Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz z Wrocławia w światowej czołówce szachistów NATO

Bartosz Józefiak
Szachy to przede wszystkim przewidywanie ruchów przeciwnika - niezbędna cecha w wojsku
Szachy to przede wszystkim przewidywanie ruchów przeciwnika - niezbędna cecha w wojsku fot. archiwum prywatne
Na wojnie z armią Putina raczej nie mielibyśmy szans. Za to możemy walczyć z Rosjanami na polu bitwy... w kratkę. Podchorąży Dariusz Sycz ze szkoły oficerskiej we Wrocławiu ma na to najlepszy dowód: wywalczony w Kanadzie srebrny medal NATO w szachach.

Powiedzmy sobie szczerze: jeśli chodzi o wyposażenie armii, jesteśmy raczej w ogonie państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ale bitwy na szachownicy wychodzą nam jak mało komu. - Polska reprezentacja od lat zajmuje miejsce na podium w szachowych mistrzostwach NATO - mówi z dumą Dariusz Sycz z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
W tym roku z wrześniowych mistrzostw rozegranych w Cytadeli Quebec reprezentacja Polski wróciła z tytułem wicemistrza. Niemała w tym zasługa Dariusza Sycza, który sam może pochwalić się srebrnym medalem tych zawodów. Przepis na sukces? - Wiedza szachowa, talent i odrobina szczęścia - mówi skromnie 22- letni sierżant podchorąży.
Moglibyśmy też dodać: prawdziwie wojskowa dyscyplina.

Pobudka o 6 rano i bieg na 3 km
Łatwo ją wyćwiczyć w szkole oficerskiej we Wrocławiu, gdzie każdy dzień nauki wygląda tak: pobudka o 6 rano (to i tak luksus przypadający starszym rocznikom: kadeci do 3. roku nauki wstają o 5:30). Potem bieg przez 3 kilometry, apel i zajęcia. "Normalne" studia zajmują pierwszą część dnia. W wypadku podchorążego Sycza to zarządzanie. Po południu czas na przedmioty typowo wojskowe: strzelanie, zajęcia sportowe, wojskowa teoria. Jak w takim dniu jeszcze czas na szachy?

- Łatwo, jeśli to twoja pasja - mówi Dariusz Sycz. - Nawet pół godziny dziennie przed komputerem wystarczy, by nie wypaść z wprawy.

A pasja do szachów jest w rodzinie srebrnego medalisty dziedziczna. W szachy gra jego tata, dwóch wujków, obaj starsi bracia. To właśnie starsze rodzeństwo nauczyło przyszłego żołnierza przesuwania pionków po szachownicy. W rodzinie Syczów grało się jednak czysto rozrywkowo. Dopiero Dariusz i starszy brat rozwinęli pasję prawdziwie sportową. Na zajęcia do klubu UKS w Brzozowie dojeżdżali ponad 20 kilometrów z rodzinnej wsi Siedliska nad Sanem (woj. podkarpackie). Trening opłacił się i przyniósł Dariuszowi ogólnokrajowe sukcesy, m.in. mistrzostwo Polski uczniów szkół gimnazjalnych.

Morderczy szachowy trening
Szachowa pasja odrodziła się w wojsku. Dariusz Sycz od trzech lat bierze udział w mistrzostwach NATO. Tegoroczny srebrny medal to do tej pory jego największy sukces. Żeby jednak dostać się do reprezentacji, najpierw trzeba zająć wysokie miejsce w krajowej rywalizacji. Podchorąży w tym roku zdobył też krajowy srebrny medal. A wygrywanie zawodów nie przychodzi łatwo. Trzeba ćwiczyć na wszystkie możliwe sposoby: z żywym przeciwnikiem, komputerem (bardzo ważne przy treningu, bo możemy przeanalizować wszystkie nasze ruchy podczas rozgrywki i zobaczyć błędy) oraz - przede wszystkim - czytać specjalistyczną literaturę. - Na kilka tygodni przed zawodami trening jest szczególnie ważny. Dlatego 8-osobowa polska kadra wyjechała na 10 dni do Polanicy-Zdroju na obóz szkoleniowy - mówi Dariusz Sycz.

Czy wygramy z Rosjanami?
Szachowe mistrzostwa NATO to wojskowa rywalizacja - nie tylko z nazwy. O ile w "cywilnych" zmaganiach mecz trwa maksymalnie trzy godziny (każdy zawodnik ma półtorej godziny na wykonanie swoich ruchów), o tyle w mistrzostwach NATO ten czas wydłużono do 5 godzin. Jeśli danego dnia zawodnicy walczą po dwa razy, to ich mózgi pracują na najwyższych obrotach nawet przez 10 godzin!

- Po takim wysiłku głowa zaczyna boleć, a człowiek jest bardzo zmęczony. W końcu to mózg spala najwięcej energii. Moja rodzina twierdzi, że schudłem na zawodach - opowiada Dariusz Sycz.

Sierżant podchorąży z Wrocławia najlepiej zapamiętał pojedynek z z zawodnikiem z Niemiec - H.Ch. Andersenem. Była to ostatnia i decydująca partia. Wyniki najlepszych czterech graczy z zespołu składały się na wynik reprezentacji. Polacy mierzyli się z przeciwnikami z 10 innych krajów NATO, m.in. z Francji, Holandii, Niemiec, Danii, USA.

Do światowej czołówki szachistów od zawsze należą jednak Rosjanie. Czy Polska reprezentacja mogłaby w szachowym pojedynku obniżyć morale rosyjskich żołnierzy? Nie wiadomo, bo wojskowych mistrzostw w szachach z krajami poza NATO nikt jeszcze nie wymyślił. Ale na pewno byłby to ciekawy pojedynek.

Szachownica jak pole bitwy
Przyszły żołnierz wybrał służbę w inżynierii wojskowej, specjalność przeprawowa. Specjalizacja pozwoli mu na budowanie i utrzymywanie przepraw, m.in. mostów pontonowych. Po skończeniu uczelni podchorąży awansuje na oficera. Od razu stanie więc na czele plutonu żołnierzy.
Czy szachowa pasja może przydać się na prawdziwym polu bitwy? - Na pewno - odpowiada bez wahania Dariusz Sycz. I dodaje: - Szachy to przede wszystkim przewidywanie ruchów przeciwnika, a więc niezbędna umiejętność wojskowego dowódcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żołnierz z Wrocławia w światowej czołówce szachistów NATO - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska