Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 (RELACJA, ZDJĘCIA)

Jakub Guder, fot. Paweł Relikowski
ŚLĄSK WROCŁAW - LECH POZNAŃ 1:1 WYNIK NA ŻYWO, RELACJA NA ŻYWO, ONLINE
ŚLĄSK WROCŁAW - LECH POZNAŃ 1:1 WYNIK NA ŻYWO, RELACJA NA ŻYWO, ONLINE fot. Paweł Relikowski
Śląsk zremisował w niedzielę z Lechem Poznań we Wrocławiu. Wrocławski stadion wreszcie nie świecił pustkami. Mało tego – na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania z Lechem Poznań wyprzedano wszystkie wejściówki na sektor rodzinny, a frekwencje poprawili też kibice Kolejorza, którzy wypełnili właściwie całą trybunę dla gości. Efekt to 22687 widzów i rekord frekwencji w tym sezonie we Wrocławiu.

Trudno się jednak dziwić, bo poznaniacy to jednak rywal inny niż – z całym szacunkiem – Podbeskidzie czy Łęczna i przyciąga na trybuny, a i gra Śląska w ostatnich tygodniach nie może już chyba bardziej zachęcać do zobaczenia meczu na żywo.
Skład WKS przed każdym meczem można ostatnio wytypować właściwie z zamkniętymi oczami. Faktem jest też już chyba to, że miejsce w pierwszej jedenastce wywalczył sobie Tom Hateley, który skorzystał na fakcie, że w meczu z Piastem Gliwice pauzować musiał Lukas Droppa.

Niestety – mecz z grającym ostatnio w kratkę Lechem zaczął się najgorzej jak mógł. Gospodarze już w drugiej minucie przegrywali 0:1 po indywidualnej akcji Darko Jevticia, który przy biernej postawie wrocławskich obrońców umieścił piłkę płaskim strzałem po ziemi przy dalszym słupku bramki strzeżonej przez Mariusza Pawełka.

To znacznie utrudniło zadanie Śląskowi, bo przyjezdni właściwie od początku nie musieli już nacierać, a tylko wyprowadzali groźne kontry, które przy odrobinie szczęścia mogły się zakończyć kolejnymi golami. Nad poprzeczką uderzali Tomasz Kędziora i Dawid Kownacki, a pod koniec pierwszej części meczu Pawełek kapitalnie spod poprzeczki wyciągnął uderzenie tego drugiego. Zresztą bramkarz WKS-u wyrósł w pierwszej odsłonie na najlepszego piłkarza swojej drużyny, bo faktycznie kilkukrotnie dobrze przewidywał boiskowe wydarzeni i dzięki temu ratował sytuację.

Z drugiej jednak strony gdyby Flavio trafił... A jakie on miał sytuacje! Prawdę mówiąc, gdybyśmy nie widzieli kilku wcześniejszych spotkań w wykonaniu Portugalczyka, to nie uwierzylibyśmy w to, że do tego meczu przystępował jako wicelider klasyfikacji strzelców. Kapitan gospodarzy najpierw w 18 min. dopadł przy długim słupku kompletnie niepilnowany do wrzutki od Dudu, która zaskakująco przeleciała przez obronę i wystarczyło jedynie dostawić nogę. Dostawił, ale piłka... przeleciała obok słupka. W 35 min. znów – tym razem prawą nogą – dośrodkowywał Brazylijczyk, Paixao wyskoczył do piłki będąc przed bramkarzem, a stoperów mając kilka metrów od siebie. Przycelował pod poprzeczkę, ale dokładnie nad Maciejem Gostomskim, który wyciągnął się jak długi i wybił ten strzał.

Na początku drugiej odsłony znów bohaterem wrocławian został Pawełek, który w 60 min. wygrał pojedynek jeden na jednego z Kasperem Hamalainenem. Tadeusz Pawłowski długo ze zmianami nie czekał i szybko wprowadził Droppę i Krzysztofa Ostrowskiego. To jednak żaden z nich nie strzelił bramki wyrównującej, a Mateusz Machaj dla którego było to pierwsze ligowe trafienie w barwach WKS-u. Najpierw próbował Flavio, ale piłkę spod nóg wybił mu obrońca. Ta trafiła do Machaja, który posłała ją do ziemi między nogami wracającego do bramki Gostomskiego. Dopiero w tym momencie wrocławski stadion tak naprawdę się obudził, a Śląsk wrzucił wyższy bieg.

Po kolejnych dwóch minutach mogło być 2:1, ale w spojenie słupka z poprzeczką potężnym uderzeniem z dystansu trafił Ostry. Jeszcze po chwili próbował Mila – niewiele, ale jednak niecelnie. W odpowiedzi znakomitą szansę miał Szymon Pawłowski, ale znów lepszy okazał się świetnie interweniujący Pawełek.

Lech przetrwał te ataki, a Maciej Skorża postanowił grać o całą pulę wprowadzając m.in. Zaura Sadajeva i Georgo Lovrencsicsa. W międzyczasie kibice na trybunę wciągnęli olbrzymią podobiznę Janusza Sybisa i napis „Kibicom się marzy, CHcemy Więcej Dobrych Piłkarzy” przy czym wielkie litery oczywiście nie było przypadkowe... No i odpalili niestety racę. Posypią się znów kary, a kto wie, czy policja nie będzie chciała zamknięcia trybuny, bo już po meczu towarzyskim z Borussią Dortmund za identyczne przewinienie wnioskowała o to do wojewody.

Podział punktów oceniamy jako sprawiedliwy. To był 15 ligowy mecz Śląska bez porażki na własnym stadionie. WKS ostatni raz przegrał w lutym 2:3 z Ruchem Chorzów jeszcze za kadencji Stanislava Levego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska