Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Dolnoślązacy tłuką termometry oraz uchwalają sobie za wysokie podatki

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski Paweł Relikowski
Co prawda zimę mamy wiosenną albo jesienną, jednak w naszej strefie klimatycznej oznacza to niezmiennie dokładanie do pieca. A w efekcie oddychanie tym, co ten piec wypuści. Czyli zatrutym, śmierdzącym powietrzem. Ale w mediach jakby mniej alarmujących notatek.

Może śmierdzi jeszcze za mało? A może to już efekt rządowego programu Kawka, czyli dofinansowywania wymiany pieców węglowych na ekologiczne? W wielu dolnośląskich miastach ludzie dostali dopłaty, by zrobić sobie wygodę w postaci gazowego ogrzewania, a przy okazji innym dać oddychać. E, tam... Za wcześnie i nie ta skala.

Kawka musi pewnie jeszcze przeskakiwać z komina na komin i sypać groszem przez wiele lat, zanim pojawi się odpowiedni efekt. Jakimś wytłumaczeniem jest zapewne brak ostrych mrozów, ale nie za bardzo, bo przecież do pieców dokładamy jak co roku i powietrze śmierdzi.

Tymczasem w tych trudnych czasach dla naszych płuc ze strony internetowej Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu zniknęły bieżące wyniki monitoringu powietrza w Jeleniej Górze, Cieplicach-Zdroju, które często obserwowaliśmy i publikowaliśmy. WIOŚ poinformował tylko, że stacja w tym miejscu została zamknięta w końcu 2013 roku. Czyli nie będzie alarmów, krytyki czy kpin z tego, że do Cieplic ludzie przyjeżdżają się leczyć, a oddychają tam trucizną. Zbij pan termometr, a nie będziesz miał pan temperatury, mawiał kiedyś Lech Wałęsa do polityków. Albo schowaj pan termometr, bo WIOŚ informowała np. 9 grudnia o alarmowym poziomie zanieczyszczeń powietrza (pył zawieszony) we Wrocławiu na Wybrzeżu Conrada-Korzeniowskiego. Ale informację tę znalazłem gdzieś na dnie internetowej studni. Kto o tym wiedział w nadodrzańskiej metropolii? Kto to zauważył? Chyba że to jakiś nowy sposób na to, by przetrwać w zanieczyszczonym powietrzu, bo przecież jutro przyjdzie zmiana pogody, wiatr przegoni smoka zionącego pyłem zawieszonym. I śladu po smogu nie będzie.

Nowy skuteczny sposób na wygrywanie ma PSL. Tym razem nie będzie o książeczce z kandydatami. Ale o tym, co trzeba robić przez cztery lata, żeby ostatecznie odnieść wyborczy sukces. Otóż przez ostatnie kilka lat ciągle wrzało u dolnośląskich ludowców. Kłóciły się frakcje. Władze i poszczególnych działaczy odwoływano, zawieszano, odwieszano. Aż ostatecznie okazało się, że ta niezgoda buduje. Bo przecież wcześniej partia Piechocińskiego miała w naszym sejmiku jednego radnego, a teraz ma ich pięciu.

Skutecznego sposobu załatania dziur budżetowych szuka tymczasem zarząd naszego województwa. Ucieka nam bowiem do Warszawy sporo pieniędzy z KGHM, bo koncern musi płacić haracz w postaci podatku od kopalin. Marszałek Cezary Przybylski obiecuje, że poszuka jakiegoś sposobu, by przekierować podatkowy strumień miedziaków ze stolicy na Wrocław. A sposób jest prosty. Otóż dolnośląscy posłowie Platformy Obywatelskiej musieliby wreszcie przyznać, że uchwalony przez nich podatek nie jest sprawiedliwy. I namówić kolegów do nowelizacji ustawy. Czy to aż takie trudne?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dlaczego Dolnoślązacy tłuką termometry oraz uchwalają sobie za wysokie podatki - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska