Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świątecznie na pograniczu. Sprawdziliśmy zwyczaje po obu stronach Nysy

Hanna Kowalska
Jarmarki bożonarodzeniowe w Niemczech to tradycja, która ma kilkaset lat
Jarmarki bożonarodzeniowe w Niemczech to tradycja, która ma kilkaset lat Hanna Kowalska
Bożonarodzeniowy jarmark świąteczny w Görlitz przez 17 dni - od 5 do 21 grudnia - odwiedziły tłumy mieszkańców pogranicza, a także gości spoza regionu. Wszystko po to, by zobaczyć chociaż trochę niemieckiej tradycji bożonarodzeniowej, która pod kilkoma względami różni się od polskiej.

Po pierwsze uroczysty świąteczny okres rozpoczyna się z chwilą rozpoczęcia Adwentu. Na Wigilii jest także smażona ryba, ale nie zdarza się, by był to karp. Sama wigilijna kolacja nie jest tak uroczysta i obfita jak w Polsce. Zaskoczeniem dla nas mogą być także potrawy, które znajdują się na niemieckim stole 24 grudnia.

- W moim domu tradycyjnie na stole musi znaleźć się pieczona kiełbasa i sałatka ziemniaczana. Oczywiście też ciasto - opowiada David Söllner, mieszkaniec Görlitz. - A po kolacji razem z rodziną lubimy wypić grzane wino lub gorącą czekoladę - opowiada.

Zwyczajem, który łączy wielu mieszkańców świata, a wywodzi się właśnie z Niemiec, jest przystrajanie w bombki świątecznej choinki. W Polsce wciąż panuje moda na sztuczne drzewko, wśród mieszkańców Görlitz jest to niemal nie do pomyślenia - Plastikowa? Absolutnie nie, nie wyobrażam sobie plastikowej choinki! - oburza się pan Hendrik. - W moim domu zawsze była żywa choinka, to ten zapach lasu dodaje magicznego nastroju - opowiada mężczyzna.

Z kolei jedna z mieszkanek Zgorzelca nie wyobraża sobie żywej. Bez tchu wymienia wady takiego rozwiązania. - A kto będzie sprzątał wokół tego drzewka? - pyta oburzona Dorota Wróblewska. - Ja nie zamierzam marnować świąt na latanie z odkurzaczem czy miotłą i zbieranie igieł. Jak byłam młoda, to rodzice kupowali żywą, ale ja wolę tą sztuczną - opowiada. - Po świętach pakuję w worek, wynoszę do piwnicy i po sprawie. Żywa choinka to marnowanie pieniędzy - podsumowuje pani Dorota.

Podobnie jak my, Niemcy przy świątecznym stole składają sobie życzenia, ale nie przełamują się opłatkiem. Domowników odwiedza też święty Mikołaj. Mieszkańcy Görlitz, z którymi udało się nam porozmawiać podkreślają, że wręczenie i kupno świątecznego prezentu nie jest ważnym zadaniem, liczy się przede wszystkim gest i świąteczna atmosfera.

- Myślę, że obecnie święta stały się zbyt skomercjalizowane, a ja staram się to bojkotować - mówi Margarethe Erich. - Jeśli ktoś wydaje więcej niż 200 euro na prezenty, to jest to dla mnie gruba przesada - dodaje kobieta. Wtóruje jej David Söllner. - Moja rodzina jest bardzo duża i nie stać mnie na drogie prezenty - mówi mężczyzna. - Wraz z żoną postanowiliśmy, że podarunki dostają tylko dzieci. Są to słodycze i jakieś skromne zabawki. Z dorosłymi członkami rodziny nie wymieniamy się prezentami - dodaje Söllner.

Nieco inaczej jest po drugiej stronie Nysy Łużyckiej, co widać m.in. w zatłoczonych galeriach handlowych przed świętami. - Na prezenty zbieram pieniądze niemal cały rok z emerytury - żartuje Maria Niewiadomska ze Zgorzelca.

- Najwięcej wydaje na moje wnuki. W tym roku kupiłam im prezenty za ponad 300 zł - śmieje się kobieta i dodaje: A jeszcze syn, córka i współmałżonkowie. To już będą skromniejsze prezenty, zazwyczaj kupuję jakieś kosmetyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska