co zrobić, gdy święta za pasem, rodzice się rozwiedli i nie potrafią wymyślić sposobu na to, by ten czas magiczny nie był dla ich dzieci jedynie przeżyciem najgorszym z najgorszych?
Jak to naprawić?
Co zrobić, gdy święta za pasem, rodzice się rozwiedli i nie potrafią wymyślić sposobu na to, by ten czas magiczny nie był dla ich dzieci jedynie przeżyciem najgorszym z najgorszych? - Nie ma uniwersalnego rozwiązania. Wszystko zależy od tego, w jakiej atmosferze i z jakiego powodu doszło do rozstania - mówi Elżbieta Moryto, wrocławska psychoterapeutka. - Święta to kulminacyjny punkt roku, związany z naszymi marzeniami z dzieciństwa, często wyidealizowanymi. Wszystko jest wzmocnione wyobrażeniami prezentowanymi przez filmy amerykańskie, reklamy itd.

Prezentowany jest idealny obraz świąt. To czas trudny, bo tak naprawdę te nasze wyobrażenia nie mogą zostać zrealizowane w rzeczywistości. Stąd wiele rozczarowań. Z tego trzeba sobie zdać sprawę - wyjaśnia. I podkreśla, że ważne jest to, by po rozstaniu ludzie potrafili szanować drugiego rodzica w... swoim dziecku, bo przecież ono jest częścią tego człowieka. - Jeśli to się uda, możliwe jest znalezienie dobrego rozwiązania, jeśli chodzi o spędzanie świąt. Wtedy w tym czasie można dojść do porozumienia, dokonać uzgodnień czy ustaleń, w których będzie szanowane dziecko - mówi. - Jeśli w dziecku z ich związku szanują drugiego partnera, jest to prostsze, mniej bolesne, łatwiejsze.

Podkreśla też, że w przypadku rodzin zrekonstruowanych albo gdy pojawiają się nowi partnerzy, zawsze pierwszeństwo musi mieć obecny partner. Choć poprzedniemu zawsze trzeba okazywać szacunek. - Trzeba go szanować, bo on był pierwszy. A nie wszystko, co nas z nim łączyło, było złe. On zrobił miejsce obecnemu partnerowi, ale nie można udawać, że go nie było - wyjaśnia. I dodaje, że nie chodzi o nieustanne rozpamiętywanie czy wspominanie "poprzedniego życia", ale o niewyrzucanie go z pamięci. - Poza tym Boże Narodzenie to święto narodzin, świętowanie przyjścia na świat nowej istoty. W czasie świąt, nawet jeśli codzienny kontakt z byłym partnerem jest trudny, przy tej okazji warto powiedzieć dziecku, że dzięki mamie czy tacie mogło przyjść na świat - podpowiada.

Babcia i nowy dziadek
Rozwodnicy, nowe dzieci - mówiąc o nich, nie można zapomnieć o innej grupie, dla której święta mogą się okazać traumą - o seniorach, którzy po śmierci partnera postanowili sobie ułożyć życie na nowo. Tym razem przyczyną kłopotów są często... dzieci.

- Mam kilka koleżanek, które chciały się z kimś związać, ale ich dzieci po prostu przepędziły nowego partnera mamy. Nie było mowy o wspólnym spędzeniu świąt! - mówi pani Maria Aleksandrowicz z Jeleniej Góry. - Wie pan, zwykle chodzi o pieniądze, czyli o spadek po babci czy dziadku - dodaje.

Pani Maria przyznaje, że sama jest w komfortowej sytuacji - kilka lat po śmierci męża związała się z panem Andrzejem. Oboje mieli swoje dzieci, swoje przyzwyczajenia. Jak więc wspólnie spędzić święta? Najpierw wspólnie szli do któregoś z dzieci, a potem spędzali czas tylko we dwoje. - Owszem, zawsze był dylemat: "u kogo mamy spędzać święta". Ale moje dzieci od razu pokochały Andrzeja, a jego synowie w pełni akceptują mnie - mówi z radością.

Jak dodaje, udało się dzięki temu, że oboje od razu jasno postawili sprawę: nie chcą żadnego ślubu, ona ma dom, on mieszkanie i wszystko kiedyś trafi do dzieci. - A w tym roku pierwszy raz spędzimy święta tylko w dwójkę - cieszy się pani Maria. - Dostaliśmy wspólnie sanatorium. Przystroiłam już pięknie pokój, chodzimy na koncerty świąteczne. Jest wspaniale!

* Imiona dwóch pierwszych bohaterek zostały zmienione na ich prośbę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska