Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Nie zostawię Miedzi - Rozmowa z Andrzejem Dadełłą

Piotr Janas
PIOTR KRZYZANOWSKI
O trudnych początkach, małych i większych sukcesach oraz o aktualnym zamieszaniu roz-mawiamy z właścicielem Miedzi Legnica Andrzejem Dadełłą

Jak to się stało, że został Pan właścicielem Miedzi?

Przeczytałem w gazecie, że „Miedzianka” jest na skraju bankructwa. Od dawna kibicowałem Miedzi i chciałem pomóc. W pewnym momencie zdecydowałem się przejąć klub, by dalej go rozwijać.

Jaki był Pana cel jako nowego właściciela?

Przede wszystkim wyciągnąć ten klub z olbrzymich tarapatów, w jakich się znalazł, a potem sukcesywnie go rozbudowywać. Kiedy objąłem stery w Miedzi, zespół grał na poziomie II ligi. Drugim krokiem miał być zatem awans na zaplecze ekstraklasy. Ten cel szybko udało nam się zrealizować, więc zaczęliśmy budować drużynę, która będzie w stanie wprowadzić MKS na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce.

No i tu zaczęły się schody. To już trzeci sezon z rzędu, w którym legnicki klub miał włączyć się do walki o awans do Ekstraklasy, a jak na razie zapowiada się walka wręcz o... utrzymanie.

Oczywiście przed startem rozgrywek nie ukrywaliśmy ekstraklasowych aspiracji, ale życie czasem weryfikuje pewne plany. Na chwilę obecną musimy stworzyć zespół na miarę I ligi.

Pytanie, kto ma to zrobić? Trener Janusz Kudyba zostanie do końca sezonu szkoleniowcem pierwszego zespołu?

Na pewno będzie nim do zakończenia rundy jesiennej, a czy zostanie na dłużej, zależeć będzie też w dużej mierze od niego i od tego, jakie wyniki będzie osiągał. Chciałbym podkreślić, że jak na razie jestem bardzo zadowolony z jego pracy, gdyż widać postęp w grze. Nie ukrywam, że cały czas prowadzimy rozmowy z potencjalnymi trenerami, ale jednocześnie nie wykluczam, że trener Kudyba pozostanie na obecnym stanowisku do końca sezonu.

Wolałby Pan, żeby nowy trener mówił po polsku, czy niekoniecznie?

Chcę zatrudnić trenera z doświadczeniem w pierwszej lidze. Skupiamy się polskich szkoleniowcach, choć trzeba pamiętać, że ten rynek jest bardzo wąski. Kilku ciekawych trenerów po ostatnim sezonie pierwszej ligi zmieniło pracodawców. Wiosną podjęliśmy negocjacje z trenerem Robertem Podolińskim, który potrafił zbudować bardzo mocny zespół w Ząbkach, ale on był już praktycznie dogadany z działaczami Cracovii i powiedział nam wprost, że chce spróbować swoich sił w T-Mobile Ekstraklasie. Oczywiście zrozumieliśmy i zaakceptowaliśmy jego decyzję, choć Podoliński był naszym pierwszym wyborem przed rozpoczęciem rozgrywek.

Ma Pan żal do trenera Stawowego, że mimo bardzo dobrych jak na pierwszą ligę warunków, jakie stworzyliście w Legnicy, nie potrafił zbudować drużyny gotowej do walki o awans?

Nie mam żalu. Piłka nożna to dzisiaj przede wszystkim biznes, a tu nie ma miejsca na obrażanie się. Generalnie publicznie nie oceniam trenerów, którzy odchodzą. Z pracy każdego z nich staramy się wyciągnąć jakieś wnioski, ale i pozytywy. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Wspominał Pan o budowaniu odpowiedniego zespołu na pierwszą ligę. Czy to oznacza, że można spodziewać się zakontraktowania nowych zawodników w najbliższym okienku transferowym?

Mamy świadomość, gdzie są braki. Stawowy stawiał na uniwersalność u piłkarzy, przez co mamy duże bogactwo w linii pomocy, a nieco słabiej wyglądamy w pozostałych formacjach. Chciałbym, aby trener, któremu ostatecznie powierzymy prowadzenie zespołu, skupił się najpierw na tej kadrze, którą mamy. W moim mniemaniu to jest drużyna, która ma bardzo duży potencjał. Myślę, że przy odpowiednich założeniach taktycznych i ustawieniu ci chłopcy mogą jeszcze niejednego faworyta zaskoczyć. Niemniej jednak zdajemy sobie sprawę, na którym miejscu w tabeli jesteśmy, więc wzmocnienia na pewno będą.

Tak czy inaczej, plany związane z awansem pewnie znów trzeba będzie odłożyć na kolejny sezon. Nie miał Pan myśli, żeby rzucić to wszystko?

Myśli bywają różnie, ale nie. Faktycznie, wyniki ostatnio nie są zadowalające, ale prowadzenie klubu to nie tylko rezultaty osiągane przez pierwszy zespół, choć te w ostatnich latach nie są wcale najgorsze. Ćwierćfinał Pucharu Polski, bardzo dobre mecze z Arką Gdynia czy wyeliminowanie Lecha Poznań to są pewne sukcesy, ale to za mało jak na nasz budżet i możliwości. Nie zapominajmy także o stałych postępach naszej młodzieży. Szkoda, że przegraliśmy baraż o awans do Centralnej Ligi Juniorów, ale samo dojście do tego ba-rażu to już sukces. Gdy przychodziłem do klubu, to ta kategoria wiekowa ponosiła dwucyfrowe porażki, więc progres jest imponujący. Mamy też osiągnięcia organizacyjne i marketingowe. Pozyskaliśmy wielu sponsorów, którzy stale nas wspierają, i to na pewno jest pozytywne. Co do wyniku sportowego, to wierzę, że ten z czasem przyjdzie. Trzeba na niego pracować i ciągle się rozwijać.

Sukcesy sportowe osiąga jak na razie Pana klub szachowy – Polonia Wrocław. Pan również grywa?

Gram, ale tylko amatorsko. Sukcesy w tym sporcie odnosi moja córka Ola, która zdobyła ostatnio mistrzostwo Polski i zajęła szóste miejsce na mistrzostwach Europy, a jest osobą o wielu zainteresowaniach i nie jest to jej jedyne zajęcie. Sama Polonia też nie od razu znalazła się na szczycie. Na początku walczyliśmy o kolejne awanse aż do najwyższej ligi i teraz jesteśmy jednymi z najlepszych w Polsce.

Można więc powiedzieć, że ma Pan cierpliwość szachisty?

W biznesie trzeba być cierpliwym. Jeśli już porównywać prowadzenie klubu piłkarskiego do szachów, to trzeba by spojrzeć na to jak na zadanie długoterminowe. Żeby wygrać partię szachów, trzeba najpierw ustawić swoje wojska, figury, zabezpieczyć króla i dopiero wtedy można przystąpić do ataku. Tak samo jest z Miedzią Legnica. Żeby osiągnąć cel, trzeba najpierw zbudować obszary mocnej kompetencji i to właśnie staramy się robić. Ja jestem taką osobą, że jak mam swój cel, to nie odpuszczę. Wiem, że jeśli dalej będziemy rozwijać ten klub, to wyniki prędzej czy później przyjdą.

Rozmawiał Piotr Janas

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska