Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galanteria podziemnych drukarzy czyli banknoty, które podnosiły na duchu

Hanna Wieczorek-Ferens
Hanna Wieczorek-Ferens
Muzeum Miejskie Wrocławia
Starszym łza kręci się w oku , kiedy patrzą na nietypowe banknoty zgromadzone w Pałacu Królewskim. Bo właściwie każdy, kto dostał dwudziesto- czy dziesięciozłotówkę z karykaturą gen. Wojciecha Jaruzelskiego czy też „nieprawomyślnym” napisem, chował ją głęboko w szufladzie. Na pamiątkę. I żeby od czasu do czasu na nią spojrzeć i pamiętać, że duch w narodzie nie umarł

Ochoczo kolekcjonowano „fałszywe” banknoty. A było ich naprawdę wiele. Ja najlepiej zapamiętałam „zomole”, bo tak autor nazwał ten srodek płatniczy. Zomole, oczywiście z powodu grafiki zdobiącej banknot i przedstawiącej stróży prawa.
– Tę wystawę udało się przygotować dzięki Szczepanowi Rudce, pracownikowi merytorycznemu naszego Muzeum – mówi Ewa Pluta, rzecznik Muzem Miejskiego Wrocławia. – To właśnie jemu udało się zebrać banknoty i medale wytwarzane lub rozpowszechniane przez działaczy wrocławskiej opozycji antykomunistycznej w latach 1982-89.
Ewa Pluta, z wykształcenia historyk sztuki, podkreśla, że warto zwrócić uwagę na jakość grafiki. – Widać, że wiele z tych banknotów zrobili utalentowani graficy.

Bibuła Piłsudskiego

Szczepan Rudka podkreśla, że Wrocław w latach 70 i 80. XX wieku jeden z najważniejszych ośrodków opozycji antykomunistycznej.
W tej „twierdzy opozycji” oczywiście nie mogło się obyć bez działalności wydawniczej.
– Wydawano przede wszystkim czasopisma, książki, broszury oraz ulotki – mówi twórca wystawy. – Wśród wielu osób rozpowszechniających te druki utarł się zwyczaj, określania wyżej wymienionych druków (poza ulotkami małych rozmiarów) mianem bibuły. Określenie to wywodzi się od nazwy cienkiego papieru, na którym drukowano wydawnictwa, przywożone w drugiej połowie XIX wieku i na początku następnego do zaboru rosyjskiego, bez zezwolenia carskiej cenzury. Termin ten spopularyzował Józef Piłsudski w książce o tym samym tytule z 1903 r.

Galanteria też ważna

Jednak działalność wydawnicza nie ograniczała się wyłącznie do bibuły. Powstały także plakaty, fotografie, kartki świąteczne, kasety wideo i magnetofonowe z nagraniami nagrań dźwiękowych i filmowych nie dopuszczonych – przede wszystkim ze względów politycznych - do oficjalnego obiegu, plastikowe oraz metalowe znaczki i plakiety, krzyżyki na szyję, ryngrafy oraz pierścienie, proporczyki, medale, popiersia znanych Polaków oraz druki wzorowane na znaczkach pocztowych i banknotach. – Do tych antykomunistycznych „wyrobów” przylgnęła nazwa „galanteria” – mówi Szczepan Rudka. – I tę galanterię starałem się zaprezentować na wystawie. Ekspozycję uzupełnia kolekcja nadruków, jakie opozycjoniści nanosili na będąca w tym czasie w obiegu banknoty.

Ewa Pluta mówi, że koniecznie trzeba zwrócić uwagę na niepozorną, plastikową figurkę prezentowaną w gablocie obok podziemnych wydawnictw. – Przedstawia Lecha Wałęsę, przyznam się, że jeszcze takiej nie widziałam – uśmiecha się rzecznika Muzeum Miejskiego Wrocławia. – Zresztą takich rzadko spotykanych eksponatów jest tu więcej, chociażby Pierścień patriotyczny z „Kotwicą” Polski Walczącej wykonany we Wrocławiu, prawdopodobnie w 1983 roku.
Medale walczące

Na wystawie prezentowane są nie tylko banknoty. Dużą część ekspozycji poświęcono medalom wytwarzane lub rozpowszechniane przez działaczy wrocławskiej opozycji antykomunistycznej w latach 1982-89. Można też na właśnie oczy przekonać się co wykorzystywano do ich produkcji medali.
– Medale wrocławskiej opozycji antykomunistycznej stanowiły ułamek całego opozycyjnego „urobku” – podkreśla Szczepan Rudka. – Ich bicie wymagało – inaczej niż w przypadku większości pozostałych opozycyjnych bibelotów – duże-go nakładu pracy, większej ilości czasu, dostępu do nietypowego, specjalistycznego sprzętu, racjonowanych materiałów (metale kolorowe i szlachetne), rzadko spotykanych kwalifikacji (grawerstwo) oraz bardzo dobrej organizacji pracy, a przede wszystkim konspiracji.

Co ciekawe całość prac nad medalami najczęściej odbywała się z dużych przedsiębiorstwach
– Tam gdzie kadra kierownicza, zwłaszcza mistrzowie, bacznie obserwowała podległych im pracowników i pilnowała, by ci nie podejmowali żadnych działań wrogich socjalizmowi – dodaje autor wystawy.
I wyjaśnia, że prawdopodobnie wszystkie medale opozycji antykomunistycznej były tłoczone, proces ich powstawania był wieloetapowy. Dodaje też, że proces ten opisał w swojej książce „Jan Paweł II w medalierstwie polskim” Zbigniew Nestorowicz.
„Na początku artysta wykonuje szkice kompozycji z rozmieszczonymi postaciami, elementami architektury i napisami. Następnie wykonuje model znacznie większy od wybijanego medalu (ok. 20-30 cm), najczęściej w plastelinie lub innym miękkim materiale łatwo dającym się formować. Tak przygotowany medal odlewany jest następnie w gipsie, tutaj ostatecznie artysta cyzeluje szczegóły i utwardza model. Kolejnym etapem (już w mennicy) jest odlanie tak przygotowanego modelu w brązie lub innym trwałym materiale, by następnie w maszynie redukcyjnej pomniejszyć go do średnicy wybijanego medalu. Tak wykonaną patrycą wybijana jest negatywowa matryca, którą po oczyszczeniu i wypolerowaniu, tłoczy się medale na specjalnie przygotowanych wyżarzanych krążkach. Surową odkuwkę poddaje się następnie skomplikowanym procesom patynowania.”

Szczepan Rudka przyznaje, że podziemne medale mają poziom wykonania większości opozycyjnych medali jest niższy niż tych, które powstawały oficjalnie. Jednak nie ma się co dziwić, bo przecież niewielu działaczy opozycji miało do czynienia z biciem medali. Nie znali „zasad sztuki medalierskiej”, więc nie mogli się do nich stosować. A jeszcze na dodatek, konspiracja w jakiej one powstawały, wymuszała na twórcach jak największe skracanie procesu ich produkcji.

Pierścień zdobiony kotwicą

– Może jakość nie jest taka, jak tych oficjalnych, ale są bardzo ciekawe – mówi Ewa Pluta. – Przynaję się, że mnie jednak najbardziej zafrapował pierścień z „Kotwicą” Polski Walczącej, jest naprawdę niesamowity.
Dzisiaj trudno ustalić, kto i kiedy wybił pierwszy „podziemny” medal w stolicy Dolnego Śląska. Szczepan Rudka przypuszcza, że na przełomie lat 1982/83.
– Jednym z nich był krążek upamiętniający 600 rocznicę powstania klasztoru na Jasnej Górze – mówi. – Jednak nie potrafię powiedzieć, gdzie i przez kogo został wybity…

Bardzo ciekawą historię ma kolejny medal wybity we Wrocławiu. Do jego powstania przyczynił się bowiem... Woje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska