Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma zgody na oddanie głosowania w ręce złośliwych wyborców i podejrzanych komisji

Janusz Michalczyk
fot. Polskapresse
Podobno w Słupsku od samego rana biły wczoraj kościelne dzwony. Powód jest oczywisty - mieszkańcy wybrali na prezydenta tego miasta najbardziej znanego w Polsce geja, czyli Roberta Biedronia.

Na Dolnym Śląsku do tak wielkiego nieszczęścia nie doszło, ale warto zauważyć, że w Świdnicy, kandydatka lewicy Beata Moskal-Słaniewska odebrała władzę Wojciechowi Murdzkowi, który miał na koncie wiele sukcesów, m.in. przeforsował postawienie za 250 tys. zł z miejskiej kasy na placu przed katedrą wspaniałych, szklanych drzwi, poświęconych Janowi Pawłowi II. Można by się spodziewać, że w nagrodę Murdzek będzie rządził miastem dożywotnio, ale jeszcze raz się okazało, że najbardziej antyklerykalni w tym kraju są katolicy.

Ten wniosek nabiera jeszcze większej mocy, jeśli dodamy, że lewica nadal będzie rządzić w Częstochowie, a w dodatku zdobyła Wadowice. Tradycjonaliści liżą rany także z tej przyczyny, że w wyborach prezydenta Olsztyna porażkę poniósł kandydat z najwyższym wskaźnikiem testosteronu. Czesław Małkowski może mówić chyba o pechu, bo przed II turą sąd nie zdążył wydać wyroku w sprawie o gwałt, więc jego męskość nie została w stu procentach potwierdzona. Można tak wyliczać bez końca - w Krakowie nadal będzie przez okna ratusza wyglądał Jacek Majchrowski, choć kardynał Stanisław Dziwisz grzmiał, że władcy przewracają się w trumnach na Wawelu, bo centrum królewskiego miasta zamieniono w dzielnicę czerwonych latarni.

Do swoistej perwersji wyborczej doszło w Pakowi-cach na Opolszczyźnie, gdzie w II turze obaj kandydaci dostali dokładnie taką samą liczbę głosów i - podobnie jak kiedyś w futbolu - o wyniku rozgrywki pucharowej musiało wobec identycznej liczby goli, przesądzić losowanie. Agencje nie informują, czy komisja wyborcza zaufała niewinnej sierotce, czy przewodniczący wyjął z kieszeni monetę. Nie zdziwiłbym się, gdyby przegrany kandydat natychmiast złożył protest, oskarżył nieznane mu bliżej siły o sfałszowanie wyniku i kategorycznie zażądał powtarzania wyborów aż do momentu, gdy los wskaże na niego.

Kiedy się dłużej zastanowić, to losowanie nie jest wcale tak głupim rozwiązaniem, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. Zwłaszcza PiS powinien poważnie zastanowić się nad koncepcją, by najpierw wyborcy szli do urn, potem komisja długo liczyła głosy automatycznie i ręcznie, a na koniec - aby całkowicie wykluczyć możliwość sfałszowania wyników - przeprowadzić losowanie dla wyłonienia zwycięzcy. Nawet prawicowi naukowcy nie zaprzeczą, że mowy być nie może o ślepym losie. Statystycznie rzecz biorąc, wielokrotne losowanie zapewnia 50-procentową szansę na sukces. Komisja mogłaby rzucać monetą po zamknięciu lokalu wyborczego, przez całą noc do bladego świtu albo dokładnie tyle razy, ilu wyborców liczy dany okręg. Przyznacie, że lepsze to niż bezradne biadolenie, że naszych znów oszukano i to tak perfidnie, że nie sposób znaleźć jakiekolwiek dowody na przekręt.

Będę się przy tym pomyśle upierał, mimo że doceniam błyskotliwość wyjaśnień Jarosława Kaczyńskiego, który wielokrotnie podkreślał, że brak dowodów jest najlepszym potwierdzeniem fałszerstwa, gdyż świadczy po prostu o tym, że zostały one skutecznie zniszczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nie ma zgody na oddanie głosowania w ręce złośliwych wyborców i podejrzanych komisji - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska