Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 1:4. Śląsk zdemolował Lechię w Gdańsku (ZDJĘCIA, RELACJA)

Piotr Janas, T-Mobile Ekstraklasa/x-news
Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 1:4. Piłkarze WKS-u po raz kolejny udowodnili, że w tym sezonie mogą namieszać w czołówce T-Mobile Ekstraklasy. W meczu 13. kolejki rozgromili Lechię Gdańsk 4:1 (3:0). Bohaterem meczu Flavio Paixao.

Mecz rozpoczął się wręcz idealnie dla Śląska. Rozpędzony Flavio Paixao wpadł w pole karne Lechii z lewej strony i oddał strzał, który po rykoszecie od jednego z obrońców całkowicie zaskoczył bramkarza Mateusza Bąka i podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego prowadzili 1:0.

To trafienie sprawiło, że cała taktyka tymczasowego trenera gdańszczan Tomasza Untona wzięła w łeb. Zanim gospodarze otrząsnęli się ze straty pierwszej bramki... przegrywali już 2:0 i grali w dziesiątkę! W polu karnym na czystą pozycję wyszedł Sebastian Mila, ale nie zdołał oddać strzału, ponieważ został "wycięty" przez Ariela Borysiuka. Sędzia Bartosz Frankowski bardzo dobrze widział tę sytuację i bez wahania wskazał na 11 metr, a defensywnemu pomocnikowi Lechii pokazał czerwoną kartkę.

Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Flavio Paixao i po 10 minutach Śląsk praktycznie zapewnił sobie kolejne trzy punkty.

Od tego momentu gracze Lechii starali się jeszcze przejmować inicjatywę, ale niewiele byli w stanie zdziałać przy bardzo dobrze zorganizowanej grze wojskowych, którzy na dodatek grali w przewadze.

WKS-iacy nie zamierzali osiadać na laurach. W dalszym ciągu to oni prowadzili grę, co zaowocowało kolejną bramką. Fantastyczną wrzutką z lewego skrzydła popisał się Dudu Paraiba, a ustawiony w linii z obrońcami Flavio w idealnym momencie ruszył do tego zagrania i pozostało mu tylko dostawić nogę. Stoperzy Lechii byli przekonani, że w tej sytuacji Portugalczyk był na spalonym.

Pomimo jeszcze kilku dobrych sytuacji dla gości w pierwszej połowie (m.in. Piotra Celebana, który z 5 metrów uderzał głową, ale trafił prosto w bramkarza gospodarzy) więcej bramek nie padło i po pierwszych 45 min Śląsk prowadził 3:0.

Jedyną godną odnotowania sytuacją dla Lechii w tej części gry było groźne uderzenie z rzutu wolnego Bruno Nazario, które efektownie i co najważniejsze efektywnie obronił Mariusz Pawełek.

- Z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej. Ciężko pracujemy na treningach i to teraz procentuje. Ćwiczymy warianty, które później realizujemy w trakcie meczu. Dla mnie jest to wyjątkowy mecz, bo jak wiadomo grałem wcześniej w Lechii i bardzo chciałbym strzelić tu bramkę, ale mecz się jeszcze nie skończył - powiedział w trakcie przerwy Mateusz Machaj.

- Przegrywamy 3:0. Fatalny początek w naszym wykonaniu. Teraz będzie bardzo ciężko, ale przecież nie siądziemy i nie będziemy patrzeć jak Śląsk gra. Postaramy się zdobyć jakąś bramkę i zobaczymy jak dalej będzie się ten mecz układał - mówił z kolei wyraźnie przybity Daniel Łukasik, który w pierwszej połowie był najlepszym zawodnikiem Lechii.

Po przerwie obraz gry nie zmieniał się. W dalszym ciągu to Śląsk prowadził grę i to wrocławianie dochodzili do kolejnych sytuacji bramkowych.

Gol na 4:0 dla Śląska padł po kuriozalnym błędzie stoperów Lechii. Wprowadzony po przerwie Mawrudis Bugaidis zderzył się z Rafałem Janickim przy próbie przejęcia długiego podania Tomasza Hołoty i do futbolówki dopadł Flavio. Portugalczyk złapał na wykroku Bąka, decydując się na uderzenie z ok. 40 metrów. Piłka wpadła bramkarzowi gości "za kołnierz".

Wiadomo było, że już tylko kataklizm mógłby odebrać Śląskowi trzy punkty. Bezpieczny wynik wprowadził jednak nieco rozluźnienia w grę wrocławian, co udało się wykorzystać Lechistom. Honorową bramkę zdobył rezerwowy Kevin Friesenbichler, po bardzo ładnej dwójkowej akcji z Danielem Łukasikiem.

Nie mający nic do stracenia gdańszczanie próbowali jeszcze zagrażać bramce strzeżonej przez Pawełka, dzięki czemu gracze Śląska mogli wyprowadzać groźne kontrataki. Z dobrej strony zaprezentował się wprowadzony po przerwie młody Kamil Dankowski, ale ani on, ani jego koledzy nie byli już w stanie zdobyć kolejnej bramki.

Dzięki tej wygranej zespół Tadeusza Pawłowskiego awansował na pozycję wicelidera i pozostanie na niej co najmniej do niedzieli, kiedy to swój mecz rozegrają gracze Legii Warszawa (z Zawiszą w Bydgoszczy - przyp. red.).

Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 1:4 (0:3)

Bramki: Friesenbichler 80 - Valente 6-sam, Flavio Paixao 11-k., 23, 51
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: Janicki, Vranjes, Wiśniewski, Friesenbichler - Dudu.
Czerwona Kartka: Borysiuk

Lechia: Bąk - Pietrowski, Janicki, Valente (46. Bougaidis), Leković, Borysiuk, Łukasik, Nazario, Vranjes (61. Wiśniewski), Makuszewski (79. Friesenbichler), Colak

Śląsk: Pawełek - Dudu, Hołota, Celeban, Zieliński, Danielewicz, Hateley, Pich (66. Dankowski), Mila, F. Paixao (88. Ostrowski), Machaj (85. Droppa)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska