Katarzyna Hawrylak - Brzezowska zgłosiła fort do rejestru zabytków. Decyzję, czy tam trafi, ma podjąć wojewódzki konserwator. Na to, aby stwierdzić czy budynek ma wartość historyczną, czy też nie - ma dwa miesiące. Jeśli w tym czasie okaże się, że jednak obiekt nie zasługuje na opiekę konserwatora - zostanie jednak wyburzony.
Dziwne, że urzędnik, który ma przecież stać na straży zabytków orientuje się, że może dojść do naruszenia prawa dopiero w momencie, kiedy sprawą zainteresowały się media, a zabytek częściowo został już zniszczony. - Właśnie po to jest moje zgłoszenie, aby wyjaśnić, czy to obiekt zabytkowy, czy też nie - broni się Hawrylak - Brzezowska.
Przypomnijmy, że w poniedziałek deweloper (właściciel terenu na którym stoi fort) rozpoczął prace porządkowe pod budowę osiedla. Najpierw wycięto drzewa, a później zabrano się za niszczenie fortu. O tym, co robi deweloper zaalarmowało Wrocławskie Stowarzyszenie Fortyfikacyjne. Dla nich przy Grabiszyńskiej doszło do aktu wandalizmu. Przedstawiciele WSF zarzucają tez urzędnikom, że nie zainteresowali się sprawą na czas.
Teraz Stanisław Kolouszek, prezes WSF nie zostawia suchej nitki na urzędnikach: - Wpis do rejestru zabytków nie jest uznaniem faktu, że dany obiekt jest zabytkiem. Oznacza tyle, że obiekt jest chroniony - mówi Kolouszek, odnosząc się tym samym do twierdzeń urzędników, że fort nie jest zabytkowy, bo nie ma go w rejestrze zabytków.
Kolouszek przypomina zapis ustawy o ochronie zabytków: "Ochronie i opiece podlegają, bez względu na stan zachowania: Zabytki nieruchome będące, w szczególności dziełami budownictwa obronnego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?