Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łatwo powiedzieć Love, trudniej dopisać Story

Jacek Antczak
Rhett Butler i Scarlett O'Hara, czyli bohaterowie najsłynniejszej historii miłosnej - "Przeminęło z wiatrem". Zagrali ich Clark Gable i Vivien Leigh
Rhett Butler i Scarlett O'Hara, czyli bohaterowie najsłynniejszej historii miłosnej - "Przeminęło z wiatrem". Zagrali ich Clark Gable i Vivien Leigh fot. syrena films
To właśnie M jak miłość w czasach zarazy, która nie przeminęła z wiatrem, a nie w Casablance ani w Notting Hill. O różnych sposobach na miłość, czyli o tym, kto ją pięknie wyśpiewał na scenie, pokazał w kinie i opisał w powieściach, pisze Jacek Antczak

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę/ Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę/ Jednakże gdy cię długo nie oglądam/ Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam/ I tęskniąc sobie zadaję pytanie:/ Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?

No, jak się nie traci zmysłów, to raczej nie jest kochanie... Wszak patron miłości, niejaki Walenty, w Stanach jest uosobieniem pluszowych serduszek i listów zwanych walentynkami, ale w kraju wyżej cytowanego Mickiewicza ten sympatyczny biskup i lekarz, który, nie zważając na cesarskie zakazy, udzielał ślubów zakochanym legionistom (co przypłacił głową), pozostaje patronem osób chorych umysłowo, epileptyków i wszelkiej maści szaleńców. Słowem: zakochanych.

Nic dziwnego, że uczucie miłości jest niespotykanie trudną kwestią do rozgryzienia dla naukowców, a polem do popisu dla artystów, którzy nie potrzebują definicji, lecz wzruszającej story. No bo po co pisać, że "miłość to dowolna ilość emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi i mogąca odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia", jeśli można napisać "Pestkę" jak Anka Kowalska, zaśpiewać "Kochać, jak to łatwo powiedzieć" jak Piotr Szczepanik czy zatrudnić Hugh Granta i nakręcić "To właśnie miłość".

Rację ma więc Erich Fromm, który uważa, że miłość jest sztuką. Aby nauczyć się kochać, człowiek musi postępować z nią tak, jak z każdym innym rodzajem twórczości artystycznej, malarstwem, muzyką, literaturą czy filmem. Najpierw powinien opanować teorię, a później zająć się częścią praktyczną. By miłość stała się więc dziełem sztuki, powinni zajmować się nią artyści.

Wszyscy gdzieś tam (najczęściej przed ołtarzem) słyszeli, że miłość cierpliwa jest, łaskawa jest i nie pamięta złego. Może i jest w pewnym sensie niezmienna, ale jednak trochę się zmienia. Bo by stworzyć filmową, powieściową czy muzyczną "Pieśń nad pieśniami" w XX i XXI wieku, miłość poszła na kompromisy i… szuka poklasku, jest bezwstydna, współweseli się (z popkulturą) i cieszy się (z frekwencji).

Krótki film o miłości
Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu/ W myśli twojego odnowić obrazu/ Jednakże nieraz czuję mimo chęci/ Że on jest zawsze blisko mej pamięci./I znowu sobie powtarzam pytanie:/ Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?

"Odnowić obraz"? A digitalizacja? A remastering? Miłość w kinie ma się coraz lepiej. To już wręcz miłość w 3, 4 i 5D. Oczywiście, nie chodzi o tę w tylnych rzędach przy pustej sali. Odwrotnie - o tę z ekranu, która do kina ściąga miliony.

Kiedyś wszystko było jasne, film o miłości to osobny gatunek, który nazywał się "melodramat". Taki film ma swój prosty schemat: wielka miłość + przeszkoda nie do pokonania = cierpienie.

Melodramat to film o miłości niemożliwej, nieszczęśliwej i niespełnionej. Przy melodramacie się płacze. A publiczność, owszem, lubi się powzruszać, ale także uśmiechnąć do miłości. Dlatego dramaty miłosne zostają wyparte z kin przez komedie romantyczne.
Też bardzo proste do zrealizowania. Tu schemat jest następujący: Hugh Grant plus piękna aktorka, najlepiej gwiazda, równa się skomplikowane perypetie zakochanych z happy endem. Oczywiście, do tego są potrzebni Brytyjczycy. Każdy wie, z czym się kojarzy miłość francuska czy grecka, teraz wiadomo, że miłość brytyjska to komedia. Ale romantyczna.

W rankingach miłosnych filmów wszech czasów oba gatunki już się pomieszały. We wszelkich zestawieniach króluje jednak amerykańskio-szwedzkie uczucie, które zrodziło się w Paryżu, a rozkwitło w Maroku. Do tego wmieszali się czechosłowacki uciekinier z obozu koncentracyjnego i naziści. Ale uczucie Ricka Blaina, właściciela szulerni "Rick's Café Americain", i przepięknej Ilsy Lund rozpala wyobraźnię widzów do dziś.

Choć "Casablanca" z 1942 roku miała gwiazdorską obsadę, to nikt nie przypuszczał, że historia kochanków, których zagrali Humphrey Bogart i Ingrid Bergman, stanie się filmem kultowym, właściwie melodramatycznym wzorcem z Sevres (powinno być "z Casablanki"). W przyszłym roku "Casablanca" będzie obchodziła 70. urodziny. Jak widać, stara, nieszczęśliwa miłość nie rdzewieje.

Akcja drugiego filmowego melodramatu wszech czasów też toczy się w czasie II wojny światowej, tyle że... w Związku Radzieckim. Nawet fabuła jest nieco podobna. On - Boris - idzie na wojnę. Zostawia ją - Weronikę - pod opieką jego - Marka. Tyle że Marek też kocha się w Weronice. Żeni się z nią, a potem zdradza. A ona wciąż czeka i myśli, że ukochany wróci. A on zginął. Łzy, jakie wylano podczas projekcji filmu "Lecą żurawie", mierzy się już w milionach litrów. I wciąż wzrusza, choć to też staroć, z 1956 roku.

Na melodramatycznym podium ex aequo umieścić by jeszcze warto nieprzemijające "Przeminęło z wiatrem", świetnie opowiedzianą story w "Love story", no i niezatapialną miłość Leonarda di Caprio z Kate Winslet na Titanicu.

Jeśli chodzi o komedie z gatunku "Hugh Grant" (czytaj brytyjska komedia romantyczna), o palmę pierwszeństwa walczą "Cztery wesela i pogrzeb" (Hugh Grant w duecie z Andie MacDowell), "To właśnie miłość" (Hugh Grant jako zakochany premier) i "Nothing Hill" (Hugh Grant jako zakochany w gwieździe pokroju Julii Roberts - w tej roli Julia Roberts). Trzeba jednak odnotować, że jak pokazywać miłość, najlepiej wie scenarzysta tych wszystkich filmów - sir Richard Curtis.

Nowozelandczyka spokojnie można nazwać "Zakochanym Szekspirem XXI wieku", ewentualnie światowym odpowiednikiem naszej rodzimej Ilony Łepkowskiej. Bo z kolei ona wie najlepiej, jak się kochają Polacy... w serialach. Łepkowska jak nikt potrafi przełożyć miłość na oglądalność. To ona wymyśliła najdłuższy, najbardziej oglądany miłosny serial w Polsce, zatytułowany "M jak miłość na dobre i na złe w barwach szczęścia".

Zresztą w kinowych komediach romantycznych made in Poland też Ilona Łepkowska ma spory udział (m.in "Och, Karol" i "Och, Karol 2" to jej scenariusze). W tym gatunku polscy twórcy kochają się na potęgę. Co widać w tytułach: "Nie kłam, kochanie", za to "Kochaj i rób co chcesz", najlepiej "Kochaj i tańcz", ale "Tylko mnie kochaj". Aż by się chciało odpowiedzieć: "Nigdy w życiu", "To nie tak, jak myślisz, kotku".
W rankingach na najlepszą melodramatokomedię roman-tyczną z kraju nad Wisłą wysokie miejsca przyznać by trzeba reżyserom związanym z Wrocławiem. Jak napisała Urszula Lipińska, w zestawieniu miłosnych filmów portalu Esencja najwyższe miejsce zajmuje "Jak być kochaną" Wojciecha Hasa, gdyż "nie ma w polskim kinie bardziej spełnionego filmu o miłosnym niespełnieniu". Dodajmy, że to niespełnienie następuje za sprawą wspaniałych ról Zbigniewa Cybulskiego i Barbary Krafftówny. To przestroga, by ktoś zrobił w końcu jakiś niezły krótki film o miłości, bo od premiery "Jak być kochaną" mija 50 lat.

Z kolei za pierwszą polską komedię romantyczną w stylu brytyjskim można uznać "Zakochanych" pochodzącego z Wrocławia Piotra Wereśniaka. "Hugh Grantem" jest tu Bartosz Opania, a "Julią Roberts" Magdalena Cielecka. Film niedoceniony, bo pokazane w nim perypetie miłosne z perfumowanymi afrodyzjakami i vis comica Pazury oraz obowiązkową aferą przed ołtarzem ogląda się świetnie.

Mało znanym faktem jest to, że obraz innego wrocławianina - Przemysława Wojcieszka - pt. "Doskonałe popołudnie" został uznany za najlepszy film o miłości roku 2006. To wyjątkowo prestiżowa nagroda, ponieważ została przyznana na ziemi, która była świadkiem najsłynniejszej historii miłosnej w dziejach świata . Obraz Wojcieszka wygrał bowiem Międzynarodowy Festiwal Filmów o Miłości w Weronie, czyli w okolicach balkonu Julii,pod który kiedyś przychodził Romeo i monologował: "Niechaj czterdzieści tysięcy braci połączy serca - sumą uczuć. Wciąż będzie mniejsza od mojej miłości."

Ale przecież w ogóle pierwszy polski film dźwiękowy był melodramatem/komedią romantyczną. Opowiada o miłości biednego muzyka Alojzego Kędziorka zakochanego (z wzajemnością) w młodej paniczce Renacie. Tyle że rodzice wolą ją wydać za pana Balerona, bogatego rzeźnika. Zakochany muzyk pisze więc piosenkę, właściwie protest song "Każdemu wolno kochać", która jest nie tylko tytułem filmu z 1933 roku, ale i prawdą życiową, do której stosują się przecież wszyscy zakochani.
Grochola czytana o Zmierzchu

Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił/ Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił/ Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem/ Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem/ I znowu sobie powtarzam pytanie:/ Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?

Tak, tak, żądze rządzą wszystkimi pisarzami. "Rozkochani w sobie bez pamięci, po tylu latach jałowego wspólnictwa, radowali się z cudu miłości tak samo odczuwanej przy stole jak w łóżku i w końcu stali się tak szczęśliwi, że nawet jako para bezsilnych staruszków figlowali ze sobą jak króliki i gryźli się jak psy" - to wprawdzie fragment ze "Stu lat samotności", ale wielu czytelników pytanych o miłosną powieść wszech czasów wskazuje właśnie na Gabriela Garcię Marqueza. Tyle że częściej wymieniają "Miłość w czasach zarazy", w której czytamy, że "jedynym bólem, jaki przeraża mnie w śmierci jest to, że można umrzeć nie z miłości". Cóż, miłość w powieściach Kolumbijczyka jest pokazana równie magicznie jak wszystkie "światy przedstawione".
Choć wątki miłosne zawierają chyba wszystkie powieści, jakie napisano od czasów powstania gatunku, do ponadczasowych należą te znane z licznych ekranizacji: "Wichrowe wzgórza" Emili Bronte, "Doktor Żywago" Borysa Pasternaka, "Niebezpieczne związki" Choderlosa de Laclosa czy wiecznie żywa, choć "Trędowata" Heleny Mniszków-ny. Obyczaje się zmieniają, a miłosne upodobania literackie mniej. Czytelnicy w rankingach uczuciowych książek wciąż i wciąż wymieniają "Annę Kare-ninę" Tołstoja, "Lalkę" Prusa, a nawet "Noce i dnie" Dąbrowskiej. Wyjątkiem od tej lekturowej reguły jest "Lolita" Nabokova. O "Lubiewie" Witkowskiego czy innych gejowskich powieściach miłosnych nie wspomina się często.

Najgorszą książką o miłości, która jednakże zrobiła największą karierę, uwodząc miliony nastolatek, jest z pewnością opowieść o miłości wampirycznej, czyli saga "Zmierzch" Stephenie Meyer. W tym przypadku miłość okazuje się silniejsza niż strach (przed grafomanią). Każdy ma prawo do miłości, więc czyta się Fromma na zmianę z harle-quinami i Danielle Steel.

A jak wygląda miłość w stolicy Dolnego Śląska, widziana oczami najlepszych polskich pisarzy, dowiemy się już w maju, gdy ukaże się zbiór opowiadań "Zakochany Wrocław".
Kocham cię, kochanie moje, jak Irlandię

Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał/ Wieszczy duch mymi ustami nie władał/ Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem/ Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem/ I zapisałem na końcu pytanie:/ Co mię natchnęło? Przyjaźń czy kochanie?

O ile Mickiewicz wciąż nie ma pewności, czy to miłość go na-tchnęła do zostania tekściarzem Marka Grechuty, o tyle współcześni rockmeni nie mają żadnych wątpliwości, czym jest namiętna miłość. "Najlepsza na świecie jest miłość w klozecie" - uważa Skiba z Big Cyc, a Piersi ustami Kukiza dodają: "To Ty - i już - reszta to popelina/ Ja wiem, że Ty pokochasz mnie/ Maryna!". Jak słychać "Kochać to nie znaczy zawsze to samo" (De Mono), można jak Kobranocka "Kochać Cię jak Irlandię" lub przyznać, że miłość to nie tylko oczy, ale i masło maślane, czego dowiodła Kora zgrabnym "Kocham cię, kochanie moje".

Wszyscy chcą śpiewać (i niestety śpiewają) o miłości, ale niewielu pamięta, że piosenka oprócz uczuć w niej zawartych powinna posiadać tekst. Mickiewicz, choć wiecznie żywy, nie pisze już nowych tekstów, ale pozostało jeszcze kilku autorów, którzy, prowadzeni namiętnością, potrafią pięknie składać słowa. Bodaj najpiękniejszą piosenkę o miłości, i to polskiej, napisał Wojciech Młynarski. A leci to tak: "Nie umie błądzić gdzieś we mgle/ z obłoków tu nie spadła, nie/ na pięknych słowach nie zna się polska miłość,/ zlecone prace musi brać/ nocą koszule twoje prać/ rano po bułki w sklepie stać, polska miłość,/ Czasem podbite oko ma/ na pamięć kodeks karny zna/ przez życie się łokciami pcha polska miłość".

Ktoś wspomni, że równie piękne piosenki o miłości pisali przecież Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora. Owszem, i to nie tylko piosenki. Właśnie ukazały się - prawie pół wieku skrywane przed światem - listy miłosne opisujące burzliwy romans tej pary poetów, którzy przez całe życie, dzięki swoim piosenkom rządzili wyobraźnią milionów ludzi. Wiele cytatów z nich świetnie nadaje się na walentynki. Ale koniecznie przeczytajcie dziś listy Agnieszki i Jeremiego. I zobaczcie, ile w nich było miłości.

Jacek Antczak, Wykorzystałem cytaty z wiersza "Niepewność" Adama Mickiewicza, znanego z interpretacji Marka Grechuty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łatwo powiedzieć Love, trudniej dopisać Story - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska