To ewenement w skali kraju. Rozpuszczalniki, azbest i inne niebezpieczne substancje są składowane niewiele ponad kilometr od Rynku. Kilkanaście metrów od składowiska mieszkają ludzie.
- To nie jest normalne i dziwię się, że do tej pory nie zakazano takiej działalności w mieście - mówi Paweł Orfin, inicjator protestu.
Składowisko działa w Wałbrzychu od 1992 roku. A od lat o jego zlikwidowanie bezskutecznie walczą mieszkańcy. Kilka miesięcy temu ich cierpliwość się wyczerpała. Okazało się bowiem, że firma Mo Bruk stara się o pozwolenie na budowę nowej instalacji przy składowisku, która będzie wytwarzać granulat cementowy, wykorzystywany m.in. do budowy dróg. Powstaje z różnych odpadów, m.in. zawierających rtęć.
- Trzeba pomyśleć o ludziach którzy tu żyją. Trzydzieści osób znajdzie tam pracę, a ile straci zdrowie! - denerwuje się Jan Cierniak, który mieszka w pobliżu składowiska.
Właściciel firmy uspokaja, że produkt finalny jest bezpieczny dla środowiska. Dr Krzysztof Kaczmarski, autor raportu dotyczącego instalacji produkującej granulat, wylicza plusy: - Nie dość, że utylizuje się przy tym odpady, to jeszcze oszczędza zasoby naturalne, bo wytwarza granulat, zastępujący między innymi kruszywo do budowy dróg. Proces jest w stu procentach hermetyczny - zapewnia.
Projekt jest w tej chwili w fazie konsultacji i wciąż nie ma ostatecznej decyzji, czy powstanie. Na razie pozytywną ocenę wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Ale zastrzeżenia ma wałbrzyski sanepid. - Na tym terenie istnieją już instalacje budzące sprzeciw społeczeństwa. Nie o samą technologię chodzi, raczej o to, jaki będzie odbiór społeczny - mówiła na jednym ze spotkań z mieszkańcami Alicja Skrętkowicz z sanepidu.
Poważne wątpliwości budzi również transport. Do składowiska prowadzi wąska uliczka wyłożona brukiem, już dziś mocno sfatygowana. Po uruchomieniu instalacji miałoby nią jeździć 88 ciężarówek w ciągu każdej zmiany.
Mieszkańcy mają pretensje do władz miasta. Zarzucają im, że te nie potrafią w tej sprawie skutecznie działać.
- Niech sobie takie składowiska działają, bo są potrzebne, ale, na Boga, nie w centrum miasta! - grzmią.
Piotr Kruczkowski, prezydent Wałbrzycha, twierdzi, że robi to, na co mu pozwalają jego kompetencje w tej kwestii. A zgodę na działalność wydaje marszałek województwa. O wstrzymaniu może zadecydować natomiast wojewódzki inspektor ochrony środowiska lub wojewódzki inspektor sanitarny.
Ponadto, jak wyjaśniają w Urzędzie Miejskim, minister ochrony środowiska wszczął postępowanie, zmierzające do unieważnienia decyzji wojewody z 2007 roku. Ten wydał wówczas pozwolenie zintegrowane dla składowiska.
Jeżeli więc sprawa zakończy się pozytywnie, pozwolenie na prowadzenie przez Mo Bruk składowiska i zakładu recyklingu odpadów zostanie cofnięte. Wówczas kontrowersyjne składowisko zniknie z Wałbrzycha.
Współpraca PG
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?