Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tenis. Udany rok Łukasza Kubota

Piotr Janas, HZ
Alastair Grant
Można powiedzieć, że w tym roku pochodzący z Bolesławca tenisista rozpoczął i zakończył sukcesy dolnośląskich sportowców

Pierwszy duży sukces w karierze Kubota to wygrana w międzynarodowych mistrzostwach Polski do lat 16. w singlu i w deblu.

W tym samym, 1998 roku, wyjechał na dziesięć miesięcy do Akademii Tenisowej Johna Newcombe'a w Stanach Zjednoczonych. Podczas tego pobytu został m.in. wicemistrzem Teksasu do lat 18.

Po powrocie do Polski zaczął zdobywać pierwsze punkty do klasyfikacji ITF wśród osiemnastolatków. Po azjatyckim tournée znajdował się na 46. miejscu w rankingu, co pozwoliło mu na udział w juniorskiej wersji Wimbledonu. Łukasz dotarł tam do ćwierćfinału w grze pojedynczej i podwójnej.

W początkach kariery seniorskiej trenował w Austrii, a później przeniósł się do Pragi. Stolica Czech jest jego drugim domem. To tam wraca po turniejach i stamtąd rusza w najodleglejsze zakątki świata.

O 32-latku zrobiło się głośno jesienią 2009 roku, gdy podczas turnieju w Pekinie pokonał słynnego Andy'ego Roddicka. W pewnym momencie na Kubocie postawiono jednak przysłowiowy krzyżyk, a dokładnie na jego singlowej karierze, bo wydawało się, że jest w stanie zaistnieć tylko w grze podwójnej. On sam był jednak innego zdania...

Dolnoślązak jest przeciwieństwem najpopularniejszego obecnie polskiego tenisisty Jerzego Janowicza. Wszystko ma być w jego otoczeniu dopięte na ostatni guzik. Jest typem introwertyka perfekcjonisty.

- Profesjonalista w każdym calu. Jego życie jest całkowicie podporządkowane tenisowi - mówi o Kubocie Dawid Celt, były tenisista, dziś (sparing)partner Agnieszki Radwańskiej.

Nie zawsze jest tak spokojny i opanowany. W 2006 roku obraził się na organizatorów turnieju ATP w Sopocie. Poszło o to, że przełożyli na wcześniejszą godzinę jego mecz w pierwszej rundzie. Kubot miał pretensje, że nikt go odpowiednio wcześnie nie poinformował, a on w związku z tym zbyt późno zjadł obiad. Organizatorzy tłumaczyli, że nie mogli się z nim skontaktować, bo... poszedł spać do hotelu i wyłączył telefon komórkowy. Istna komedia pomyłek...

Kubotowi wcale jednak do śmiechu nie było. Mecz przegrał niemal bez walki, a na konferencji prasowej wypalił naburmuszony, że nie wie, czy jeszcze kiedyś zagra w Sopocie. Dwa lata później tak obraził się na Polski Związek Tenisowy, że odmówił gry w meczu Pucharu Davisa z Białorusią. Poszło o to, że nie dostał obiecanej dzikiej karty na turniej w Warszawie.

Podczas Roland Garros 2011 pokazał jednak inną twarz. Po zwycięskim (niezwykle dramatycznym) meczu pierwszej rundy z Hiszpanem Nicolasem Almagro rozpłakał się w biurze prasowym i przez chwilę nie był w stanie wykrztusić z siebie choćby jednego słowa.

- Chcę zadedykować tę wygraną mojej rodzinie. Mojej siostrze, mamie, ojcu, którzy zawsze mnie wspierali. Nawet w najtrudniejszych momentach. Nasze motto na życie zawsze brzmiało: dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą - stwierdził, gdy odzyskał głos.

Polak w sumie dwukrotnie wystąpił w finałach turniejów ATP Tour w singlu - w 2009 roku w Belgradzie (przegrał z samym Novakiem Djokovicem) i rok później w Costa do Sauipe (pokonany przez Hiszpana Juana Carlosa Ferrero). Bezsprzecznie najlepszym jego wynikiem jest jednak ćwierćfinał Wimbledonu, do którego awansował w 2013 roku. Tam spotkał się... z Jerzym Janowiczem.

O tym meczu mówiła cała Polska, gdyż jasny stał się fakt, że w półfinale zobaczymy tenisistę znad Wisły.
Po bardzo zaciętym boju wygrał "Jerzyk" (7:5, 6:4, 6:4), ale sam Łukasz podkreślał, że jest bardzo zadowolony ze swojego osiągnięcia.

Po tym wyczynie jego kariera singlowa nieco wyhamowała, ale za to w deblu zaczął grać jak z nut. W styczniu bieżącego roku w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem wygrali wielkoszlemowy Australian Open. W finale pokonali Amerykanina Erika Butoraca i Ravena Klaasena z RPA 6:3, 6:3. To pierwszy wielkoszlemowy sukces Kubota.

Nie lada wyczynem jest też ostatni wynik tej pary. W swoim pierwszym meczu w trwającym właśnie turnieju kończącym sezon - ATP World Tour Finals w Londynie, wygrali z najlepszymi deblistami na świece - bliźniakami Mikiem i Bobem Brayanami 7:6, 6:3. Londyńska impreza to prawdopodobnie ostatni wspólny występ Kubota i Lindstedta. Szwed już wcześniej zadeklarował, że w przyszłym roku grać będzie z... Marcinem Matkowskim.

Nie wiadomo jeszcze z kim będzie grał Kubot, ale jedno jest pewne. Nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska