Na rozprawę nie stawiła się już po raz drugi kobieta wezwana na świadka. Sąd ukarał ją mandatem w wysokości 500 zł i wydał nakaz doprowadzenia przez policję. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. Jednym ze świadków był 10-letni Alan, który widział, jak kierowca bije Artura.
- Nie ma co ukrywać, chłopcy rzucali śliwkami na jezdnię. Jedna wpadła pod koło samochodu - przyznaje Agnieszka Greń-Janus, mama Alana. - Kierowca wyskoczył i złapał Artura. Mógł go zaprowadzić do domu lub wezwać policję. A on go skatował.
- Arturowi wypadła też piłka na ulicę - dodaje Alan. - Ten pan gonił za mną, ale zdążyłem uciec. Strasznie się wtedy bałem.
Do zdarzenia doszło 21 sierpnia minionego roku. Artur przeszedł skomplikowaną operację nogi. - Dopiero teraz zaczyna normalnie chodzić - mówi jego babcia Władysława Deryj.
Wkrótce Artur pojedzie na trzytygodniowy turnus rehabilitacyjny. Jego leczenie opłaca jedna z warszawskich fundacji. Lekarz stwierdził, że noga bardzo dobrze się goi. Być może będzie mógł pójść do szkoły już w kwietniu.
Babcia Artura nie może przeboleć, że sprawca nawet nie przeprosił chłopca. Nie mówiąc o zaproponowaniu jakiegoś zadośćuczynienia.
- Po nagłośnieniu tej sprawy dostaliśmy bardzo dużo paczek od ludzi z całego kraju - dorzuca pani Deryj. - To nam bardzo pomogło.
Marek Ł. nie zgodził się na rozmowę. Odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura oskarżyła go o brutalne pobicie dziecka. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?