Sprawa fundacji "Help" była bardzo głośna. Filip Bajon nakręcił nawet - na jej podstawie - film fabularny. Była precedensowa, bo - jak wynikało z ustaleń śledztwa - fundację założono w istocie nie po to, żeby pomagać dzieciom - ofiarom wypadków drogowych - a żeby zdefraudować przeznaczone na ten cel pieniądze. Twórcy fundacji - przekonywał prokurator w akcie oskarżenia - spotkali się w celi aresztu.
Obaj byli wówczas podejrzani o oszustwa. Akurat w tamtym czasie Sejm zaostrzał kary za jazdę samochodami po alkoholu. Każdy taki kierowca - poza karą więzienia - obowiązkowo musiał być też ukarany tzw. "nawiązką" na rzecz organizacji zajmujących się pomocą ofiarom wypadków drogowych. Kiedy ustawa była uchwalana, takich organizacji w ogóle nie było. Wrocławski "Help" był pierwszy.
Sądy skazywały więc pijanych kierowców na "nawiązki", a na rachunek fundacji wpływały miliony. Łącznie do 2002 roku w ciągu trzech lat działalności wpłynęły ponad 3 mln zł.
Prokuratura - a za nią sądy - uznały jednak później, że prawdziwym celem fundacji było wyłudzenie "nawiązek" i przejęcie ich do prywatnych kieszeni. Pieniądze z "nawiązek" wypływały więc z "Helpa" do prywatnych kieszeni twórców fundacji i członków ich rodzin. Tylko niewielka część pieniędzy z "nawiązek" została przeznaczona na jakikolwiek społeczny cel.
Wyroki w tej sprawie zapadały już wcześniej, ale były uchylane do ponownego rozpoznania. Wszystko dlatego, że sprawa - od strony prawnej kwalifikacji przestępstw - była precedensowa. Z pewnością skazani będą składać skargę do Sądu Najwyższego. Oprócz Zdzisława M.i Dariusza M. - skazanych na kary wiezienia - dwie inne osoby zostały skazane na kary w zawieszeniu. Te wyroki Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?