- Policjanci zatrzymali jedną osobę w związku z poniedziałkowym alarmem bombowym – mówi Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. - Ale śledztwo trwa. Na razie sprawdzamy, czy zatrzymana osoba ma jakikolwiek związek z tym zdarzeniem - dodawał.
Dziś rzecznik dolnośląskiej policji st. asp. Paweł Petrykowski informuje, że w piątek policjanci z komisariatu w Nowogrodźcu zatrzymali 28-letniego mieszkańca gminy Nowogrodziec. Mężczyzna w chwili zatrzymania był nietrzeźwy. Przeprowadzone badanie wykazało u niego blisko 3 promile alkoholu. Zatrzymanie nie dotyczy jednak poniedziałkowego alarmu (jak policja informowała wcześniej), podczas którego przez głupi telefon o bombie, której nie było, ewakuowano aż sto ciężarnych pacjentek oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala przy ul. Kamieńskiego.
Chodzi o alarm w nocy ze środy na czwartek. Nie zarządzono wtedy ewakuacji szpitala, bo służby szybko sprawdziły budynek i nie znalazły w nim żadnego ładunku. - Sprawdzamy, czy mężczyzna jest też autorem poniedziałkowego alarmu - informuje Paweł Petrykowski.
Na ślad podejrzanego funkcjonariusze wpadli, realizując interwencję w jednym z mieszkań w gminie Nowogrodziec. W trakcie interwencji, dyżurny bolesławieckiej komendy powiatowej otrzymał informację od policjantów z Wrocławia o telefonicznym zgłoszeniu podłożenia ładunku wybuchowego w wrocławskim szpitalu. - Policjanci ustalili, że alarm zgłosiła osoba przebywająca właśnie na terenie Nowogrodźca. Okazało się, że numer telefonu zgłaszającego alarm bombowy we Wrocławiu jest identyczny z numerem osoby zgłaszającej interwencję, którą właśnie przeprowadzali w Nowogrodźcu funkcjonariusze. Informacja przekazana niezwłocznie interweniującym policjantom, po sprawdzeniu mieszkania pozwoliła odnaleźć telefon, z którego dzwoniono, a który należał do 28-latka - informuje Petrykowski.
Zatrzymany mężczyzna usłyszał już zarzut fałszywego zawiadomienia o podłożeniu ładunku wybuchowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. Grozi mu teraz kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Policjanci wciąż ustalają, czy mężczyzna ma jakiś związek z poniedziałkowym alarmem. Szpital przy ul. Kamieńskiego został wtedy zamknięty na ponad trzy godziny. W placówce odwołano planowane zabiegi i badania. Do budynku nie wpuszczano ani umówionych pacjentów, ani odwiedzających. Ewakuowanych zostało 100 osób z oddziału ginekologiczno-położniczego. Wśród ewakuowanych pacjentów były kobiety w zaawansowanej ciąży, przebywające na oddziale patologii ciąży.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?