Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Ratajszczak o tajemnicach zwierząt: Ich świat nie jest taki, jak u Disneya

Robert Migdał
Radosław Ratajszczak: - W ogrodach  zwierzęta są zmanierowane, bo są bezpieczne, zawsze mają pokarm...
Radosław Ratajszczak: - W ogrodach zwierzęta są zmanierowane, bo są bezpieczne, zawsze mają pokarm... Piotr Warczak
Czy zwierzęta przeżywają żałobę po stracie najbliższych, organizują stypę i pogrzeby oraz czy mają swoje cmentarze? O tajemnicach zwierząt opowiada Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.

Czy zwierzęta wiedzą, co to jest śmierć?
Te wyżej rozwinięte - z całą pewnością. Mówię o naczelnych czy też o słoniach, które śmiercią się przejmują i strata członka stada jest dla nich wielkim przeżyciem. Bo zwierzęta, które żyją w stadach, które mają zachowania socjalne, inaczej odczuwają śmierć kogoś ze swojego otoczenia niż zwierzęta-samotniki. A jest wiele zwierząt rozwiniętych, które żyją samotniczo - nie mają ze sobą żadnych kontaktów oprócz krótkiego okresu rui. W ich przypadku, gdy "ktoś im umrze", nie można mówić o jakimś żalu.

Jakie to są te zwierzęta - samotniki?
Wszystkie duże kotowate, z wyjątkiem lwa, jedynym kotowatym, który jest socjalny. Inne - jak tygrys, pantera - nie żyją w grupie. Śmierć nie jest dla nich żadnym przeżyciem. Wiele kopytnych, np. okapi, które spotykają się tylko na okres rui czy nosorożce sumatrzańskie - one też się nie przejmą tym, jak jakiegoś osobnika z ich otoczenia zabraknie. Jednak już dla tych zwierząt, które żyją w rodzinie, śmierć jest przeżyciem. Obserwujemy u nich zmianę zachowań nawet wtedy, gdy się tylko osobników z jednego stada rozdzieli, np. przewiezie w inne miejsce. Widzimy to np. u naszego hipopotama, którego przywieźliśmy z Pragi - on wyraźnie tęskni za swoją rodziną, nawołuje ją, pływa, szuka. Teraz ma już nową koleżankę, więc jest trochę spokojniejszy.

Zwierzęta po stracie kogoś bliskiego przechodzą żałobę?
Jeżeli chodzi o zachowania żałobne, to dość dobrze je poznaliśmy u słoni. One żyją w grupach matriarchalnych, gdzie młode uczą się od najstarszych osobników, bo mądrość starszych decyduje o grupie. Taka samica, która przeżyła 40 lat, dobrze wie, kiedy będą owocować drzewa, ona wie, gdzie jest woda w danej porze roku, ona uczy tego wszystkiego, co sama umie, młode słonie. I jeżeli ona ginie, to jest wielka tragedia dla stada.

A gdy umiera młody słoń?
To inne słonie nie zostawiają go tak od razu - gromadzą się wokół tego malucha, dotykają go trąbami, wydają różne głosy. Części z nich nie słyszymy, bo one porozumiewają się infradźwiękami. Nie wiemy, o czym, ale cały czas o czymś gadają.

Organizują stypę?
Można to tak nazwać. Żegnają się.

CZYTAJ DALEJ
Czytałem kiedyś taką opowieść o cmentarzyskach dla słoni, na które chodzą, gdy są chore i słabe i tam umierają.
To do końca nie jest prawda. To człowiek robi te cmentarzyska. Bo w tej chwili, żeby pozyskać kość słoniową, a żeby nie strzelać do słoni, bo to słychać, zatruwa się wodopoje i tam pada, w jednym miejscu, kilkanaście, kilkadziesiąt słoni. W jednym z parków w Tanzanii zabito w ten sposób ponad 70 słoni i odcięto im kły. Natomiast nie stwierdzono naukowo, żeby w naturalny sposób powstawały takie miejsca. Jednakże słonie, które napotykają się na kości innego słonia, które są już ogryzione, zupełnie wybielone, dotykają je, obwąchują, wiedzą, co to jest. Czują szacunek.

Czy zwierzęta wyczuwają, że są chore, że zbliża się ich koniec, że wkrótce przyjdzie śmierć?
Z pewnością wyczuwają, ale starają się to za wszelką cenę maskować. W środowisku naturalnym zwierzę, które jest chore, stare, źle się czuje, jest pierwszym kandydatem do śmierci w wyniku działalności drapieżników. Antylopa, która ma złamaną nogę lub jeśli jest osłabiona z powodu pasożytów czy jakiejś choroby, musi zginąć. Zwierzęta starają się to maskować. Sam widziałem antylopę, która biegała ze złamaniem nogi takim, że człowiek by leżał i płakał z bólu. Chciała pokazać: "jestem twarda, nic mi nie jest, chcę przeżyć". Nam też, w ogrodzie zoologicznym, jest bardzo trudno do końca stwierdzić, czy zwierzę się dobrze czuje. Trzeba mieć bardzo wytrenowane oko, żeby zauważyć poważne zmiany chorobowe. To nie jest tak, jak z człowiekiem, że czasem nadrabia miną, ale widać, że się źle czuje. U zwierząt jest to bardzo dobrze maskowane.

Zachowują się jak Amerykanie...
U zwierząt jest dokładnie tak, jak w USA (uśmiech): dom mi zmiotło tornado, ale jest OK, w porządku... I uśmiech nie schodzi z twarzy.

A u zwierząt stadnych? One nie odchodzą na bok, w odosobnienie?
Dopiero w ostatniej fazie, bo jednak do końca starają się trzymać stada, które daje im poczucie bezpieczeństwa. Bo wiedzą, że jak od niego odejdą, to będzie ich koniec.

Mówił Pan o żegnaniu się słoni. Czy inne zwierzęta też się żegnają z najbliższymi?
U naczelnych coś takiego się zdarza. Na przykład jak młode umrze - dajmy na to tuż po porodzie - to bywa, że go noszą przy sobie jeszcze kilka dni. Nie mogą się z nim rozstać. Ten instynkt macierzyński jest bardzo silny. Niekiedy jest wielki problem, żeby takie młode, które umarło matce, odebrać. Inni członkowie stada też podchodzą, dotykają, patrzą. U małp każde narodziny są wielkim wydarzeniem - jak się młode urodzi, to każdy członek grupy musi przyjść, przywitać, zobaczyć. Święto jest wtedy. Dlatego każde nagłe odejście zwierzęcia z grupy jest traumą, np. jeżeli drapieżnik je zabierze. One wiedzą, że go brakuje, szukają go, czują niepokój.

CZYTAJ DALEJ
Żal? Płacz?
Kiedy matka traci młode, widać, że ją to psychicznie dołuje: szuka, nawołuje. Jednak ta depresja nie utrzymuje się długo. Przyroda nie może sobie na coś takiego pozwolić. Rządzi się innymi prawami - niektórzy mówią "brutalnymi" - a to tak naprawdę jest mądrość przyrody. Żadne zwierzę nie może sobie pozwolić na jakieś długotrwałe cierpienie, rozpamiętywanie. Ono ma zadanie - musi przetrwać. Zwierzę wie, że może mieć kolejne potomstwo, że musi patrzeć w przyszłość, że musi się odżywiać, że nie może sobie pozwolić na słabość, bo drapieżniki czyhają.

Czy zdarzało się, żeby jakieś zwierzę umarło z tęsknoty za partnerem po jego śmierci, za dzieckiem?
Musimy rozdzielić dwie rzeczy: naturę i ogród zoologiczny. Bo w naturze walka o przetrwanie jest bardzo trudna. W ogrodach zwierzęta są jednak trochę bardziej zmanierowane, bo są bezpieczne, zawsze mają pokarm i wtedy widać, że tęsknią za czymś, za kimś, kogo straciły. Ale, żeby jakieś zwierzę z tęsknoty umarło, to jest nadinterpretacja. Generalnie nasze odczytywanie zachowań zwierząt jest bardzo skażone. Jest taka przypowieść chińska, z czasów Konfucjusza - jest wiosna, na mostku stoi dwóch mędrców. I patrzą w wodę - tam rybki sobie skaczą pod tym mostkiem. I jeden z nich mówi: "Popatrz, jaka piękna wiosna: kwiaty kwitną, piękna pogoda, słońce. Nawet te rybki się cieszą i wyskakują z wody". Na co ten drugi mówi: "A skąd wiesz, że one się cieszą? Przecież nie jesteś rybką". I ten drugi miał 100 proc. racji. Bo małe ryby wyskakują z wody, kiedy uciekają przed drapieżnikiem. To jest dla nich ostateczna metoda ratunku przed śmiercią. Kiedy słyszę, jak ktoś mi mówi, że jakieś zwierzę ma smutne oczy, to mnie to strasznie śmieszy. Pracuję zawodowo ze zwierzętami ponad 36 lat i potrafię rozpoznać, kiedy zwierzę się niedobrze czuje. Nauka tego zajęła mi 20 lat życia. Natomiast nigdy bym się nie podjął powiedzieć, czy jakiś niedźwiedź jest smutny, czy jest wesoły, ponieważ jego zachowania są zupełnie inne od ludzkich. Nie można humanizować zachowań zwierząt.

A jak jest z traktowaniem zwłok?
Niektóre zwierzęta są kanibalami i chętnie posilą się zwłokami - nawet najbliższych. Na przykład krokodyle zjadają swoje osobniki - i te młode, i słabsze, te pokaleczone. To jest dla nich białko. Modliszki zagryzają samce po kopulacji, wiele pajęczaków też tak robi. Ale jeżeli chodzi o wysokorozwinięte zwierzęta, to nie robią żadnych pogrzebów czy tego typu rzeczy. Dlatego w każdym środowisku są padlinożercy - to służba, która likwiduje to, co pozostało. Zwierzęta nie bronią zwłok najbliższych.

Śmierć jest naturalną koleją życia.
I tak, jak zwierzęta, tak i ludzie powinni być z nią pogodzeni. Tak jest świat urządzony. Możemy się na niego obrazić, ale to nic nie da. Bo on i tak będzie działał według swoich zasad. Ludzie uniezależnili się od środowiska, w którym żyją: wybudowaliśmy domy, uprawiamy jedzenie, produkujemy je nawet chemicznie - jesteśmy niezależni. Inne zwierzęta są całkowicie zależne od środowiska, w którym żyją - jego pojemności, wydajności pokarmowej, pasożytów, chorób, innych zwierząt, które są w ich otoczeniu. I one nie mogą sobie pozwolić na taki luksus, że przez dwa tygodnie będą nosić żałobę. Bo zginą. Żałoba nie pomoże ani im, ani ich gatunkowi, ani temu, co umarł.

Ludzie mają takie wyobrażenie o tęsknocie, cierpieniu zwierząt z filmów, które widzieli w dzieciństwie, z bajek...
To jest właśnie ta "disneylandyzacja". U Disneya nawet lew się karmi tylko stekami i może się powstrzymać od polowań. A tak nie jest. Nie może być. W bajkach jest bardzo skrzywiony obraz środowiska. Ja już nawet przestałem oglądać Animal Planet czy Discovery, bo z jednej strony, nawet jak się pan przyjrzy programowi telewizyjnemu, to jest tak: "najgroźniejsze zwierzęta", "cisi zabójcy", "rzeczne monstra" itd. Wydawać by się mogło, że tylko drapieżne zwierzęta istnieją na świecie. A pozostałych 90 proc. roślinożerców, które są ofiarami myśliwych, nie liczy się dla telewizji. One nie są dla stacji telewizyjnych ciekawe: je to trawę, trawi, wydala i śpi. Nie szokuje. A z drugiej strony mamy łapiące za serce opowieści, jak to się ratuje jakiegoś jeżyka, bo on nóżkę ma złamaną i całe pół godziny o tym się gada. I pani w TV opowiada, jak ten jeżyk miał smutną twarz, kiedy go do niej przynieśli.... To jest totalnie fałszywy obraz przyrody jaki tworzymy - z jednej strony jest cukierkowy, z drugiej pokazuje skrajne drapieżniki. A świat zwierząt wcale taki nie jest.

Rozmawiał R. Migdał

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska