Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze zniszczyły moje dziecko. Nie bierzcie tego świństwa!

Małgorzata Moczulska
Dariusz Gdesz
- Mój syn przez dopalacze zmarnował sobie życie. Jemu już nie pomogę, ale chcę przestrzec innych. Nie bierzcie tego świństwa! - mówi ze łzami w oczach pani Irena, mama 20-letniego Michała. Jej syn po zażyciu dopalaczy zabił człowieka.

Chłopak po zażyciu dopalaczy zabił 62-letniego mężczyznę. Wcześniej uroił sobie, że ten znęca się nad swoim psem. Opowiadał o tym znajomym, twierdził, że pies jest bity i głodzony. Potrafił godzinami chodzić wokół bloku, w którym pies mieszkał. - Pamiętam, jak kilka dni przed tą tragedią przyszedł do domu i zaczął płakać. Wystraszyłam się. Nie wiedziałam, co się dzieje. Był jak małe, skrzywdzone dziecko. Przytulił się i szlochał. Mówił o tym psie, o tym, że go kocha i że musi mu pomóc, bo właściciel go zabije.

Kobieta próbowała rozmawiać z synem, namawiała go by zadzwonił do schroniska po pomoc, ale on się zdenerwował. - Odepchnął mnie i wyszedł z domu, rzucając przez ramię, że ja jak zwykle nic nie rozumiem, ale on wie co ma robić. Nie wiedziałam, co to znaczy. Boże, nie miałam pojęcia, co planuje - wspomina pani Irena.

W nocy Michał włamał się do jego mieszkania, by odebrać kundla. Właściciel psa obudził się, narobił hałasu i chłopak uciekł. Po kilku godzinach wrócił. Zażądał, by mężczyzna oddał mu psa, że się nim dobrze zaopiekuje. 62-latek był zdenerwowany nocnym najściem. Najpierw tłumaczył Michałowi, że psu nic się nie dzieje, a potem próbował wyprosić go z domu. Wtedy 20-latek wpadł w szał. Rzucił się na niego. Bił tak długo, aż mężczyzna przestał się ruszać.

Kiedy nieprzytomny mężczyzna wykrwawiał się, Michał zabrał psa na ręce i uciekł. Na schodach spotkał jednego z zaniepokojonych hałasami sąsiadów. Na pytanie, co się dzieje - odpowiedział mu, że pies jest bezpieczny, że jest uratowany i wybiegł z bramy.
Chwilę później na miejscu było już pogotowie i policja. 62-latka nie udało się uratować. Kiedy lekarze próbowali go reanimować, do mieszkania wbiegł nagle jego pies. Merdając ogonem, chciał łasić się do swojego pana.

Michała policja zatrzymała kilka godzin później. Włóczył się po osiedlu. Nie stawiał oporu, wydawało się, że nie do końca rozumie, dlaczego ma jechać na komendę. - To był dobry chłopak. Nie mogę uwierzyć, że zrobił coś tak strasznego - płacze pani Irena. Opowiada, że z synem zaczęło dziać się coś złego już na kilka tygodni przed tą tragedią. Nagle stał się agresywny i nadpobudliwy. Prawie nie spał, nie potrafił usiedzieć 5 minut w jednym miejscu.

Szukała pomocy, ale on jej nie chciał

- Chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak - wspomina. - Nie chciał powiedzieć, co się z nim dzieje. Tak się o niego bałam. W końcu któregoś wieczora poszedł pod sklep z dopalaczami w centrum miasta i zniszczył w nim roletę antywłamaniową. Wtedy przyznał mi się, że łyka dopalacze, że nienawidzi tego świństwa, bo po nim dzieje się nim coś złego i że chce z tym skończyć. Nie udało mu się jednak - dodaje kobieta.

Opowiada, że jeszcze na dwa tygodnie przed tragedią razem z przyjaciółmi Michała szukała dla niego pomocy. - Dzwoniłam na linie Monaru, byłam u psychiatry, ale wszędzie mi mówiono, że syn musi się sam zgłosić do lekarza czy na leczenie, że musi tego chcieć - mówi i przypomina sobie, że próbowała go namówić na to leczenie, ale z nim nie dało się już wtedy rozmawiać.

Był agresywny, potrafił podnieść głos na nią i na przyjaciół, co mu się nie zdarzało. Spał po dwie godziny. Wychodził z domu w nocy, wracał następnego dnia wieczorem. - Nie wiem, może źle go wychowałam, może nie zauważyłam w porę co się dzieje, nie umiałam pomóc. Ale wiem jedno. Gdyby nie to, że tak łatwo można było kupić to świństwo, moje dziecko nie siedziałoby dziś w więzieniu - mówi pani Irena.

Surowy wyrok, ale mogło być gorzej

Michał został oskarżony o zabójstwo. Prokurator domagał się dla mężczyzny 25 lat więzienia. Argumentował, że chłopak odebrał życie niewinnej osobie, bez powodu i zrobił to bardzo brutalnie. Sąd skazał go na 15 lat pozbawienia wolności. Jako okoliczność łagodzącą wziął pod uwagę młody wiek sprawcy oraz fakt, że nie był dotąd karany. Sędziowie nie brali pod uwagę faktu, że chłopak był uzależniony od dopalaczy i to po nich stał się agresywny. - Biegli psychiatrzy stwierdzili bowiem, że mimo uzależnienia, w chwili popełnienia zbrodni był całkowicie poczytalny - tłumaczył sędzia.

Chłopak wyjdzie na wolność kiedy będzie miał 35 lat. Jego matka wierzy, że mimo tragedii i wyroku, w życiu czeka go jeszcze wiele dobrego. Marzy, że będzie wychowywać wnuki i przypomina, że zanim Michał zaczął się odurzać, miał wiele planów. - Dopalacze zabrały mu kilkanaście lat życia, zrobiły z niego mordercę. Bo przecież to nie jest normalne, że w ciągu kilku tygodni, fajny chłopak, który każdemu pomaga, pracuje, nagle zmienia się nie do poznania w kogoś, komu na niczym nie zależy, z nikim się nie liczy. To nie mój syn zabił, tylko ktoś, komu chemia zamieniła mózg w sieczkę. On zrozumiał swój błąd i znów chce być dobrym człowiekiem. A ja na niego czekam...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska