Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Baron, menedżer Betardu Sparty: Teoretycznie rok bez jazdy we Wrocławiu

Wojciech Koerber
Piotr Baron (z lewej) i honorowy prezes WTS-u Andrzej Rusko. W latach 1993-95 zdobywali wspólnie drużynowe mistrzostwo Polski. Teraz muszą przetrwać wspólnie remont Skansenu Olimpijskiego, a później... To się dopiero okaże.
Piotr Baron (z lewej) i honorowy prezes WTS-u Andrzej Rusko. W latach 1993-95 zdobywali wspólnie drużynowe mistrzostwo Polski. Teraz muszą przetrwać wspólnie remont Skansenu Olimpijskiego, a później... To się dopiero okaże. Paweł Relikowski
Z Piotrem Baronem, menedżerem żużlowców Betardu Sparty Wrocław, rozmawia Wojciech Koerber.

Wygląda na to, że – m.in. z uwagi na planowany remont Skansenu Olimpijskiego – skompletowaliście zespół przyszłościowy.

Myślę, że zespół jest nie najgorszy. Pozyskaliśmy i Jensena, i Milika, i juniorów. No i rzeczywiście patrzymy nieco w przyszłość, z myślą o sezonie 2017.

Z drugiej strony, w tej dyscyplinie sportu i w jej realiach, do tego przy zmieniających się regularnie regulaminach, ciężko zbudować coś przyszłościowego. Bo albo wspomniany regulamin każe coś zmienić, albo bogatsza konkurencja wybijającą się jednostkę zabierze.
To prawda, należy się z tym liczyć. Trzeba też jednak brać pod uwagę fakt, że Sparta to stabilny klub, a to, co dzieje się dookoła, pozwala mieć nadzieję, że uda się nasz skład utrzymać.

Teoretycznie od lipca 2015 do lipca 2016 będziecie klubem bezdomnym, bez stadionu i toru. W najbliższym sezonie planujecie odjechać wszystkie mecze we Wrocławiu do połowy sezonu, a w kolejnym – od połowy. To cena remontu, na który wszyscy czekamy.

Teoretycznie tak to wygląda. Zobaczymy jak będzie z możliwością trenowania i jak się okaże w praktyce.

Dziś już możemy zdradzić, że pierwszym transferowym celem Betardu Sparty był Martin Vaculik. Dlaczego nie wyszło, skoro było tak blisko?

Rozmawialiśmy i z Martinem, i z innymi zawodnikami. Cóż – blisko, nie blisko. Do momentu podpisania papierów nie ma nic pewnego. Czasem zawodnicy potrzebują po prostu kontaktów z innymi klubami do podbicia swojej stawki. Ale ja osobiście z Martinem nie pertraktowałem, zatem mogę czegoś nie wiedzieć.

Tai Woffinden zrezygnował z ligi angielskiej...

Całe szczęście. Z naszej perspektywy – całe szczęście. Patrzę na temat w ten sposób, że jest tam sporo spotkań i niemała szansa na odniesienie kontuzji. Więc o tyle będzie dla nas bezpieczniej, że jednego mamy tam mniej. Z drugiej strony liga angielska jest, naturalnie, doskonałą szkołą żużla i wielu zawodnikom pomaga.

Ale kilka sobót będzie miał Pan Trener nerwowych. Stałymi uczestnikami cyklu Grand Prix są Woffinden, Maciej Janowski i jeszcze Michael Jepsen Jensen. Choć wiem też, jakie zajmuje Pan z reguły stanowisko – niech się ścigają z najlepszymi i spełniają marzenia.

To jedno. Druga sprawa jest taka, że w minionym roku tylko trzy rundy Grand Prix odbyły się w przededniu ligowej kolejki. Jeśli w najbliższym sezonie również tylko trzy rundy na dwanaście będą w ten sposób zagrożone, to znaczy, że pozostałe są bezpieczne. A to jest do przełknięcia. Jak jednak będzie – czas pokaże. Kalendarza spotkań jeszcze nie znamy.

A jak było z tym Jensenem? Sądziłem, że blisko mu do Ostrowa.

Wcale nie tak blisko. Trzymaliśmy rękę na pulsie od kilku tygodni.

Jeśli chodzi o Vaclava Milika juniora, to rolę odegrała zapewne znajomość z ojcem. W 1991 roku pomógł wrocławianom dostać się do ekstraligi, a sezon później ścigał się w tym samym klubie z 18-letnim Piotrem Baronem, wielką nadzieją polskiego żużla.

Do dziś pozostajemy z Vackiem w kontakcie, widujemy się nie tylko w Pardubicach, ale i w Polsce. Mistrzostwo Europy w oraniu pola? Tak, faktycznie, zajmował się czymś takim, miał taki tytuł w kolekcji, ale nie wiem dokładnie, na czym polega ta zabawa. Jego młodego natomiast mieliśmy okazję oglądać na torze wielokrotnie. I był w gronie zawodników, którymi się interesowaliśmy.

A Pan w jakich okolicznościach trafił przed sezonem 1992 do Wrocławia?

Generalnie nie szukałem wtedy żadnych ofert, bo Jan Ząbik polecił mi jazdę we Wrocławiu. To z jego inicjatywy moja osoba trafiła na Dolny Śląsk, za co dziś mogę mu tylko podziękować. Zresztą ja byłem wtedy gówniarz i nie brałem udziału w żadnych rozmowach. Wszystko pilotował właśnie trener Ząbik.

Maksym Drabik, rocznik 1998?

Chłopak ma papiery, jeden ze zdolniejszych na rynku. Miałem okazję przyjrzeć się jemu przy okazji młodzieżówek.

Starała się o niego również Ostrovia. Jej trener Marek Cieślak – jak wyczytałem - nie pochwalił rzucania chłopaka na ekstraligowe wody już teraz...

Czy ja wiem? Ja startowałem w najwyższej lidze mając 16 lat i nie było to problemem. Jeśli Maks chce być dobrym zawodnikiem, to prędzej czy później musi się z tą ekstraligą zmierzyć. A chyba im szybciej, tym lepiej. Dlaczego ma nie jeździć w ekstralidze, skoro skręcać potrafi?

Adrian Gała, rocznik 1995?

Na pewno ma potencjał. Radzi sobie naprawdę dobrze, jeździł też trochę u mnie na treningach, a podpowiedzi kierowane w jego stronę bardzo szybko łykał i przekładał na tor. To jest ważne. Szybko te polecenia wykonywał i myślę, że m.in. stąd nasza decyzja. Dobrze radzi sobie w polu, gorzej ze startami, ale do ligi jeszcze sporo czasu.

Damian Dróżdż, rocznik 1996. Czym Was ujął zawodnik z przeciętną średnią, reprezentujący Kolejarza Opole, a więc ostatnią drużynę II ligi?

Chłopak jeździł z nami młodzieżówki i również ma papiery. Jest młody, a jeśli myślimy o sezonie 2017, to chętnie go widzimy w swoich szeregach. Na razie to tyle.

Z Mikem Trzensiokiem wciąż wiążecie poważne plany?

Oczywiście. Wszystko w rękach Majkiego, podchodzimy do niego tak samo, jak do innych naszych chłopaków.

A co, jeśli bezdomna Betard Sparta dostanie się do fazy play-off?

Póki co, czeka nas trochę pracy, więc się nie rozpędzajmy. Ale nie byłby to problem. Ostrów czy Rawicz to ośrodki, gdzie z całą pewnością moglibyśmy startować. Prezesi na pewno są z kimś po słowie. Pytanie, jak my będziemy sobie radzić.

I ostatnie pytanie, kiedy zaczynacie zimowe przygotowania?

Zaczniemy po 9 grudnia, tak byśmy mieli przed świętami tydzień rozruchu. Zawodnicy dostaną zadania na święta i nowy rok, a 2 lutego planujemy rozpocząć zgrupowanie. Jeśli nie będzie problemów, to tradycyjnie w zakopiańskim COS-ie. Mają tam dosyć fajną bazę.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Baron, menedżer Betardu Sparty: Teoretycznie rok bez jazdy we Wrocławiu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska