Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stacja mieszkanie. Wrocław Mikołajów to dom kilkunastu osób

Marcin Walków
Pani Barbara z mężem Andrzejem mieszkają tuż nad dworcową poczekalnią
Pani Barbara z mężem Andrzejem mieszkają tuż nad dworcową poczekalnią Marcin Walków
Wrocław Mikołajów to dla wielu pasażerów pierwsza stacja na trasie do Warszawy i Poznania. - A dla mnie to stacja na całe życie - mówi Czesława Podbucka, która od 23 lat mieszka w budynku dworca kolejowego.

W budynku dworca Wrocław Mikołajów przy ul. Stacyjnej 5 mieszka kilkanaście osób, obecnych i byłych kolejarzy. - Ja się zawsze oburzam, gdy ktoś mówi, że mieszkam na stacji. Przecież nie śpię na peronie - mówi Czesława Podbucka. Na kolei przepracowała 33 lata. Od nastawniczego, przez dyżurną ruchu, do kasjera towarowego i ekspedytora. - Byłam robotnikiem i kierownikiem w jednym - wspomina. Od 1991 roku mieszka w lokalu na zaadaptowanym strychu dworca Mikołajów. Na półkach figurki kotów, na ścianach oprawione w ramki wyhaftowane kotki i Pan Jezus. Przy oknie wiszą ceramiczne dzwoneczki i porcelanowe aniołki. Gdy przejeżdża pociąg, to dzwonią.

- Pociąg osobowy, jak przejeżdża, to robi "szuuu", a towarowy, ciężki, zupełnie inny odgłos wydaje: "du du du du du du" - mówi pani Czesława. Po tylu latach mieszkania przy torach kolejowych nauczyła się już nie zwracać uwagi na pociągi. Tylko czasem, gdy nie może spać, słyszy, jak o 4.09 odjeżdża do Warszawy ekspres "Fredro".

- Nas bardziej niepokoi, gdy długo pociągu nie słychać. Wtedy robię się niespokojna - mówi pani Barbara, sąsiadka z dołu. Bardziej przeszkadza jej hałas aut niż pociągów. W końcu to ścisłe centrum miasta. Wraz z mężem, Andrzejem, mieszkają na Mikołajowie od 1980 roku, tuż nad poczekalnią. - Na peronie nie słychać zapowiedzi przez megafon, a u nas bardzo wyraźnie - śmieją się. Na ścianach wiszą obrazy. To pan Andrzej maluje. Talent ma po ojcu, nie kończył szkół plastycznych. Jest maszynistą.

- Przez lata, gdy wracałem lokomotywą z Gdyni, zawsze na Mikołajowie trąbiłem. Żeby żona wiedziała, że lada moment wrócę do domu - wspomina i przyznaje, że gdy mieszka się na dworcu kolejowym, nieraz można się zdziwić. - Otwieram okno, a przed domem idą żołnierze z karabinami, w niemieckich mundurach. Akurat film kręcili w przejściu podziemnym - mówi pani Barbara.

Losy budynku przy ul. Stacyjnej 5 również kryją ciekawe historie. Wiele wskazuje na to, że pierwotnie była to stacja bagażowa. - W czasie wojny przywożono tu rannych, zwozili ich windą do tunelu, łączącego stację z bunkrem przy pl. Strzegomskim, gdzie działał szpital - wyjaśnia pan Andrzej.

Może dlatego pani Czesława uważnie przyglądała się, gdy robotnicy prowadzili gruntowny remont budynku? - Zrywając schody, znaleźli kilka łusek od pocisków i kość ludzką - mówi. Były chłopak jej córki opowiadał jej kiedyś, że o ten budynek toczyły się zacięte walki.

Zanim ulica prowadząca od Legnickiej do dworca Mikołajów stała się Stacyjną, nosiła po wojnie nazwę Przy Męce Piotrowej.
- Bóg jeden wie, dlaczego - mówi pani Teresa Ćwigoń. Wśród mieszkańców to ona ma najdłuższy staż. Mieszka tu od 1967 roku. Pamięta jeszcze, jak w miejscu dzisiejszego skweru przed dworcem był cmentarz. Dziś nie ma po nim śladu.

Teresa Ćwigoń skończyła technikum kolejowe i przepracowała na kolei 33 lata. Z tego 25 lat na stanowisku starszego kasjera towarowego na stacji Wrocław Popowice. Godzinami mogłaby opowiadać o tym, co przewożono pociągami ze Śląska do portów i z portów w głąb kraju. - Pan redaktor nie pamięta, jak do Polski przychodziły banany "dla polskich dzieci" - uśmiecha się.

Pani Teresa bardzo chwali swojego sąsiada. - Pedro to powinien medal od kolei dostać - uśmiecha się. Pedro to kot pani Czesławy. - Ile on tu szczurów, myszy, a nawet nornic złapał. Jak sąsiadka z nim wyjeżdża, to się boję drzwi zostawiać otwarte. Tu są trawy, chaszcze, za nasypem pola, prawdziwy zwierzyniec - mówi pani Teresa i tłumaczy, że na Mikołajowie są trzy rodzaje szczurów: brązowe, szare i czarne. - Te ostatnie pojawiły się po powodzi w 1997 roku, są agresywne, potrafią kotu na głowę wskoczyć - opisuje. A przecież ten kot to kot nie byle jaki. Wygrał konkurs w gazecie w Londynie. Jego zdjęcie było nawet podpisane "polski kot".

CZYTAJ DALEJ
Sąsiedzi mają tu ze sobą dobrze i mogą na siebie liczyć. - Mareczek i Ola mieszkają na moim piętrze. Młode małżeństwo. On jest informatykiem, więc pomaga mi przy komputerze, a jego żona jest fryzjerką i czasem mnie czesze - uśmiecha się Czesława Podbucka i opowiada, jak do czasu remontu linii kolejowej z okna na półpiętrze można było wyjść prosto na peron na nasypie. - Ile to razy biegłam w ostatniej chwili, by zdążyć na pociąg do Brzegu Dolnego. Maszynista, jak zauważył, to potrafił zatrzymać skład i trochę cofnąć. Ale to były inne czasy, dziś by to nie przeszło - wzdycha pani Czesława.

Remont to dla mieszkańców trudny temat. Owszem, budynek wygląda ładniej, zostało uporządkowane otoczenie i odświeżone wnętrze. Ale skarżą się, że dach przecieka, a budynek stacji zaczyna pękać, choć przez dziesięciolecia ruch pociągów mu nie zaszkodził. Krótko po ostatnim gwizdku na Euro 2012 przestał też działać zegar na fasadzie dworca.

- Za drobną opłatą mogę przesuwać wskazówki miotłą przez okno. Żeby chociaż cztery najważniejsze godziny na dzień pokazywał - śmieje się pani Czesława. Ale mieszkańcom nie zawsze jest do śmiechu.

Zwykły człowiek, jak musi coś załatwić, naprawić, to idzie do swojej spółdzielni mieszkaniowej albo wspólnoty. - A my wszystko załatwiamy przez Warszawę, wie pan, jak to jest - kręci głową pani Teresa. Może dlatego córka pani Czesławy uzbierała już na pół mieszkania i gdy je w końcu kupi, chce zabrać mamę ze stacji Mikołajów do siebie. - Cały czas jej przytakuję, ale się stąd nie ruszę. Przecież starych drzew się nie przesadza - puszcza porozumiewawczo oko pani Podbucka.

Państwo Barbara i Andrzej też kiedyś myśleli o przeprowadzce. Gdyby dziś mogli, ot tak, zabrać mieszkanie i przenieść je w dowolne miejsce, co by ich skłoniło do pozostania na Mikołajowie, oprócz sentymentu, wspomnień i bardzo dobrej lokalizacji?
- Chyba nic - po chwili ciszy odpowiada pani Barbara z żalem w głosie.

Z ciekawostek

  • Gdy budowano dworce kolejowe, mieszkania w nich były standardem. Na pierwszym, dziś pustym piętrze dworca Wrocław Główny mieszkali zawiadowcy i dyrektor kolei. Dziś takich mieszkań na dworcach jest coraz mniej.
  • Mieszkania kolejowe są w budynkach 12 dworców we Wrocławiu. W 49 lokalach mieszka 135 osób. Zamieszkane dworce to dziś: Brochów, Leśnica, Mikołajów, Kuźniki, Psie Pole, Pracze, Żerniki, Kowale, Sołtysowice, Swojczyce, Wojnów, Wrocław Świebodzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska