Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TOP 5 rzeczy, które wnerwiają głogowian

Kacper Chudzik
Marek Krukiel
Nie wszystko w naszym mieście musi podobać się głogowianom. Są tu też rzeczy, przez które większość z nas w duchu klnie. Zapraszamy do naszej listy - TOP 5 rzeczy, które wnerwiają głogowian

5. Ludzie, którzy nie sprzątają po swoich psach.

To zapewne bolączka nie tylko naszego miasta, ale wielu innych. Niemniej jednak fakt, że inni nie mają lepiej wcale nie jest pocieszający. Ile już razy już idąc w parku, czy nawet chodnikiem przy jednej z głównych ulic miasta musieliśmy lawirować między przetrawionymi psimi obiadami?

Akcje społeczne pokroju „Sprzątnij po mnie - to nie wstyd" niewiele dały. Miasto próbowało już różnych sposobów, przy koszach zostawiało darmowe torby i folie do sprzątania psich kup. Kupy jak leżały, tak leżą.

Problem będzie jeszcze większy, gdy przyjdzie zima i spadną śniegi. Właścicielom psów nie chce się już wtedy nawet brnąć w zaspy i pozwalają psiakom załatwiać się na chodnikach. A jak to zamaskuje śnieg to wszyscy wiemy czego się można spodziewać. To jak przeprawa przez pole minowe.

Problem niestety nie zniknie, dopóki nie zmieni się mentalność głogowian. A o to łatwo nie będzie. Pomóc mogłyby kary, jakie na nieodpowiedzialnych właścicieli nakładałaby policja, tylko problem w tym, że naszych policjantów nie ma na tyle wielu, by jeszcze pilnować spacerujących z psami...

4. Osiedlowi DJ-e

Żadne szanujące się osiedle w Głogowie nie może się obyć bez co najmniej kilku miłośników muzyki, którzy koniecznie chcą się podzielić nią z innymi. Co prawda ich wybór muzyki zwykle jest bardzo zbliżony i w wielu wypadkach ciężko odróżnić jeden utwór od drugiego, ale cóż...

Ciekawe co siedzi w głowie takiego jegomościa, który podkręca regulator głośności na full i ma wszystkich gdzieś? Może myślą, że są „fajni"? No cóż. Mamy dla Was mili państwo informację... Nie jesteście. Można poszaleć raz czy dwa. Ale nie codziennie! Może to nostalgia do czasów boomboxów?

Ciekawy przypadek mieszka np. w osiedlu Śródmieście. Melomanowi zdarza się nawet położyć głośnik na parapecie, by raczyć ludzi dźwiękami (bo muzyką ciężko to nazwać). Sąsiedzi zastanawiają się tylko jak on wyrabia na mandaty i czy kiedyś zmądrzeje...

3. Blaszaki - czyli tu coś kiedyś powstanie

Blaszany płot naprzeciwko wejścia do ratusza stał się już wręcz symbolem. Prywatna działka w centrum miasta, która od lat zarasta bujną roślinnością jest solą w oku władz, ale przede wszystkim mieszkańców. Mimo wielu prób nie udało się zmusić właściciela do zbudowania czegoś w tym miejscu.

Mieszkańcy Głogowa przyzwyczaili się już do tej „dziury na rynku", jak ją nazywają. Nie znaczy to jednak, że ją akceptują. Uwagę na nią zwrócił nawet Bogdan Zdrojewski, były Minister Kultury, który odwiedzał swojego czasu Głogów.

Sytuacji nie poprawia też fakt, że na skrzyżowaniu ulic Sikorskiego i Wojska Polskiego powstał kolejny blaszany płot, który chyba na dłużej zagości w naszym mieście. Chodzi o miejsce budowy galerii Marcredo. Termin rozpoczęcia prac przesuwany był już kilka razy i szansę na jej powstanie są coraz mniejsze.

2. Stare Miasto - pustynia w centrum

W wielu miastach starówki są centrum życia społecznego. Tutaj są sklepy, tutaj są imprezy. Ale nie w Głogowie. Owszem, czasem trafi się jakaś impreza, ale o takich świętach jak Dni Głogowa możemy zapomnieć.

Co więcej głogowska starówka znana jest z tego, że wiele lokali tutaj padło. Co chwile można się natknąć na pustą witrynę z karteczką ‚Do wynajęcia". To smutne, że serce miasta jest puste. Bo efektem tego wszystkiego jest właśnie to, że w ciągu dnia na deptakach starówki jest niewielu głogowian.

1. Brak drugiego mostu

O zapowiedziach budowy drugiej przeprawy mostowej słyszeliśmy już tyle razy, że w kolejne obietnice ciężko komukolwiek uwierzyć. W godzinach szczytu, gdy przez jedyny w okolicy most drogowy na Odrze próbuje przejechać wiele aut, główne ulice miasta stają w korkach. Wszystko za sprawą tego „wąskiego gardła" w naszym systemie drogowym.

Korki te stały się już legendarne. Niemal zawsze, gdy miasto stoi w korku, wiadomo, że coś się stało na moście. Jeszcze jak na jego przęsło wejdzie znany seryjny desperat, który co jakiś czas grozi skokiem do Odry, to kilkugodzinny paraliż miasta jest niemal pewny.

Przykładów nie trzeba szukać daleko. W tym tygodniu Brama Brzostowska na kilkadziesiąt minut stanęła w korku, bo tuż za mostem trwała wymiana lamp oświetleniowych...

Najgorsze jest to, że nawet jeśli jakimś cudem nagle zapadnie decyzja o budowie drugiego mostu, to trwać ona będzie ładnych kilka lat... Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość.

Zgadzacie się z naszym rankingiem? Co jeszcze Was denerwuje? Zapraszamy do komentowania. W przyszłym tygodniu „TOP 5 rzeczy, którymi Głogów może się chwalić".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska