O ile w przypadku sklepu skończyło się na ewakuacji, o tyle pacjenci zostali narażeni na utratę zdrowia i życia. Najciężej chorzy zostali w salach, ale podjęto decyzję o nieprzyjmowaniu kolejnych pacjentów. Poproszono także mniej chorych o opuszczenie budynku na czas poszukiwań ewentualnego ładunku. Przeszukanie obiektu zajęło około trzech godzin.
W ubiegły piątek legnicki Sąd Okręgowy wydał decyzję w sprawie domorosłego bombiarza. Legniczanin za kratkami spędzi 2,5 roku. Więzienie jest bezwzględne, o wyroku w zawieszeniu nie może być mowy.
- Wyrok nie razi swoją wysokością. Telefon Jacka P. naraził ludzi na stres, na utratę zdrowia i w jednym przypadku nawet życia - mówił Lech Mużyło, sędzia Sądu Okręgowego w Legnicy. - Niech to będzie również przestroga dla innych, że każde takie przestępstwo będzie ścigane z największą surowością - dodał.
Oskarżonego nie było na sali podczas odczytywania wyroku oraz jego uzasadnienia. Była za to jego matka, która w winę swojego syna nie wierzy. - On nie mógł tego zrobić. To jego kumple musieli go namówić. Znam go dobrze, on nie jest do tego zdolny - mówiła kobieta, oczekując na wyrok. - Jest zastraszany w więzieniu, męczy się tam - dodała.
Oskarżony powinien być wdzięczny, że nie usłyszał najwyższego z możliwych wyroków, czyli ośmiu lat więzienia. Podczas postępowania wielokrotnie zmieniał linię obrony, przyznając, że chce uniknąć odpowiedzialności za swój czyn. W momencie telefonowania nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co mu grozi. O pacjentach prawdopodobnie nie myślał wcale.
Konkretne straty poniosły również legnickie służby mundurowe.
- W śledztwie ustalono, że z powodu podjętych działań Komenda Miejska Policji w Legnicy poniosła koszty w wysokości 1297 zł, Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Legnicy w wysokości 354 zł, a Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Legnicy w wysokości 14883 zł - informuje Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa legnickiej prokuratury.
Obrońca Jacka P. starał się podważyć zasadność wyroku pierwszej instancji. Jednocześnie, gdyby to się nie udało, prosił sędziego o łagodniejszy wymiar kary. Sędzia Lech Mużyło nie miał wątpliwości, że wyrok wydany przez Sąd Rejonowy w Legnicy jest odpowiedni, a o złagodzeniu kary nie może być mowy. Tym bardziej, że nie był to pierwszy zatarg Jacka P. z wymiarem sprawiedliwości. Mężczyzna był już wcześniej karany za posiadanie środków odurzających oraz kradzież.
- To surowy wyrok, ale dobry wyrok, który będzie przestrogą dla innych. Nie można sobie żartować z ludzkiego życia - mówiła oskarżycielka, Bożena Ławrowska. - Istniało realne zagrożenie życia jednego z pacjentów, który z chorobą kardiologiczną nie mógł zostać przyjęty w Legnicy, musiał udać się do Jeleniej Góry - dodaje Ławrowska.
Jacek P. w areszcie przebywa od roku. Ten czas zostanie zaliczony mu na poczet kary.
Czy kara jest wystarczająca? Czekamy na Wasze komentarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?