Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co piąty głos nieważny. "Ludzie nie wiedzieli jak głosować. Skorzystało PSL"

Marcin Rybak, Bartosz Józefiak
W wyborach do sejmiku nazwiska kandydatów znalazły się w broszurce. Każda strona poświęcona była innemu komitetowi wyborczemu
W wyborach do sejmiku nazwiska kandydatów znalazły się w broszurce. Każda strona poświęcona była innemu komitetowi wyborczemu fot. Dariusz Gdesz
Nawet 20 procent głosów oddanych w wyborach do sejmiku Dolnego Śląska może być nieważnych - wynika z nieoficjalnych informacji z wojewódzkiej komisji wyborczej. Według wicemarszałka Dolnego Śląska Radosława Mołonia z SLD, w niektórych rejonach Dolnego Śląska nieważna była nawet połowo głosów. Powód? Wielu wyborców nie zrozumiało zasad głosowania i w książeczce z nazwiskami kandydatów do sejmiku oddawało głosy na każdej stronie, zamiast wskazać tylko jedną osobę i jeden komitet wyborczy. Ich głosy nie zostały uznane.

W wyborach do Sejmu, gdzie również wskazujemy jedną osobę z konkretnego komitetu wyborczego, wszystkie nazwiska znajdują się na jednej stronie - wyborcy otrzymują dużą płachtę papieru z wykazem wszystkich kandydatów. W tegorocznych wyborach samorządowych zmieniono tę zasadę - nazwiska kandydatów do sejmików znalazły się w książeczce, w której każda strona przypisana była innemu komitetowi wyborczemu. Z całej tej książeczki, należało wybrać jedną osobę. Na pierwszej stronie znaleźli się kandydaci Polskiego Stronnictwa Ludowego - ich lista wyborcza miała bowiem numer jeden. Według cząstkowych danych PKW, PSL osiągnęło historyczny sukces polityczny w wyborach do sejmików.

- Ludzie głosowali na PSL, bo był pierwszy na liście. Nie wszyscy zrozumieli, że muszą wybrać jednego kandydata z całej książeczki - uważają zgodnie dolnośląscy posłowie Michał Jaros (PO) i Piotr Babiarz (PiS).Członkowie komisji wyborczych, z którymi rozmawialiśmy, przyznają: wyborcy mieli problemy z właściwym oddaniem głosów. Często się mylili.
- W błąd mogła wprowadzać instrukcja głosowania. Napisano tam, że na każdej karcie należy wskazać jednego kandydata. Nie dla wszystkich było jasne, że "karta" to cała książeczka na której głosowaliśmy do sejmiku. Niektórzy wywnioskowali, że na każdej kartce tej książeczki powinni wskazać jedną osobę - opowiada portalowi GazetaWroclawska.pl członek jednej z obwodowych komisji wyborczych we Wrocławiu. - Część wyborców szybko zrozumiała swój błąd. Wracali do nas ze źle wypełnionymi kartami, chcieli dostać nowe, ale już nie było takiej możliwości - rozkłada ręce.

- Pamiętam, że cztery lata temu wyborca dostawał wielką płachtę, gdzie wszystkie komitety wyborcze były na jednej stronie i trzeba było wybrać jednego kandydata – mówi Piotr Babiarz, były wrocławski radny, od niedawna poseł PiS. - Nie pamiętam jeszcze, a od lat jestem w polityce, żeby wyborcy otrzymywali książeczkę.

ZOBACZ TEŻ - KOMISJA WYBORCZA: SYTUACJA JEST TRAGICZNA. WYNIKI DO SEJMIKU POD KONIEC TYGODNIA

W „efekt książeczki” wierzy też wicemarszałek Dolnego Śląska, Radosław Mołoń z SLD. - Liczba nieważnych głosów to z pewnością „efekt książeczki”. Wybory – mówi – powinny być tak przygotowane, żeby były przejrzyste i żeby było jasne jak głosować. - Mam sygnały z różnych powiatów o wielkiej liczbie nieważnych głosów. Od 20 do 30 procent, w niektórych miejscach nawet do 50 procent – mówi.

- Zamiast reklamować różne proszki do prania, to może trzeba było w w telewizji więcej mówić jak należy glosować – odpowiada Kazimierz Huk lider dolnośląskiego PSL. - W wyborach do rad powiatów też były książeczki i wyborcy radę sobie dawali. Rożnie można na to patrzeć – mówi. I przypomina, że cztery lata temu PSL w wyborach sejmików osiągnął wynik 16,3&. Dziś – według sondaży – miałby mieć 17 procent czyli niewiele więcej. Kazimierz Huk dodaje, że jego partia prowadziła też kampanię, kandydaci spotykali się z wyborcami. PSL – przypomnijmy – zawsze był silny w samorządach.

Wciąż nie ma oficjalnych wyników wyborów do sejmiku na Dolnym Śląsku. Nie wiadomo więc, ile dokładnie głosów w naszym regionie było nieważnych. Nieoficjalnie wiemy, że to około 20 procent.

Sprawdziliśmy kilka komisji obwodowych w samym Wrocławiu. Liczba głosów nieważnych daje do myślenia. Na przykład w komisji Szkole Podstawowej nr 78 przy ul. Jedności Narodowej na 685 kart wydanych wyborcom, nieważnych głosów było aż 85. Dla porównania, w tej samej komisji w wyborach do sejmiku przed czterema laty na 826 głosów, nieważnych było 28.

W małych miastach i na wsiach nieważnych głosów było jeszcze więcej. - W naszym regionie głosy nieważne stanowiły więcej niż 20 procent - przyznaje Dariusz Klich, przewodniczący Powiatowej Komisji Wyborczej w Lubaniu.
Duża liczba nieważnych głosów nie jest jednak podstawą do unieważnienia wyborów. Teraz nie można już bowiem ustalić, z jakiej przyczyny liczba ta jest tak duża. - Rzeczywiście, jest dużo głosów nieważnych, ale być może osoby które je oddały, celowo tak głosowały. Tego nie można wykluczyć - mówi sędzia Marek Poteralski, przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Wyborczej we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co piąty głos nieważny. "Ludzie nie wiedzieli jak głosować. Skorzystało PSL" - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska