Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Ruina na Nowym Dworze zagraża uczniom (ZDJĘCIA)

Weronika Skupin
Od kilku lat dyrekcja XV Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Wojrowickiej na Nowym Dworze postuluje, by usunąć pozostałości starego, nieużywanego budynku przy szkole. Teren miał być zrównany z ziemią, co magistrat obiecywał już w 2008 roku. Tymczasem pustostan stoi nadal. Choć uczniowie nie powinni tam chodzić, śmiałków nie brakuje. Dodatkowo przychodzą bezdomni, a szkoła boi się o bezpieczeństwo podopiecznych.

Budynek, który miał zostać przyłączony do szkoły przy Wojrowickiej, powstał ponad 20 lat temu. Ostatecznie nie został ukończony i popadł w ruinę.

Dyrekcja, rada osiedla i okoliczni mieszkańcy postulowali do władz miasta, by budynek zburzyć. Pisma wysyłali od kilku lat. Teraz rada osiedla Nowy Dwór otrzymała od mieszkańców 120 podpisów, głównie lokatorów z ul. Budziszyńskiej, Wojrowickiej i Zemskiej pod wnioskiem, by miasto podjęło interwencję w tej sprawie.

Pismo trafiło do prezydenta Wrocławia. - Chcemy, by ten teren zrównać z ziemią, na razie go wygrodziliśmy. Geodezyjnie nie jest to już działka szkoły, należy do gminy. Staramy się przestrzegać dzieci, by tam nie chodziły. Uczniowie jednak wybijają zamurowane drzwi i okna i siedzą w środku. Była robiona nawet ekspertyza pod kątem rozbiórki, wszystko utknęło w miejscu – mówi Bogumiła Mandat, dyrektor Liceum Nr XV.

Dokumentacja rozbiórki "części przedszkolnej" - bo tym oficjalnie jest pustostan przy liceum - została opracowana w 2008 roku. Koszt rozbiórki to milion zł. Po wyburzeniu miały się tam znaleźć inne budynki oświatowe. – Chcemy zagospodarować ten teren, choć za wcześnie, by mówić o szczegółach. Podejmujemy działania związane z przygotowaniem do rozbiórki – mówiła w 2011 roku Maria Iwona Bugajska, dyrektorka Wydziału Edukacji urzędu miasta.

Międzyczasie została złożona propozycja wydzierżawieniu tego budynku i terenu przez zewnętrzną firmę na potrzeby centrum rehabilitacji. Byłoby to, zdaniem rady osiedla, dobre rozwiązanie, ale w końcu do tego nie doszło, a budynek jak stał tak stoi i nic się w tym temacie nie dzieje.

– Mieli to sprzedać, ale dla kupca podobno cena była zaporowa. A my się boimy. Parę tygodni temu się tu paliło, pożar wybucha tam co jakiś czas. Mało brakuje, by się rozprzestrzenił na szkołę – mówi mieszkaniec Nowego Dworu Jerzy Sekulski i przypomina, że prezydent Dutkiewicz obiecywał zrównanie terenu z ziemią, podobnie jak wcześniej Bogdan Zdrojewski.

Rada osiedla i mieszkańcy są oburzeni, że teren jest teraz przeznaczony na sprzedaż, a miasto nie chce się nim zająć, choć kilka lat temu obiecywało, że przeznaczy go na cele edukacyjne. – Brakuje miejsc postojowych, przedszkoli. Można by wskazany punkt zagospodarować dla potrzeb lokalnej społeczności – pisze rada osiedla w piśmie do prezydenta Rafała Dutkiewicza z dołączonymi podpisami 120 mieszkańców Nowego Dworu.

O to, co się stanie z budynkiem, zapytaliśmy Jarosława Delewskiego, dyrektora Departamentu Edukacji urzędu miasta. Sprawa jest mu znana, potwierdza, że teren, gdzie stoi pustostan nie należy już do szkoły, a do gminy. Nie ma jednak planów, by coś tam zbudować. – Teren jest wystawiony na sprzedaż, trwają poszukiwania kupca. Była ekspertyza rozbiórki, ale według mojej wiedzy rozbiórka to nie jest ostateczna decyzja – wyjaśnia Delewski.

Jak mówią nam mieszkańcy, w ruinach budynku często spotykają się bezdomni i piją alkohol, czasami interweniują policja i straż miejska. Najgorsze jest jednak to, że niebezpiecznie bawią się tam dzieci. – To nie tylko licealiści, ale małe dzieci w wieku szkoły podstawowej. Gdy trwają lekcje, dużego problemu nie ma, ten zaczyna się wieczorem. Bywa, że dzieci biegają po dachu, przecież może dojść do tragedii – mówi Janina Bielawska mieszkająca w bloku naprzeciwko pustostanu. – Kiedyś była tu łączka, mogłoby znów być tak jak te 20 lat temu – wzdycha.

Zapytaliśmy straż miejską o liczbę interwencji w pustostanie. W ciągu ostatnich trzech miesięcy od sierpnia do października, strażnicy podejmowali działania w tym miejscu 16 razy. 10 razy chodziło o bezdomnych, a 6 razy o młodzież np. palącą tam papierosy.

Płot okalający opuszczony budynek sięga do pasa. Przeskoczyć go to nie problem, ale nawet gdyby miał dwa metry, każdy zdeterminowany znalazłby sposób, by go sforsować. W okna i drzwi wmurowano pustaki, ale są one co rusz wybijane. Przez dziury widać gromadzące się w piwnicach śmieci. Cały teren porastają wysokie chaszcze.

– I tak to wygląda od ponad 20 lat. Strach się tu kręcić wieczorem – mówi Jerzy Sekulski. Niestety, gdy nie znajdzie się kupiec, ten teren równie dobrze może wyglądać tak samo za kolejne 20 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska