Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na miedzi prawie zrealizowali program Gierka, by Polska rosła w siłę, a ludziom się żyło dostatniej

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski Paweł Relikowski
Jako starszy już harcerz sporo pamiętam z okresu gierkowskiego. Nie tylko zresztą harcerze kojarzą do dziś słynne hasło Edwarda Gierka z początku lat siedemdziesiątych: "Aby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej". Podobnie jak równie słynne "Pomożecie?", z którym pierwszy sekretarz partii zwrócił się do gdańskich stoczniowców.

Otóż w tych dawno minionych czasach wymyślano różne wizje wielkiej Polski, przy czym myślicielom nie była obca gigantomania. I nie zabrakło ich na pszenno-buraczanej ziemi legnicko-głogowskiej. Tutaj w ramach gierkowskiego rozmachu wymyślono, że KGHM powinien produkować 700 tysięcy ton miedzi elektrolitycznej. Chociaż były wielkie problemy, by wytopić 100 czy 200 tysięcy ton.

Ponieważ ustrój był jaki był, czyli zamordystyczny, niewielu przeciwników tej wizji mogło zaprotestować oficjalnie. Zwłaszcza że argumentów im nie brakowało. Choćby rabunkowa gospodarka złożem, serie wypadków... No i zniszczone środowisko. Wystarczy tylko przytoczyć dane z raportów na temat stanu powietrza, ziemi i wody na terenie Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego. Na polach koło Hut Miedzi Głogów i Legnica jesień przychodziła już w lipcu. Bo siarka z kominów bezlitośnie wypalała zboża, łąki, i co tam jeszcze siano. Miedzi było dużo nie tylko w magazynach hut, ale też w burakach, kartoflach, warzywach i owocach. A nawet w mleku krów.

Na fali odnowy 1980-81 odnotowano skwapliwie te uboczne skutki Wielkiej Miedzi, a nie zaprzeczali im nawet menedżerowie ówcześni KGHM. No bo gdy przyszło do wysiedlania wsi oraz likwidowania koło Legnicy ogrodów działkowych (notabene hutniczych!), na swoją obronę wiele nie mieli. Poza tym, że Polska potrzebuje dewiz, a te były z eksportu miedzi.

Potem zmieniło się mocno, co już Ty, Młody Czytelniku, możesz obserwować i kontrolować chociażby dzięki internetowi. Ale jeszcze przed upadkiem PRL w KGHM zaczęto zatykać kominy. Teraz nie ze wszystkim pod tym względem jest różowo. Ale fakty są takie, że wokół kopalń i hut nasadzono tysiące hektarów lasów i wykopano stawy. Przybywa tam wszelakiego zwierza, ryby są też jadalne.
Owe historie przypomniały mi się w tym tygodniu, gdy na świecie odnotowano inaugurację działalności kopalni miedzi i molibdenu w Chile, należącej w większości do Polskiej Miedzi. A to oznacza, że do prawie 530 tys. metalu produkowanego w kraju KGHM dołoży ponad 100 tys. z Chile. Czyli do gierkowskiego planu brakuje nie - wiele, a lubińska spółka rośnie w potęgę. Za jej sprawą zaś także i Polska - jak by to dumnie nie brzmiało - bo państwo ma w KGHM trzecią część udziałów. Ot, paradoks historii. A to nie wszystko. W KGHM średnie zarobki dobijają 10 tysięcy miesięcznie brutto (9380 zł w 2013 r.). I nikt mi nie powie, że za taką kwotę nie da się wyżyć dostatnio.

Ponieważ należę do tych, którzy z sukcesu bliźnich się cieszą, nie będę wybrzydzał na górników i hutników, choć to teraz na topie. Z prostej, osobistej, subiektywnej przyczyny. Bo zdarzało mi się po katastrofach w kopalniach często odwiedzać górników w szpitalnych labiryntach. Pewnego razu zaprowadziła mnie do sali z rannymi smuga krwi na posadzce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska