Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Staniewicz: W ciągu kilku godzin powiadomić całe miasto

Hanna Wieczorek
archiwum prywatne
Z Markiem Staniewiczem, pracownikiem naukowym Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, rozmawia Hanna Wieczorek.

W internecie rozwija się akcja "Dzień bez Smoleńska". Jak to jest: pogadamy ze znajomymi na czacie, uspokoimy emocje, a potem spokojnie wstaniemy od komputera i zajmiemy się swoimi prywatnymi sprawami?
Nie. O egipskiej rewolucji mówi się, że jest to rewolucja ludzi młodych. Starzy zostali w pałacach, a młodzi skrzyknęli się na Facebooku i wyszli na ulicę protestować przeciwko prezydentowi Mubarakowi. A więc internet jest bardzo wygodnym, szybkim narzędziem komunikacji. Skutecznym szczególnie w krajach mniej rozwiniętych, gdzie zastępuje standardową komunikację.

Działalność w sieci przekłada się na działania w świecie realnym?
Jak najbardziej. Nie oznacza to jednak, że trwa ona długo. Żeby ją podtrzymać, potrzeba dodatkowych impulsów ze świata zewnętrznego. Jest zatem świetnym punktem wyjścia dla różnych działań.

Pomaga się skrzyknąć w jakimś celu, a po jego osiągnięciu szybko zapomnieć o całej sprawie.
Często tak bywa. Ale zdarza się inaczej. Tak jak w Egipcie, gdzie Facebook pomógł anonimowym, pojedynczym ludziom skrzyknąć się i ukonstytuować w grupę - wyartykułować misję. Cel, jakim było odsunięcie od władzy prezydenta Mubaraka. Później rola internetu się ograniczyła. Bo najważniejszą rzeczą, jaką za jego pomocą zrobiono, było zebranie internautów i przekierowanie ich do realu.

Nie trzeba rozpalać ognisk i nadawać sygnałów dymnych, lepiej siąść do komputera.
Znacznie lepiej siąść do komputera i przekazać wiadomość dalej. Ktoś ogłosi ją na swoim profilu, inny dołączy wideo czy nagranie dźwiękowe, zdjęcie, wykorzystywana jest więc multimedialność. To niesłychanie skuteczny kanał informacji, w ciągu kilku godzin przekazywana wiadomość potrafi dotrzeć do tylu ludzi, ilu zamieszkuje wielkie miasto.

Internet w wielu państwach wykorzystywany jest także przez administrację. Doczekamy się tego w Polsce?
Takie rozwiązania nakłada na nas Unia Europejska, która przyjęła i zaczęła wdrażać różne programy, na przykład e-administracja, e-sprawiedliwość. Ale u nas to się rodzi w bólach. Przypomnę, że o podpisie elektronicznym mówi się w Polsce od około 10 lat, a do tej pory nie został do końca wprowadzony. Ale to się musi zmienić, ponieważ prawo musi się dostosować do rozwoju technologii.

HAN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska