Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Janoszka: Mam nadzieję, że już na dobre uporałem się z kontuzjami

Jakub Pęczkowicz
Łukasz Janoszka (z lewej) ma nadzieję, że problemy ze zdrowiem ma już za sobą
Łukasz Janoszka (z lewej) ma nadzieję, że problemy ze zdrowiem ma już za sobą Piotr Krzyżanowski/Polskapresse
Z Łukaszem Janoszką, pomocnikiem Zagłębia Lubin, dla którego ostatnie miesiące były walką z urazami, rozmawia Jakub Pęczkowicz

W ostatnim ligowym meczu przeciwko GKS-owi Tychy strzelił Pan bramkę na wagę zwycięstwa. To trafienie oznacza, że na dobre uporał się Pan z kontuzjami, które trapią Pana praktycznie od początku pobytu w Zagłębiu?

Mam nadzieję, że tak jest. Tak się niefortunnie złożyło, że odkąd jestem w Lubinie, co jakiś czas coś mi dolega. To trafienie sprawiło mi dużą radość i mam nadzieję, że jest początkiem dobrych chwil, których w ostatnim czasie jeśli chodzi o sportowe poczynania nie było za wiele. Chciałbym wierzyć, że wszystko co najgorsze już przeżyłem i teraz będzie już tylko lepiej.

Pochodzi Pan z Bytomia, a sportowa karierę rozpoczynał w Radzionkowie. Po spotkaniu z GKS-em w Tychach niektórzy żartobliwie mówili, że na Górnym Śląsku czuje się Pan najlepiej. Stąd ta bramka.

Coś w tym jest. Tam się wychowałem, spędziłem wiele wspaniałych chwil w życiu, dorastałem i tam też zacząłem przygodę z piłką nożną. Pamiętam o tym i to cenię. Czuje się bardzo dobrze w rodzinnych stronach. To, że akurat strzeliłem bramkę z GKS-em Tychym, a nie z innym zespołem, to raczej przypadek. Nie miało to dla mnie znaczenia z kim gramy, ważne są zwycięstwa i kolejne punkty.

Dolny Śląsk póki co nie jest dla Pana piłkarskim niebem. Przyszedł Pan do Lubina wiosną sezonu 2013/2014 i zanim wywalczył miejsce w podstawowym składzie nabawił się wykluczającej na długo kontuzji przepukliny. Sezon zakończył Pan już w kwietniu. Bieżące rozgrywki to również falstart Łukasza Janoszki. Z powodu urazu mięśni skośnych brzucha. Co było przyczyną dwóch poważnych urazów w tak krótkim odstępie czasu?
Ciężko jednoznacznie stwierdzić dlaczego tak się potoczyło. Gdyby to było takie proste, to człowiek robiłby wszystko aby się ich ustrzec. Jestem sportowcem i pewnych rzeczy, urazów nie da się przewidzieć. Żałuję bardzo, że te kontuzje przytrafiły mi się zaraz po zmianie klubu. Pierwszy uraz związany z przepukliną, by dość poważny. Uszkodzone mięśnie brzucha, to przypadłość mogąca przytrafić się każdemu. Takie rzeczy są wpisane w sport zawodowy.

Czasami presja przyciąga niepowodzenia. Pana transfer do Zagłębia z Ruchu Chorzów został okrzyknięty dużym wzmocnieniem. Jeszcze w rundzie wiosennej strzelił Pan dla Ruchu pięć bramek. W Lubinie kariera Łukasza Janoszki znacznie zwolniła. Czuje Pan rozgoryczenie z tego powodu?
Trochę tak. Nie tak wyobrażałem sobie początek mojej przygody w Zagłębiu. Jestem świadomy tego, że nie dałem drużynie tego czego ode mnie oczekiwano. Ktoś się mną zainteresował, zaufał a nie poszło tak jak powinno. Mam nadzieję, że teraz w końcu zacznie być dobrze. Chciałbym się odwdzięczyć. Oby najbliższy czas pozwolił mi na to.

Co Pan sobie pomyślał po drugim urazie? Podłamał Pana, czy dodatkowo zmotywował do pracy?
Załamywać się nie miałem zamiaru, to byłby nieprofesjonalne podejście do tego co robię. Gdzieś natomiast zastanawiałem się czemu znowu ja? Tłumaczyłem sobie jednak, że trzeba zagryźć zęby i ostro pracować. Z niepowodzeniami też trzeba umieć sobie radzić.

Zna Pan Łukasza Kadziewicza?
Znam. Jest siatkarzem Cuprum Lubin.

Ostatnio na łamach Gazety Wrocławskiej powiedział, że z ręką na sercu Lubin, to idealne miejsce dla zawodowego sportowca. Zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?
Nie wiem w jakim kontekście to powiedział. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że wszystkie warunki jakie zostały ustalone przed moim przyjściem do Zagłębia są spełniane i nie mam na co narzekać. Płynność finansowa, dobra baza treningowa. Wszystko jest poukładane jak trzeba.

Pytam bo panuje taka opinia, że piłkarze w tym mieście mówiąc wprost, mają za dobrze.
Ja nikomu w kontrakty nie zaglądam. Utarło się, że piłkarze w Lubinie mają nie wiadomo jak dobrze, a dla mnie jest po prostu normalnie. To znaczy płacą na czas i nie trzeba się martwić kiedy będą pieniądze. Wiem, że w niektórych klubach tak nie jest, więc może dlatego to przeświadczenie, którego nie rozumiem. Poza tym mamy świetną bazę treningową. Jest kilka nowoczesnych boisk treningowych, czego też nie ma każdy, nawet ekstraklasowy zespół.

Ostatnie sezony Zagłębia, jeszcze w ekstraklasie pokazywały jednak to, że pensje były spore, a wyniki słabe. Spadek do I ligi jest czymś w rodzaju kary?
Ciężko mi się wypowiadać bo nie ja ustalam wysokość kontraktów. To raczej nie jest pytanie do mnie.

Zagłębie jest wiceliderem I ligi i wiele wskazuje na to, że wróci do elity. W drużynie zostało wielu doświadczonych piłkarz. To znaczy, że posypaliście głowy popiołem, wzięliście sie do ostrej pracy i bierzecie pod uwagę tylko jedno rozwiązanie po sezonie, czyli powrot do ekstraklasy?
Na pewno taki mamy cel. Bo miejsce tego klubu jest w ekstraklasie, a nie w I lidze . Od początku sezonu założenie jest jedno. Póki co idzie dobrze. Do końca sezonu jest jeszcze dużo czasu więc cały czas musimy mieć się na baczności.

W drużynie panuje takie przekonanie, że ewentualny brak awansu będzie zmarnowaną szansą i na kolejną będzie trzeba czekać długo?
Szczerze mówiąc nie bierzemy pod uwagę innego rozwiązania jak powrót do elity.

Pana ojciec, Marian Janoszka powiedział kiedyś, że dziś piłkarze w pogoni za pieniędzmi zapomnieli o przywiązaniu do klubowych barw i swoich kibiców. Odważna wypowiedź ojca pasuję trochę do Pana. Przy Cichej był Pan ulubieńcem trybun i jednym z liderów Ruchu Chorzów.
Przywiązanie do barw jest ważne, to fakt. Czasami jednak jest tak, że pozostanie w jednym klubie nie jest możliwe. Przychodzi czas, w którym trzeba wyjechać tam gdzie Cię chcą, tam gdzie najlepiej się porozumiesz. Ja ma sentyment do Ruchu Chorzów i wielki szacunek, ale obecnie jestem w Lubinie i tu chcę się rozwijać. Nie oszukujmy się, że sfera finansowa też jest ważna.

Było Panu żal wyjeżdżać z Chorzowa?
Jak mogło nie być skoro spędziłem tam pół życia i tam zacząłem grać na najwyższym szczeblu? Pewnie, że było mi żal opuszczać Ruch. Coś w Ruchu osiągnąłem i jestem za to wdzięczny.

Chciałby Pan jeszcze kiedyś wrócić do Ruchu?
Na pewno kiedyś bym chciał. Przez długi jeszcze czas będę miał ważny kontrakt z Zagłębiem i na tym się skupiam. Nie ma sensu teraz myśleć o powrocie, czy wybiegać jakoś bardzo daleko w przyszłość.

Czego można w takim razie Panu życzyć w dalszej karierze?
Zdrowia, tylko zdrowia. Ostatnio nie było z nim kolorowa, a przecież w życiu każdego sportowca jest ono najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska