Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Gąsiorowski [WYWIAD]: Na realizację marzeń nigdy nie jest za późno

Jakub Pęczkowicz
Marcin Gąsiorowski
Marcin Gąsiorowski Krysty Pączkowska - WKS Śląsk Wrocław SA
Od środy trenuje ze Śląskiem Wrocław, a ostatnie pięć sezonów rozegrał w lokalnym III-ligowcu - wrocławskiej Ślęzie. Z Marcinem Gąsiorowskim, 25-letnim bramkarzem, rozmawia Jakub Pęczkowicz

W środę pojawił się Pan na treningu Śląska Wrocław. Jakie wrażenia po pierwszych zajęciach z ekstraklasowym zespołem?
Bardzo pozytywne. Myślę, że możliwość trenowania z zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej tylko takimi słowami można opisać. Byłem pod wrażeniem jeśli chodzi o poziom organizacji zajęć. Mogłem pobyć z bardziej doświadczonymi piłkarzami, a to jest bardzo ważne i budujące. Nie ukrywam, że bardzo mi to pasuje, że mogę podpatrywać jak trenują bramkarze lepsi ode mnie. Tacy jak Mariusz Pawełek i Wojciech Pawłowski.

A jak wyglądał sam trening?
Na początku ćwiczyłem indywidualnie. Cała drużyna w tym czasie miała odprawę. Trener bramkarzy Tomasz Hryńczuk w pierwszej kolejności sprawdzał moją siłę przy użyciu piłek lekarskich. Później bramkarska rozgrzewka, chwyt piłki dolnej, górnej i po koźle. Potem drużyna została podzielona na dwie grupy. Osobno trenowała grupa piłkarzy ofensywnych, a osobno defensywnych.

Duży jest przeskok między treningami w III lidze a w ekstraklasie?
Wydaje mi się, że jeśli jest przeskok, to przede wszystkim w umiejętnościach zawodników. W Ślęzie trener Kowalski z dużym zaangażowaniem podchodzi do treningów i dobrze je organizuje. Im wyższa kasa rozgrywek, tym trudniej się broni, ale i można się nauczyć. Można powiedzieć, że przez pięć sezonów gry w Ślęzie nauczyłem się już jak strzelają koledzy, z którymi trenuję.

Który piłkarz Śląska Wrocław zrobił na Panu największe wrażenie podczas środowych zajęć?
Trenowałem w sumie tylko z ofensywnymi zawodnikami. Ci defensywni byli po drugiej stronie boiska. Po treningu, który trwał 20-30 minut ciężko mi stwierdzić, który prezentował się najlepiej. Na tym poziomie piłkarze powinni prezentować wysoki poziom jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne. Tutaj tak było. Kto się wybija będę mógł stwierdzić po dłuższym czasie.

Mariusz Pawełek, podstawowy bramkarz Śląska, to golkiper, od którego można się wiele nauczyć według Pana?
Dla mnie każdy trening z takimi piłkarzami jak on, czy Wojciech Pawłowski jest cenny. Jeśli chce się coś osiągnąć, to warto podpatrywać jak tę samą pracę wykonują lepsi. Obaj występowali również za granicą, co jak dla mnie jest dodatkowym atutem.

Po treningu rozmawiał Pan z trenerem Tadeuszem Pawłowskim?
Nie, nie rozmawiałem. Z trenerem Hryńczukiem umówiłem się na kolejne zajęcia. On chce bym trenował ze Śląskiem jak najdłużej. Wiem, że będę tutaj do końca rundy jesiennej ekstraklasy. Czy dłużej, to się okaże. Póki co nie padły żadne konkrety. Nie ukrywam, że im szybciej moja ewentualna przyszłość w Śląsku się wyjaśni, tym szybciej będę wiedział na czym stoję.

A z Pawłem Zielińskim, który również przeniósł się ze Ślęzy do Śląska Pan rozmawiał?
Tak. Po treningu zamieniliśmy kilka zdań. Pytał co słychać i jak długo będę na testach. Powiedział, że mi kibicuje. Taka luźna rozmowa.

Prezes Ślęzy Wrocław, Pani Katarzyna Ziobro-Franczak, powiedziała, że oprócz Pana w drużynie gra kilku innych wartościowych zawodników. Kto na przykład?
W piłce może jeszcze zaistnieć moim zdaniem 21-letni środkowy obrońca Szymon Przystalski. Ma bardzo dobre warunki fizyczne jak na młodego zawodnika. Dwa lata temu testowała go Korona Kielce. Poza tym duet napastników zasługuje na uznanie: Grzegorz Rajter i Jakub Jakóbczyk. Jest kilku ciekawych chłopaków, których lepszy klub mógłby oszlifować.

A nie uważa Pan, że w wieku 25 lat na występy w ekstraklasie jest już trochę za późno, skoro do tej pory grał Pan najwyżej w III-lidze?
Myślę, że nie. Nigdy nie można się poddawać jeśli czegoś bardzo się chce. Na realizację marzeń nigdy nie jest za późno. Dobrym tego przykładem jest właśnie Paweł Zieliński, który trafiając do Śląska ze Ślęzy przecież też nie był już juniorem. Grzegorz Piechna jak trafił do Korony Kielce w sezonie 2004/05, która grała w ekstraklasie, z HEKO Czermno miał 28 lat. Potem jeszcze wyjechał za granicę m.in. do Torpedo Moskwa. Uważam, że dojrzałem piłkarsko i jestem gotowy powalczyć o ekstraklasę. Jeszcze dwa lata temu może nie byłem. Teraz robiłem wszystko, by Śląsk znów na mnie spojrzał.

To jak to było w przeszłości z Pana pukaniem do Śląska Wrocław?
Dwa lata temu byłem na dwudniowych testach za kadencji Stanislava Levego, a jakieś cztery lata temu na jednym lub dwóch treningach.

A miał Pan wcześniej jakieś inne propozycje z wyższych lig niż trzecia?
W przeszłości byłem na testach we Flocie Świnoujście. Rok temu, w listopadzie przez trzy dni sprawdzało mnie też Zagłębie Lubin.

Czemu nie został Pan w Świnoujściu lub Lubinie na dłużej?
Ciężko powiedzieć co nie zagrało. Po prostu mi tam nie wyszło. Nie poddałem się i chcę teraz zrobić kolejny ważny krok w swojej karierze.

Oprócz piłki nożnej i zapału do niej Marcin Gąsiorowski ma jakąś inną pasję? Czym się Pan zajmuje, gdy nie gra w piłkę
Grając w Ślęzie, klub pomógł mi znaleźć również inne zajęcie. Pracowałem w firmie, która zajmuje się montażem urządzeń sanitarnych. W III lidze wynagrodzenie za grę jest raczej symboliczne, a ja mam rodzinę, którą trzeba wspierać również finansowo. Żyję z narzeczoną Mariolą. Ostatnio nasza córeczka Honoratka skończyła roczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska