Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław znów przed sądem za stadion? Szykuje się nowy proces o arenę na Pilczycach

Marcin Rybak
Wrocławski stadion jest już całkiem skończony. Wszystkie prace zakończyły się na nim w czerwcu ubiegłego roku. Ale kiedy skończą się spory, procesy i kłótnie o pieniądze za budowę? Nie wiadomo
Wrocławski stadion jest już całkiem skończony. Wszystkie prace zakończyły się na nim w czerwcu ubiegłego roku. Ale kiedy skończą się spory, procesy i kłótnie o pieniądze za budowę? Nie wiadomo Paweł Relikowski
Miasto kontra wykonawca, wykonawca kontra podwykonawca, podwykonawca kontra miasto. Szykuje się kolejny sądowy spór, będący konsekwencją budowy Stadionu Miejskiego. Niemiecka firma Imtech - wykonawca instalacji - wezwała magistrat do "próby ugodowej". Negocjacje, które miały doprowadzić do polubownego rozwiązania sprawy, utknęły w miejscu. W ostatnich dniach Imtech przesłał nam oświadczenie: "Nasze negocjacje z Miastem Wrocław utknęły w martwym punkcie. (...) Nie wykluczamy podjęcia kroków prawnych na drodze sądowej".

Imtech został zatrudniony przez wykonawcę stadionu firmę Max Bögl. Tuż przed Euro 2012 doszło do konfliktu. Mógł on spowodować, że turnieju we Wrocławiu nie będzie. Powodem był spór między niemieckimi firmami. Imtech domagał się większej sumy, a Max Bögl nie chciał jej zapłacić. Żeby ratować Euro, ratusz podpisał z Im-techem list intencyjny. Miało to być porozumienie dające nadzieję, że ratusz zapłaci zamiast Maxa Bögla. Ale po dokończeniu budowy miasto wycofało się z listu. Urząd zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że podpisał go, bo był to szantaż. Urzędnicy uznali sprawę za zamkniętą.

Ale Imtech odczekał i teraz wyciągnął rękę po pieniądze. O jaką kwotę chodzi? Imtech nie chce mówić o kwocie. Ratusz sugeruje, że może to być kilka milionów złotych.

Ale to niejedyny spór w sprawie rozliczenia budowy stadionu.

CZYTAJ DALEJ
Minęły trzy lata od inaugurującej działalność wrocławskiego stadionu bokserskiej gali, dwa lata od wrocławskich Euro 2012. Tymczasem nie skończyły się rozliczenia budowy i związane z nimi spory.

We wrocławskim sądzie toczy się proces między miejską spółką Wrocław 2012 (właściciel stadionu) a wykonawcą areny firmą Max Bögl o ponad 80 mln zł. Wykonawca i jeden z podwykonawców - niemiecka firma Imtech - toczą spór o pieniądze przed Sądem Arbitrażowym w Wiedniu. Z kolei firma Imtech poinformowała oficjalnie, że nie wyklucza wytoczenia procesu władzom Wrocławia. O jaką kwotę? Tego Imtech powiedzieć nie chce. Wiadomo, że wiosną 2012 roku magistrat podpisał list intencyjny, w którym obiecał Imtechowi nawet 35 mln zł. Potem z obietnicy tej wycofał się, tłumacząc, że działał w obliczu "bezprecedensowego" szantażu ze strony Imtechu. Firma wprost groziła, że nie dopuści do rozegrania meczów Euro.

Wszystko działo się w kwietniu 2012 roku. W ciągu kilku tygodni stadion miał zostać przekazany działaczom UEFA, żeby ci mogli ostatecznie przygotować go na czerwcowe mecze Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej.

ABW i Prokuratura Okręgowa nie zainteresowały się sprawą, przekazaną przez magistrat. Odmówiono wszczęcia śledztwa, uznając, że na przestępstwo ze strony Imtechu nie ma dowodów. - Sprawę uznajemy za zamkniętą - mówił nam w listopadzie 2012 roku rzecznik ratusza Paweł Czuma.

Ale sprawa zamknięta nie jest. Imtech wzywał magistrat do ugody. Magistrat mówi, że czeka na zakończenie sporu pomiędzy Imtechem a firmą Max Bögl. Sporu, który zaczął się w kwietniu 2012 r. zerwaniem kontraktów i zablokowaniem budowy stadionu.
- Jesteśmy zdeterminowani do polubownego załatwienia sprawy i negocjujemy cały czas - mówi nam Paweł Rychel, prokurent spółki Wrocław 2012 i prezes innej miejskiej firmy - Wrocławskie Inwestycje. - Obecnie mamy bezspornie określony zakres wykonanych prac, za które należy się zapłata. Jednak starają się o nią zarówno Imtech, jak i Max Bögel, więc można jej będzie dokonać dopiero, jak się porozumieją. Swój spór chcą rozstrzygnąć za pośrednictwem sądu arbitrażowego w Wiedniu. Konkretna ugoda będzie możliwa, gdy dzięki temu poznamy, z kim można negocjować kwotę zapłaty.

Ale firma Imtech uważa, że nie ma co czekać na koniec jej sporu z Max Böglem. Bo wrocławski magistrat sam zaciągnął konkretne zobowiązania: zlecił firmie Imtech roboty, jednak nie zapłacił za nie.

CZYTAJ DALEJ: W ubiegłym roku wrocławski Stadion Miejski przyniósł około 6 milionów złotych strat
W ubiegłym roku wrocławski Stadion Miejski przyniósł około 6 milionów złotych strat.
Jak mówi jego rzecznik Ada m Burak w tym roku deficyt areny ma się zmniejszyć o dwa miliony złotych. Według ogłoszonego już kilka lat temu planu, w 2016 roku Stadion Miejski ma przestać przynosić straty. Rok później powinien być już niewielki zysk. Na czym arena zarabia? Na pewno nie na meczach Śląska Wrocław. Przychodzi na nie zbyt mało kibiców. Ale bardzo dobrze sprzedaje się klub biznesowy, chętnie wynajmowany na różne komercyjne imprezy. W przyszłym roku mają być wynajęte wszystkie pomieszczenia biurowe. Stadion liczy na większą liczbę imprez, takich jak koncerty.

Tuż przy stadionie straszy wielka dziura w ziemi. Tu miała być handlowa galeria Śląska Wrocław.
Galerii nie ma i jest kłopot. Do końca listopada firma należąca do miliardera Zygmunta Solorza ma dostać od miasta 18 mln zł za nakłady, jakie poniosła m.in., by uzbroić teren. Albo do tego czasu uda się miastu grunt sprzedać i przekazać Solorzowi z tego, co zapłacił nabywca, albo 18 milionów wyłoży miejski budżet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław znów przed sądem za stadion? Szykuje się nowy proces o arenę na Pilczycach - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska