Sprawa stała się medialna, wałkujemy ją, dziennikarze śledczy przestali sypiać, tymczasem od zawsze wszyscy szpiegują wszystkich, a czasy sprzyjają temu niezwykle. Przykład z soboty, urodziny dyskobola Hartinga, tego, co rzadko dopuszcza do złota naszego Piotrka Małachowskiego. No więc Niemiec rozpoczął je w towarzystwie wampirów, jak nazywa się członków światowej komisji antydopingowej. Bo atakują wczesnym rankiem, każąc oddawać krew.
Urodzinowy prezent od IAAF. Kontrola o 6.20. Buuu - napisał na facebooku mistrz olimpijski. Zatem przykład drugi - facebook. Tu też wszyscy śledzą wszystkich, a potencjalne ofiary wystawiają się same. Szczęśliwie nie mam w sobie potrzeby, by dzielić się ze światem informacją o każdym wyjściu do kibla, lecz - wiem, bo też szpieguję - należę do mniejszości. Facebook to nic innego jak narzędzie wywiadowcze właśnie. Śledzą Cię inni, udając przyjaciół. Najbardziej zabawne jest to otrzymywanie urodzinowych życzeń i odpisywanie: "kochani, nie przypuszczała(e)m, że mam tylu przyjaciół. Jeśli spełni się choć część tego, o czym piszecie, pożyję przynajmniej 1000 lat i będą najszczęśliwszą osobą na świecie. Jesteście wspaniali!". To taka sztampa. I to dziękowanie "za pamięć" jest równie zabawne, skoro facebook o dniu urodzin wszystkich szpiegów informuje. No i jest portal polem do popisu dla kretynów lubiących łamać hasła do konta. A przy okazji prawo. Wiem coś o tym.
Kapitalnie szpieguje się również za pomocą poczty elektronicznej, tam zresztą jest nie mniej zabawnie. Z reguły skupiam się na mailach pożegnalnych, gdy ktoś opuszcza pokład i zmienia pracę. "Kochani! Dziękuję, że mieliście dla mnie tyle wyrozumiałości. Dziękuję, że mogła(e)m spotkać Was na swojej drodze. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali, ale i tym, którzy sprawiali, że nie zawsze było różowo. Dzięki temu jestem bogatsza o doświadczenia" - tak to z reguły leci w przypadku ekstrawertyków.
Wszyscy śledzą. Jak w tym dowcipie, całkiem niezłym zresztą. Siedzi facet na swoim tarasie w Grand Hotelu, spogląda przez lornetkę na sopocką plażę i mruczy pod nosem: "Tę miałem, tę miałem, tę też miałem… Ooo - zaczyna się nagle onanizować - a tej jeszcze nie miałem!
Nie wiem tylko, skąd ta cała afera, skoro w sporcie szpiedzy działają legalnie. Inaczej ich tylko nazywają - skautami lub np. statystykami. Siedzi taki siatkarski statystyk za końcową linią boiska, by rozszyfrowywać zagrywki rywala. A gdy zauważy już coś ciekawego, łączy się z głównodowodzącym na ławce, mającym w uchu słuchawkę. Wszystko na legalu! I ten główny na ławce wie już, co mówić. Sytuacja z życia wzięta: "Dziewczyny! Przegrywamy 8:16, zatem jeśli one zdobywają punkt, to my odpowiadamy dwoma, OK? I będzie dobrze!"
Moja siatka wywiadowcza (Rodzice) udała się właśnie na przeszpiegi w znajome lasy. I też powstał raport. Drogą telefoniczną otrzymałem informację, że oto pod Miliczem rzuciły się opieńki. Prawdziwków podobno brak. A gdyby udać się raz na te grzyby z ciężkim sprzętem, tzn. z dmuchawą, którą w krajach rozwiniętych oczyszczają parki z pożółkłych jesiennych liści? Ileż borowikowych łebków mogłoby się wychylić. No ale takie grzybobranie straciłoby swój romantyzm. A szpiedzy w kraju, w którym nie bardzo jest co szpiegować, chyba że obce obiekty na plaży? W kraju, gdzie najsłynniejszym pośród agentów jest agent Tomek? To też romantyzm.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?