Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywy adwokat nie przyszedł na proces. Doprowadzi go policja

Marcin Rybak
archiwum/zdjęcie ilustracyjne
Piotr J. - oskarżony o podawanie się za adwokata, nie przyszedł do sądu na własny proces. Na następną rozprawę siłą doprowadzi go policja.

Piotr J. - który podawał się za adwokata i bezprawnie bronił osobę oskarżoną o oszustwo - nie przyszedł w czwartek do sądu na swój własny proces. Na następną rozprawę ma być przymusowo doprowadzony przez policję.

Piotr J. jest oskarżony o "wyłudzenie poświadczenia nieprawdy". Bronił w sprawie karnej przed wrocławskim Sądem Okręgowym, choć nie miał do tego uprawnień. Przedstawiał się jako adwokat, zakładał togę i przychodził na rozprawy, przemawiał jako obrońca. Wreszcie napisał apelację od wyroku skazującego jego klientkę za oszustwo.

Zobacz: Wrocław: Fałszywy mecenas Piotr J. stanie przed sądem

Sprawa wyszła na jaw, gdy wyrok był już prawomocny i Agnieszka P. miała odsiadywać półtoraroczny wyrok. Czy jej proces będzie trzeba powtórzyć? Agnieszka P. poprosiła Rzecznika Praw Obywatelskich, by ten napisał do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną. Bo - jak twierdzi - była pozbawiona prawa do obrony w swojej sprawie.

Jak to możliwe, że Sąd Okręgowy, a potem Sąd Apelacyjny nie zorientowały się, że Piotr J. nie jest adwokatem? Prokurator Jarosław Boba tłumaczył dziennikarzom po rozprawie, że Piotr J. kiedyś był adwokatem, i to przez wiele lat. Jego twarz była w sądzie znana. I nikt go nie legitymował.

Jednak w listopadzie 2010 roku został skreślony - na własną prośbę - z listy adwokatów. O tym fakcie Okręgowa Rada Adwokacka zawiadomiła Sąd Okręgowy i Sąd Apelacyjny.

Jego "klientka" Agnieszka P. podawała się za osobę ustosunkowaną we wrocławskim magistracie. Przekonała dwójkę wrocławian, że załatwi im kupno Piwnicy Świdnickiej, atrakcyjnego lokalu na wrocławskim Rynku. Na poczet niedoszłej transakcji miała od nich wyłudzić 400 tysięcy złotych. Ona sama tym faktom zaprzecza.

Piotr J. bronił ją - jak się okazało - skutecznie. Dzięki temu, że nie jest profesjonalnym adwokatem, sąd nie zarządził wykonania kary, na którą Agnieszka P. została skazana. Wykonanie kary jest odraczane do czasu, aż wyjaśni się sprawa skargi kasacyjnej.
Piotr J. próbował też bronić Agnieszkę P. w innej sprawie, w której śledztwo prowadziły trzebnicka policja i prokuratura. Policjant zorientował się jednak, że coś jest nie tak. Poprosił o legitymację. Piotr J. powiedział, że nie ma jej przy sobie, więc funkcjonariusz sprawdził w Radzie Adwokackiej i rzecz wyszła na jaw.

Piotr J. przekonuje, że jego "klientka" wiedziała o wszystkim. Wiedziała - utrzymuje - że nie ma on prawa wykonywania zawodu adwokata.

Mówi, że o podawanie się za obrońcę poprosił go jego przyjaciel - znajomy Agnieszki P. - który miał zaufanie do niego jako do prawnika. I tylko na jego usilne prośby zgodził się wystąpić w tej sprawie.

Agnieszka P. zaprzecza jego słowom. Przekonuje, że o niczym takim nie miała pojęcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska