Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila [SYLWETKA]: Bohater, którego Niemcy nie mieli w planach

Jakub Guder
Sebastian Mila odchodzi do Lechii Gdańsk
Sebastian Mila odchodzi do Lechii Gdańsk Tomasz Hołod
Sebastian Mila jeszcze w marcu 2014 roku miał 10 kilogramów nadwagi, trener Tadeusz Pawłowski odsunął go od składu, pozbawił kapitańskiej opaski, a kibice z trybun głośno manifestowali, że mają dość "imprezowej grupy Mili". W październiku dobił mistrzów świata golem na 2:0. Sebastian Mila to bez wątpienia jeden z bohaterów meczu z Niemcami. Teraz odchodzi ze Śląska do Lechii Gdańsk

Gdy w lutym 2012 roku ostatni raz zagrał w meczu reprezentacji (Polska - Portugalia 0:0 na Stadionie Narodowym), wydawało się, że już wielkiej roli w niej nie odegra. Zresztą wówczas wszedł na boisku dopiero w 89 minucie. Do kadry wrócił po ponad dwóch latach. Na początku września Adam Nawałka powołał go w trybie awaryjnym, gdy na mecz z Gibraltarem wypadł mu Michał Kucharczyk.

Mila otwarcie przyznaje, że ma za sobą najtrudniejszy okres w karierze. Gdy trener Pawłowski nowym kapitanem mianował Marco Paixao, "Milowy" przestał udzielać wywiadów, unikał dziennikarzy. - Gdy trener mi to zakomunikował, pomyślałem, że jadę chyba pod prąd - przyznał ostatnio w Lidze+ Extra. Był już wtedy cieniem samego siebie, cieniem piłkarza, który przez trzy lata ciągnął Śląsk na podium ekstraklasy. Trener Stanislav Levy wciąż na niego liczył, chociaż drużyna - tak jak jej kapitan- grała coraz słabiej, a Czech tracił nad nią kontrolę. Pojawiły się nawet spekulacje, że może w ramach oszczędności nowy zarząd WKS-u będzie chciał puścić "Rogera" do innego klubu, bo zarabiał dużo, a grał słabo.

Dopiero Tadeusz Pawłowski miał tyle odwagi, by wstrząsnąć pomocnikiem. - Początek z Sebastianem był trudny, bo nie jest łatwo uderzyć zawodnika, który jest tak zasłużony dla klubu i tyle z nim wygrał - mówił trener Śląska w programie Cafe Futbol.
- Dlaczego mi się to udało? Ja z nim przeprowadziłem prostą, psychologiczną rozmowę. Powiedziałem: Sebastian, ty- obok mnie, Jasia Sybisa, Zygi Garłowskiego czy Ryszarda Tarasiewicza - możesz być największą legendą tego klubu. Zaznaczyłem, żeby tego nie zmarnował i swoją pracą udowodnił, że zasługuje na miano legendy. Teraz swoją grą pokazuje, że jest inteligentnym człowiekiem, bo nie poszedł na wojnę z trenerem. Zresztą ja zawsze miałem respekt przed tym, co osiągnął Sebastian - przyznawał Pawłowski, któremu Mila zawdzięcza swój powrót do świata żywych. Kiedy zatem mówi, że powołanie to przede wszystkim zasługa kolegów z drużyny i trenera, to nie była tylko kurtuazja.

Bramka z Niemcami niejako spina jego karierę. Z jednej strony jest gol strzelony Davidowi Seamanowi (wówczas Manchester City) w Pucharze UEFA jeszcze w barwach Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, z drugiej piłka, którą przepuścił Manuel Neuer, bramkarz aktualnych mistrzów świata, uznawany przez wielu za jednego z najlepszych - jeśli nie najlepszego - specjalistę w swoim fachu. Anglik od Niemca jest starszy o 23 lata. To jedno piłkarskie pokolenie.

Na dodatek gol padł na Stadionie Narodowym, na trybunach którego siedziało blisko 60 tys. kibiców. To arena zbudowana właśnie dla takich historycznych zwycięstw.

Niektórzy mogą mówić, że Mila to piłkarz niespełniony, że więcej spodziewano się, gdy wyjeżdżał na Zachód, do Austrii Wiedeń. Z drugiej jednak strony ma za sobą udział w mistrzostwach świata, kilka niezłych spotkań w europejskich pucharach, mistrzostwo Europy do lat 18, mistrzostwo Polski i dwa kolejne medale ze Śląskiem Wrocław, no i siedem bramek w reprezentacji. W tym ta ostatnia z Niemcami - jego pierwszy gol w koszulce z orłem na piersi w meczu o punkty. Wcześniej trafiał tylko towarzysko. To też pierwsza od 25 lat bramka piłkarze Śląska Wrocław w meczu o stawkę. To jednak sporo, patrząc na innych polskich piłkarzy jego pokolenia. Wielu pewnie mu zazdrości.

- Jeszcze siedem miesięcy temu musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy "ślizgać" się do końca kariery, czy walczyć o to, by utrzymać się na szczycie - przyznał Mila w rozmowie z klubową stroną Śląska. - Decyzja oczywiście była łatwa: w końcu całe życie byłem wojownikiem, ale jej wcielenie w życie kosztowało mnie i moich najbliższych naprawdę wiele wysiłku. Przeszedłem trudną drogę, ale jestem wdzięczny trenerowi Pawłowskiemu za to, że mi ją wskazał i pomógł pokonać. Dzięki niemu oraz kolegom z zespołu, którzy zawsze mnie wspierali, doszedłem do formy pozwalającej na otrzymanie powołania do reprezentacji- stwierdził pomocnik.

Przed pierwszym gwizdkiem "Milowy" nieśmiało mówił, że fajnie byłoby wejść na końcówkę, może podejść do jakiegoś rzutu wolnego, tak jak wtedy w Manchesterze.
- Jestem wielkim marzycielem, ale zwykle marzę o rzeczach realnych, a to, co mi się przydarzyło w sobotę, było absolutnie nierealne - stwierdził z uśmiechem.

Nierealne było to też pewnie dla Niemców, którzy... nie mieli Mili w swoich analizach taktycznych. - Czy potrafię wymienić strzelców bramek? Tak. Arkadiusz Milik z Augsburga. Nie z Augsburga? A gdzie on teraz gra? W Ajaksie? A, to nie wiedziałem. Tego drugiego piłkarza nie mieliśmy na kartce. Nie wiem, kim jest - przyznał z rozbrajającą szczerością Thomas Mueller.
Mila udowodnił też, że dla reprezentacji wiek nie ma znaczenia.

- Uczmy się od Niemców. Oni nie patrzą na wiek, ale na to, jak kto gra. Mila był w świetnej formie i trener Nawałka to zauważył, a piłkarz odpłacił mu się golem. To może być też impuls dla innych piłkarzy. Ciężka praca zawsze będzie nagrodzona - powiedział były piłkarz Śląska, a obecnie piłkarski ekspert Waldemar Prusik.

- To przykład dla innych piłkarzy, że nawet w tym wieku można coś dać od siebie i spełniać swoje marzenia. U nas w Polsce niestety utarło się, że mając 30 lat, to już się jest piłkarskim emerytem. Europa myśli zupełnie inaczej - stwierdził natomiast Tadeusz Pawłowski, który przed spotkaniem obstawiał remis i... bramkę Mili! - Pomyliłem się o kilka minut, ale nic nie szkodzi, bo i tak cieszyłem się z tej bramki jak dziecko - uśmiechał się trener Śląska.

- Nie uważam, żebym był bohaterem. Jeśli ktoś zasłużył na takie miano, to cała drużyna i kibice - skromnie powiedział po meczu z Niemcami Sebastian Mila.

Jakub Guder, PAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska