Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elita rządzi nie tylko światem, ale i naszym poczuciem humoru. I to już od prawie pół wieku

Robert Migdał
Polskapresse
Słownik PWN informuje, że "elita to wąska grupa ludzi zajmujących najwyższe pozycje w istotnych społecznie dziedzinach życia zbiorowego (polityce, gospodarce, kulturze, hierarchiach zawodowych itp.)".

Zewsząd epatuje się nas tym, że coś jest elitarne (unikatowe, wyjątkowe, tylko dla wybrańców). Słyszymy więc o elitarnej szkole - jej uczniowie są najlepsi z najlepszych, z pewnością przyszli laureaci Nagrody Nobla, elitarnym jedzeniu - tylko dla wyjątkowych podniebień są przecież krewetki ułożone finezyjnie na truflach, pod kołderką z musu pomarańczowego zatopione w marchewkowo-imbirowym puree z nutką mięty, czy elitarnych wczasach - nie jakieś tam last minute w Świnoujściu, tylko prawdziwy full wypas, all inclusive na Malediwach czy innych Bermudach.

Ja jednak jestem prosty, zwykły zjadacz kultury i gdy słyszę słowo "elita", to od razu mam przed oczami Leszka Niedzielskiego, Jurka Skoczylasa i Staszka Szelca z naszego, wrocławskiego kabaretu Elita.

Trzej panowie (ciut starsi wiekiem, ale z pewnością nie duchem) od 45 lat rządzą naszą - moją nieco krócej - wyobraźnią, naszym poczuciem humoru. Ich piosenki potrafimy zanucić wyrwani w środku nocy ze snu.

No bo kto z nas nie zna "Hej, szable w dłoń! Łuki w juki, a łupy wziąć w troki/Hajda na koń! Hajda na koń! Okażemy się godni epoki, ach epoki/Ruszamy w bój, aby Baśkę uwolnić od zbója/Tatarzyn zbój, okrutny zbój, nie zwycięży nas nigdy tralala..." czy też "Do serca przytul psa,/Weź na kolana kota,/Weź lupę popatrz - pchła,/Daj spokój, pchła to też istota./Za oknem zasadź bluszcz,/Niech się gadzina wije,/A kiedy ciemno już i wszyscy śpią,/Matka śpi, ciotka śpi, wujek śpi/Zapylaj georginie" albo "Zerowy bilans, czyli pero" ("Pero, pero,/Bilans musi wyjść na zero,/Pero, pero,/ Bilans musi wyjść na zero"). To przecież nieśmiertelne przeboje polskiej muzyki rozrywkowej.

Panowie z Elity grają, śpiewają, recytują od 1969 roku. Od tego czasu na ich koncie uzbierały się cztery tysiące występów w Polsce i na całym świecie, nagrali około 200 programów telewizyjnych, 8 płyt i 10 kaset. I wciąż nie mają dość (na szczęście publiczność też nie). Wymyślają nowe skecze, piosenki, wiersze. I bawią nas.

Będąc ich fanem od wielu, wielu lat, już wiem, dlaczego nazywają się Elita. Bo ich humor jest wyjątkowo śmieszny i - nie boję się użyć tego słowa - elitarny. Ich występy, choć powodują rechot na sali (bo napisać "śmiech" to za mało), to nie są przebieranki, głupawe tekściki, wygibasy i odgłosy rodem z wrocławskiego zoo. Ich teksty są mądre, życiowe, przemyślane. I wcale nie są przez to mniej śmieszne.

Gdzie i kiedy mogę, to chwalę naszą Elitę (naszą, bo wrocławską). Bo na to zasługują. A dziś mam okazję wyjątkową, bo panowie właśnie kończą przygotowania do wielkiego koncertu jubileuszowego na 45-lecie swoich narodzin. Poczęcie i poród nastąpiły w jednym z akademików Politechniki Wrocławskiej. Ten koncert już w poniedziałek, 20 października, w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Godz. 20. Obecność obowiązkowa.

W jutrzejszej "Gazecie Wrocławskiej" polecam wywiad z Leszkiem Niedzielskim, Jerzym Skoczylasem i Stanisławem Szelcem. O Elicie, oczywiście...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska