Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn wpadł w szał i zabił własną matkę. Pociął jej twarz nożem

Kacper Chudzik
Makabryczna zbrodnia na osiedlu Paulinów. Syn wpadł w szał i zabił własną matkę. Ciało kobiety, pełne ran po uderzeniach nożem i z pociętą twarzą odnalazł zaniepokojony krewny.

Spokojne życie mieszkańców niewielkiej uliczki na osiedlu Paulinów w Głogowie zostało zachwiane przez tragedię, do której doszło w ścianach jednego z domów. W czwartek, 25 września, krewny 59-letniej Alicji B. przyszedł w odwiedziny i wszedł do jej mieszkania. Oczom mężczyzny ukazał się makabryczny widok. W pokoju stołowym, niedaleko drzwi, w kałuży krwi leżało zawinięte w koc zmasakrowane ciało kobiety. Ktoś wiele razy pchnął ją nożem. Morderca uderzał głównie w klatkę piersiową, ale rany miała też na ramionach i udach. Mało tego, kobieta miała okrutnie pociętą twarz.

Wezwani na miejsce tragedii policjanci i prokuratorzy przez wiele godzin zabezpieczali miejsce zbrodni i dowody w tej sprawie. W przyległym do budynku garażu odnaleziono samochód, z bagażnikiem wyłożonym foliowymi workami. W pojeździe znajdowała się również pokrwawiona odzież oraz złamany nóż.

Już na samym początku postępowania wytypowano podejrzanego o dokonanie tego brutalnego morderstwa. Był nim 37-letni syn ofiary, Rafał B. Nie udało się go jednak odnaleźć w Głogowie. Śledczy podejrzewali, że został on spłoszony, przez mężczyznę, który przyszedł odwiedzić Alicję B., ponieważ był zaniepokojony, że nie odbiera telefonu.

W toku postępowania okazało się jednak, że syn już wcześniej uciekł aż do Krakowa. Tam sam stawił się w komendzie policji i przyznał do zamordowania matki. Prokuratura natychmiast nakazała jego zatrzymanie i przetransportowanie do Głogowa. Tutaj w prokuraturze złożył obszerne wyjaśnienia, które jednak nie do końca wyjaśniły, dlaczego doszło do takiej tragedii. Gdy wprowadzano go do budynku, mężczyzna zachował kamienny, nieobecny wyraz twarzy. Nie reagował na pytania dziennikarzy. Zdawał się wręcz ich nie zauważać.

- Przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa. W trakcie przesłuchania ujawnił żal do matki. Motyw jego brutalnego działania nie jest jednak do końca jasny - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy prokuratury. - Oskarżony oświadczył, iż początkowo chciał ukryć zwłoki, a potem wyjechać za granicę, nie był jednak w stanie tego zrobić. Dlatego też uciekł z domu najpierw do Zielonej Góry, a następnego dnia do Krakowa - dodaje.

W piątkowe popołudnie przeprowadzona została sekcja zwłok ofiary, która wykazała liczne rany kłute, o których już wspominaliśmy. Bezpośrednią przyczyną zgonu był krwotok wewnętrzny i zewnętrzny spowodowany przebiciem worka osierdziowego serca oraz wątroby. Biegła ustaliła, iż ciosy zadawano z dużą siłą.

Po przesłuchaniu została podjęta decyzja o umieszczeniu 37-latka w areszcie tymczasowym na okres trzech miesięcy. Rafałowi B. został postawiony zarzut zabójstwa, za co grozi kara do 25-lat więzienia lub nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Zważywszy na okoliczności zdarzenia w sprawie powstały poważne wątpliwości, co do stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia przestępstwa. Prokuratura podda go więc badaniom przeprowadzonym przez biegłych psychiatrów, którzy mają ustalić, czy w chwili jego popełnienia, mężczyzna był poczytalny.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
I tutaj pojawiają się kontrowersje, bo w przypadku stwierdzenia niepoczytalności sprawcy w momencie popełnienia przestępstwa, nie podlega on karze. W takim przypadku prokuratura będzie zmuszona umorzyć postępowanie karne.

- Jednak w razie stwierdzenia przez biegłych lekarzy psychiatrów, że sprawca stanowi zagrożenia dla porządku prawnego albowiem istnieje podejrzenie, iż ponownie popełni przestępstwo, prokurator ma prawo wystąpić do sądu o zastosowanie wobec niego środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zakładzie zamkniętym - informuje Liliana Łukasiewicz. - W przypadku stwierdzenia ograniczonej poczytalności sprawcy w chwili czynu, sąd ma prawo zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, co w przypadku zabójstwa oznacza możliwość orzeczenia kary pozbawienia wolności w wymiarze od 2 lat i 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności - dodaje.

Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu w artykule "Chodzą po ulicach, mówią do siebie i krzyczą na ludzi. Czy powinniśmy się ich bać?" pytaliśmy na łamach tygodnika, czy osoby niestabilne psychicznie, które mogą zagrozić innym ludziom, są w naszym mieście pod należytą obserwacją i czy głogowianie są bezpieczni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska