Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedno wielkie złodziejstwo na tym świecie

Janusz Michalczyk
Fot. Paweł Relikowski
Kiedy słyszę: mersi, rozglądam się nerwowo za policjantem. Tak, wiem, merci znaczy po francusku: dziękuję.

To grzeczne słówko działa jednak na mnie jak czerwona płachta na byka po tym, jak wybrałem się niedawno do jednego z marketów i w kolejce do stoiska z prasą zostałem pozbawiony telefonu komórkowego.

Dość powiedzieć, że główną rolę w tym epizodzie odegrał elegancki jegomość, którego garderoba odznaczała się konsekwencją, jeśli chodzi o kolorystykę. Wszystko na sobie miał czarne, począwszy od butów, a na płaszczu kończąc. Zapewne ten elegancki strój, jak i francuskie słówko, jakie wypowiedział z wdziękiem, przeciskając się w wąskim przejściu, miały uśpić moją czujność. Udało się. Zanim się połapałem, ten cholerny Czarny Mersi rozpłynął się w tłumie klientów z moją komórką.

Jak każdy w podobnej sytuacji przeklinałem swoje gapiostwo. Nieoczekiwanie dla siebie spostrzegłem po pewnym czasie, że stałem się nadzwyczaj podejrzliwy. Przykra przygoda zaczęła zniekształcać obraz rzeczywistości - stało się jasne jak słońce, że ulubionym zajęciem bliźnich jest kradzież.

W swojej gazecie przeczytałem, że w Świdnicy ukradziono i zawleczono do skupu złomu kutą bramę wiodącą do Kościoła Pokoju. Normalka. Nie zdziwiło mnie też ani trochę zniknięcie zwłok pewnej legniczanki - rodzina odnalazła w trumnie ciało obcej osoby. Przestały mnie dziwić opinie tych, którzy sądzą, że w ostatnich wyborach samorządowych Mirosławowi Lubińskiemu zwycięstwo wyborcze ukradli zwolennicy obecnego prezydenta Wałbrzycha.

Przykra przygoda zaczęła zniekształcać obraz rzeczywistości - stało się jasne jak słońce, że ulubionym zajęciem bliźnich jest kradzież

Z każdą chwilą mój stan się pogarszał. Gdzie nie spojrzałem - w głowie rodziła się nieodparcie klarowna interpretacja. Wypadek Roberta Kubicy? Włosi ukradli polskiemu kierowcy miejsce w elitarnej Formule 1, niedbale montując barierę ochronną na trasie rajdu samochodowego. Kłopoty z systemem płacenia za przejazdy komunikacją miejską urbancard we Wrocławiu? Ależ to niekompetentni urzędnicy na wielką skalę kradną czas pasażerom MPK, którzy biegają od jednego nieczynnego automatu do drugiego, usiłując doładować elektroniczną kartę.

To nie mogło się dobrze skończyć. Jak tu uciec od pogłębiającej się z każdą godziną paranoi? W desperacji szukałem jakiegoś sposobu na odprężenie, więc wybrałem się do kina, by obejrzeć film pod zachęcającym dla miłośników przyrody tytułem "Czarny łabędź'".

I co powiecie? Główna bohaterka popada w szaleństwo, bo sądzi, że koleżanka z baletu chce jej ukraść najważniejszą rolę w "Jeziorze łabędzim". Chciałem się rozerwać, a z kina wyszedłem zdruzgotany.

Jedno wielkie złodziejstwo na tym świecie! Lecz po chwili dotarło do mnie, że akurat mamy walentynki. I co z tego? Bo ja wiem... Może by tak komuś ukraść serce? Mersi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska