To był jeden z czterech medali przywiezionych zza oceanu na Dolny Śląsk. By było do wyboru i koloru, złoto z brązem dorzuciła Renata Mauer-Różańska, a brąz Józef Tracz (oboje Śląsk).
Dziś 52-letni Rzepkowski jest członkiem Regionalnej Rady Olimpijskiej. Ale nie tylko. Przede wszystkim członkiem koła łowieckiego nr 411 "Kaczor" oraz komisji szkoleniowej przy wrocławskim Polskim Związku Łowieckim. - Teraz poluję na bażanty i dziki, a resztę zwierzaczków dokarmiamy, bo jest okres ochronny - wyjaśnia nam.
To nasz były champion zaaranżował wczorajsze spotkanie Regionalnej Rady Olimpijskiej w Zespole Szkół Leśnych w Miliczu, gdzie jest zapraszany też choćby przy okazji listopadowego Święta Myśliwych. Z młodzieżą spotkali się więc również m.in. Halina Aszkiełowicz-Wojno, Józef Grzesiak, Jan Cych, Ryszard Podlas i Mariusz Jędra.
Obowiązki zatrzymały w stolicy Dolnego Śląska szefa Rady Mieczysława Łopatkę. A dodać należy, że już w połowie kwietnia (15-17) wielka impreza na Uniwersytecie Wrocławskim i w Ku-dowie-Zdroju - Centralne Dni Olimpijczyka. Przed kilkoma dniami w tej właśnie sprawie odwiedził Wrocław członek PKOl-u Marian Sypniewski, spotykając się m.in. z rektorem prof. Markiem Bojarskim.
- To impreza ponad podziałami, bo przecież sport powinien łączyć, a nie dzielić. Honorowy patronat objął już marszałek Grzegorz Schetyna - mówi nam Waldemar Pasikowski z UWr.
Wśród gości nie zabraknie oczywiście Rzepkowskiego, który jak dziś pamięta olimpijski występ sprzed 15 lat. - Mieliśmy kłopot, bo nasza amunicja nie dotarła na czas. Poleciała sobie innym samolotem w innym kierunku. A była specjalnie dobierana do naszej broni. W końcu jednak dotarła. Zacząłem elegancko - 75 na 75. Tylko że wracając do wioski, położyłem się w autobusie spać. No i mnie przewiało. Spotkałem później pod prysznicem Andrzeja Grubbę i pyta mnie: "Rzepa, co się z Tobą dzieje?". A ja ruszać się nie mogłem w prawą stronę. Brałem gorące prysznice, by choć na jakiś czas starczało. I strzeliłem 24, więc było już 99 na 100. Zacząłem się zastanawiać, jak ja wytrzymam ostatnią serię. Ale znowu było 24. W sumie 123. Pakuję giwerę do futerału, nie patrzę nawet na tablicę wyników, a tu mi mówią, że jestem w finale z trzecim wynikiem. Przede mną tylko Włosi Falco (125) i Benelli (124) - opowiada strzelec. I wtedy na trybunach pojawił się prezydent Kwaśniewski.
- No właśnie. Ja nie mogę się ruszać, a tu na finał przyjeżdża prezydent. I mówi do mnie: "No, Rzepa, wal na ten finał, masz wygrać". A ja mu na to, że może być wszystko, nawet zupełne dno, czyli 6. miejsce, ostatnie w finale. Wyszło srebro. Złoto dla Falco, brąz dla Benelliego. Prezydent wyskoczył z trybuny, ucałował, frajda niesamowita - mówi.
Tego nikt mu już nie odbierze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?