Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Nienawidzę Cię, Polsko. Ale też kocham

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber - szef działu sport
Wojciech Koerber - szef działu sport Janusz Wójtowicz
Nienawidzę Cię, Polsko - tak to leci w ustach Czesława Mozila, znanego też jako Czesław Śpiewa. Identycznie nazywano złotoustego trenera Michniewicza, gdy jeździł rzekomo na Podwale, by współpracować z wymiarem sprawiedliwości. Czesław Śpiewa. Ten Michniewicz przekonywał m.in., że porażka jest gorsza od śmierci. Bo po porażce trzeba się obudzić.

A my budzimy się w kraju, którego częstokroć nienawidzimy. Jak w piosence, ona kontrowersyjna nie jest ani trochę, za to prawdziwa zwyczajnie. Bo kraj jest wspaniały, tylko ludzie paskudni, a papierkiem lakmusowym służba zdrowia dla przykładu. Na szpitalnym oddziale ratunkowym lekarka - zamiast pomóc - wychodzi na mój widok, bo nie przepada za "Gazetą Wrocławską".

Ciężarnej z Wrocławia każą jechać do Oławy, bo w stolicy Dolnego Śląska brak miejsc na porodówce. Jeśli nie masz w służbie zdrowia znajomych - zginiesz.

Sorry, że się powtarzam, lecz jest u nas jak w tym dowcipie o dziadku, co rejestruje się do kardiologa i słyszy w okienku, że winien się stawić w lutym 2016. Dopytuje więc grzecznie, czy rano, czy po południu. - Proszę pana, a czy to dziś ważne?! - ofukuje go pani z okienka, na co starszy człowiek nieśmiało: - Ważne, bo na rano mam już ortopedę.

I za to Was, Polacy, nienawidzę! Że ludzie, którym nie wyszło, nie potrafią pogodzić się z faktem, iż wyszło komuś innemu. Wszelako siedząc przed kompem i wciskając na klawiaturze c, h, u, j, e wymierzone w innych, swej sytuacji nie poprawicie. To ślepy zaułek. Tkwimy zatem w tym toksycznym związku, w którym kocha się i nienawidzi jednocześnie. W którym tęskno do tych pagórków i łąk zielonych, lecz niekoniecznie tęskno do ludzi.

Badania wykazały, że 80 procent Polaków żyje w stresie, a pozostałe 20 w... Londynie. Żart? Prawda. Tu się czepiają, gdy rektor Uniwersytetu Wrocławskiego podstarzałą służbową hondę ma do dyspozycji, bo przecież jak to? Do profesorów z berlińskiego Uniwersytetu Humboldta winien trabantem jeździć. To Polska właśnie.

Wiecie, co to KOR? To Komitet Oszalałych Rodziców, pojęcie funkcjonujące w polskim sporcie młodzieżowym. To rodzice, którzy wiedzą lepiej. Oszalałe są również media, robiące z młodych ludzi męczenników sportu. Że wyrzeczeń tyle, że na dyskotekę z rówieśnikami pójść nie mogą etc. To głupawe stereotypy powtarzane bezmyślnie i na okrągło. Przecież sport, ta piękna dziedzina życia, obowiązkowy nie jest. To zabawa, przyjemność, czasem też popularność, a niemal zawsze kształtowanie osobowości i sylwetki, takie greckie kalos kaghatos (połączenie piękna z dobrem). Tylko że sport, takiego jestem zdania, sport z nauką trzeba łączyć. Albo z pracą czy inną odskocznią. By jak najmniej powstawało biografii polskich piłkarzy, którzy kiedyś mieli wszystko, a teraz nie mają nic poza depresją, długami i nieuleczalnym alkoholizmem. By mieć w życiu wybór i być tego życia panem. Bo nie w każdym przypadku stanie się przecież sport zawodem i źródłem zarobków. A jeśli się stanie? To pięknie! "Sport daje nam możliwość bawienia się życiem" - zauważył ostatnio na naszych łamach siatkarz Kadziewicz, wicemistrz świata.

Aha, i kto zorganizował pożegnanie Andrzejowi Gołocie? Ten, z którego Polska się śmieje, a którego ja szanuję, bo wypromował się jako pięściarz, umiejętności bokserskie mając niewielkie. Ten, który odważył się wejść między liny z Pudzianem, dzikiem cięższym o jakieś 30 kg. Tak, Marcin Najman, ten champion autopromocji, potrafi zrobić więcej niż wszyscy jego hejterzy razem wzięci. Nienawidzę ich. A Polskę kocham.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska