Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: We Wrocławiu potrzebne są dwa mocne kluby

Rafał Bajko
Jakub Koelner (z piłką) jeszcze w barwach WKK Wrocław
Jakub Koelner (z piłką) jeszcze w barwach WKK Wrocław Janusz Wójtowicz
Rozmowa z Jakubem Koelnerem, zawodnikiem MKS-u Dąbrowa Górnicza, o przeszłości w WKK Wrocław, występach w reprezentacji Polski juniorów oraz sobotnim meczu ze Śląskiem Wrocław (godz. 18).

W 2010 roku zdobył Pan z reprezentacją Polski do lat 17 wicemistrzostwo świata. W srebrnej ekipie obok Pana występowali m.in. Przemysław Karnowski, Mateusz Ponitka czy Tomasz Gielo. To "młode wilki" Mike'a Taylora, którego seniorska reprezentacja awansowała do przyszłorocznego Eurobasketu. Chciałby Pan dołączyć do starych kolegów i ponownie zagrać w kadrze?

Na pewno jest to moim celem i jednocześnie marzeniem. Gra z orzełkiem na piersi to wielka nobilitacja dla każdego sportowca i oczywiście będę robił wszystko, aby na ten zaszczyt zapracować. Cieszę się, że koledzy, z którymi miałem przyjemność występować w pamiętnych mistrzostwach w 2010 roku, otrzymali szansę od szkoleniowca Mike'a Taylora.

Przejdźmy do tematów klubowych. Przez wiele lat występował Pan w ekipie WKK Wrocław. Przed obecnym sezonem, pana ojciec Przemysław (właściciel klubu), zdecydował się nie zgłaszać drużyny do rozgrywek I ligi. Głównym powodem były kwestie finansowe oraz plany związane z budową hali sportowej. Żal było opuszczać Wrocław i swój ukochany klub?

Wielka szkoda, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Mam jednak nadzieję, że nowa hala powstanie jak najszybciej, a WKK wróci do I ligi. Czas spędzony we Wrocławiu wspominam bardzo dobrze i jak tylko nadarza się okazja, to staram się wracać w rodzinne strony.

Wycofanie klubu z I ligi oznaczało, że musiał Pan poszukać innej drużyny. Wybór padł na MKS Dąbrowę Górniczą. Głównym powodem takiego posunięcia była możliwość gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym?

Bardzo długo myślałem o tym, czy wybrać ofertę klubu grającego w Tauron Basket Lidze, czy jednak pozostać na szczeblu pierwszoligowym. Wybrałem tę pierwszą opcję i absolutnie tego nie żałuję. Mam nadzieję, że moja rola w zespole MKS-u będzie coraz ważniejsza, a ciężkimi treningami zapracuję sobie na większą liczbę minut na parkiecie.

Jak się Panu żyje w Dąbrowie Górniczej. To jednak dużo mniejsze miasto niż Wrocław. Znajduje Pan czas na jakieś rozrywki po treningach?
Tak wielu atrakcji jak we Wrocławiu rzeczywiście tutaj nie ma. W związku z tym moje życie płynie tutaj nieco monotonnie. Czasami odwiedzają mnie znajomi, ale większość czasu spędzam na sali, trenując. Oczywiście raz na jakiś czas wybieramy się z dziewczyną do kina czy jakiejś restauracji.

Wracając jeszcze na chwilę do WKK, nie uważa Pan, że brak tego zespołu w I lidze jest również stratą dla... Śląska Wrocław. WKK w ostatnich latach było dość mocnym konkurentem dla siedemnastokrotnych mistrzów Polski, głównie w rozgrywkach juniorskich. Derbowe spotkania zawsze dodają smaczku, a mocny rywal w mieście pozytywnie wpływa na koszykarskie środowisko we Wrocławiu.
Osobiście bardzo miło wspominam derbowe spotkania ze Śląskiem. Każdy mecz miał swoją historię, a ja pamiętam i te wygrane pojedynki, i te, w których lepszy był Śląsk. Tak jak wcześniej wspomniałem, mocno liczę na to, że WKK poukłada sprawy organizacyjne i w nowej hali już niebawem ponownie zagra w I-lidze.

Pana ojciec w sezonie 2011/2012, wspólnie z prezydentem miasta Wrocławia, reaktywował koszykówkę na najwyższym poziomie. Pan miał okazję uczestniczyć w tamtym projekcie i zagrać w jednym zespole m.in. z Adamem Wójcikiem czy Robertem Skibniewskim. To był Pana debiut na parkietach Tauron Basket Ligi.
To prawda, choć nie spędziłem wówczas zbyt wielu minut na ekstraklasowych parkietach. Mimo tego, bardzo wiele się wtedy nauczyłem. Możliwość wspólnych treningów z Robertem Skibniewskim ukształtowała mnie jako zawodnika.

Wspomniany Skibniewski, ale również Aleksandar Mladenović, z którymi grał Pan we Wrocławiu, już w sobotę zawitają do Dąbrowy Górniczej, by zmierzyć się z Pana MKS-em. Podpowie Pan trenerowi jak zatrzymać swoich starych znajomych?
Jeżeli trener Wieczorek będzie chciał skorzystać z moich wskazówek, to oczywiście służę pomocą. Znam mocne i słabe strony Roberta, ale trzeba pamiętać, że Śląsk ma w swoim składzie wielu groźnych graczy. My chcielibyśmy w końcu wygrać na własnym parkiecie, bo ta sztuka jeszcze nam się w tym sezonie nie udała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koszykówka: We Wrocławiu potrzebne są dwa mocne kluby - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska